John i Susan Pazerowie, których historię opisuje marketwatch.com, są nietypowymi emerytami. Postanowili bowiem, że co trzy lata będą zmieniać swoje miejsce zamieszkania. Wybierają kraje, gdzie pieniądze, którymi dysponują, są więcej warte. Żyli już w Boquete w Panamie, po czym przenieśli się do Medellin w Kolumbii, które znane jest za sprawą Pablo Escobara i karteli narkotykowych.
Gdy COVID-19 zaatakował Kolumbię i doprowadził do zamknięcia ich ulubionych miejsc w drugim największym mieście w tym państwie, przenieśli się do znacznie mniejszego El Retiro. Teraz myślą o przeprowadzce do Hiszpanii, aby lepiej poznać Stary Kontynent. Później na celownik wezmą Afrykę.
On ma 66 lat, jego małżonka - 62. Od dawna są fanami podróżowania. Ponad dwie dekady temu kupili sporych rozmiarów żaglówkę, dzięki której przepłynęli Pacyfik i zwiedzali Karaiby. To zajęło im trzy lata. Wtedy po raz pierwszy zobaczyli Panamę i już wtedy wiedzieli, że któregoś dnia będą chcieli tam wrócić.
John Pazera miał 59 lat, gdy w roku 2015 przeszedł na emeryturę, po latach pracy w hurtowni wina i alkoholu. Osiedli się w panamskim Boquete. Jego małżonka Susan przez kilka lat pracowała zdalnie, aż w końcu i ona stała się szczęśliwą emerytką w czerwcu 2021 roku.
Upolitycznienie prokuratury. Prawnik mówi, jak jest
Spakowali się w osiem walizek, z czego jedna była zapełniona rzeczami, które potrzebują na co dzień ich psy - 12-letni golden retriever o imieniu Rosie i 14-letni cocker spaniel o imieniu Tango. Gdy czworonogi odejdą z tego świata, para planuje podróż do Europy.
Boquete w Panamie jest rajem dla emerytów. Szacuje się, że mieszka tam od 3500 do 5000 emigrantów. Dzięki temu Amerykanom łatwiej przyzwyczaić się do nowego miejsca. Nawet nie musieli znać hiszpańskiego, by szybko odnaleźć się w Panamie. Na dodatek tamtejsza społeczność pozwala na płatności w dolarach.
Po trzech latach w Panamie Pazerowie ruszyli dalej. - Chcieliśmy poprawić nasz hiszpański, mieć większą więź z lokalną społecznością. Poszukiwaliśmy większego wyzwania - powiedziała Susan w rozmowie z marketwatch.com.
Tak trafili do Medellin, gdzie koszty do życia są nawet niższe niż w Panamie, a opieka medyczna lepsza. Infrastruktura i pogoda również są bardziej zachęcające do życia. Nie ma przerw w dostawach prądu, wodę można pić prosto z kranu, nie występują powodzie. Łatwiej też o lot do USA, gdy chcą odwiedzić bliskich.
El Retiro to z kolei miasto dużo mniejsze niż Medellin. Dzieli je 45 minut drogi, liczy tylko 21 tys. mieszkańców. Nowe miasteczko pozwoliło emerytom jeszcze mocniej zanurzyć się w Kolumbii. Pazerowie zakupili już samochód, którym zaczęli podróżować po kontynencie. Ich celem jest odwiedzenie każdemu kraju w Ameryce Południowej przed definitywnym opuszczeniem Kolumbii.
- Żyjemy w bardzo komfortowych warunkach, niczym klasa średnia - powiedziała Susan Pazera w rozmowie z marketwatch.com. Aby prowadzić taki styl życia w Kalifornii, skąd się wywodzi, musiałaby być "mega, mega milionerem".
Emeryci z USA wynajmują w El Retiro trzypiętrową kamienicę sporych rozmiarów, z trzema sypialniami i ogródkiem. Płacą za to 900 dolarów miesięcznie. Opłaty za media to koszt ok. 67 dolarów miesięcznie, podczas gdy w Long Beach w Kalifornii za prąd, wodę i śmieci płacili po 200 dolarów miesięcznie. Internet, telewizja i telefon to w Kolumbii koszt rzędu 25 dolarów.
Aby przebywać w Kolumbii, trzeba posiadać wizę. Turystyczna ważna jest przez 180 dni. Po upływie tego terminu można ubiegać się o kolejną. W przypadku Johna możliwe jest uzyskanie wizyty emerytalnej, którą można objąć też małżonkę. Aby ją otrzymać, należy wykazać miesięczny dochód równy trzykrotności płacy minimalnej, czyli ok. 723 dolarów.