Pierwszy raz postawił sieci w morzu, gdy miał 23 lata. – Wypływaliśmy w morze, kiedy padał deszcz lub śnieg, gdy ściskał mróz. Trzeba było szarpnąć, dźwignąć coś ciężkiego – np. 100 skrzynek 30-kilogramowych ryb, to się je podnosiło. Człowiek się nie oszczędzał – opowiada Rafał Bocheński, rybak, armator i prezes Darłowskiej Grupy Producentów Ryb i Armatorów Łodziowych.
Wypływał w morze 20 lat. Został z niczym
Praca na morzu w latach 90., kiedy Bocheński zaczynał, znacznie różniła się od tej wykonywanej dzisiaj. Połowy trwały non stop po kilkanaście godzin.
– Nie było specjalnych rękawic, fartuchów. Patroszyłem ryby w babcinych rękawiczkach. Pewnego zimowego dnia poczułem, że nie mogę ruszać ręką. Zlodowaciała kurtka przymarzła mi do ciała – opowiada Bocheński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziś ma 55 lat i trwałe "pamiątki" po morskich wyprawach w postaci chorego kręgosłupa i stawów. Jego koledzy po fachu, z którymi pracował ramię w ramię, przeszli na emerytury pomostowe. Pracowali w szczególnych warunkach. On nie może, bo jest przedsiębiorcą, a nie pracownikiem najemnym.
Wprowadzona w 2019 r. przez PiS ustawa o pracy na statkach rybackich dopuszcza przechodzenie na emerytury pomostowe – po 10 latach pracy na statkach – tylko tym, z którymi rozwiązano umowę o pracę.
Z Bocheńskim, który prowadzi własną firmę, nie ma kto takiej umowy rozwiązać, bo nikt go nie zatrudnia.
Zrobiłem błąd, powinienem był się u kogoś zatrudnić – przyznaje. Liczył, że politycy zreflektują się, że przepisy są niesprawiedliwe i poprawią je.
Jedni mają pomostówki, inni nie. Dlaczego?
W ministerstwie wyjaśniono mu, że gdyby rząd poszedł na rękę garstce rybaków – armatorów (jest ich kilkuset), to inni przedsiębiorcy też by pewnie chcieli świadczenia.
– Efekt jest taki, że pomostówkę może dostać kucharz pracujący na statku, albo mechanik, rybak, szyper, słowem każdy, tylko nie armator – wylicza.
Okazja do zmiany przepisów dotyczących pomostówek nadarzyła się całkiem niedawno. Pod koniec lipca Sejm nowelizował ustawę o emeryturach pomostowych. Rządząca większość zniosła wygasający charakter tych świadczeń, ale o rybakach – armatorach znowu zapomniano. Dlaczego?
Zapytaliśmy o to w ubiegły wtorek Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, ale do tej pory nam nie odpowiedziało.
Były minister finansów, przewodniczący Rady Programowej w Instytucie Finansów Publicznych prof. Paweł Wojciechowski uważa, że powodem jest "bałagan pojęciowy, w którym prymatem regulowania wszystkiego jest rodzaj umowy o pracę, stąd inne zasady dla osób prowadzących działalność gospodarczą".
I chociaż rybakom nie powiodło się w Sejmie, na zmianach zyskali nauczyciele, którzy od przyszłego roku będą mogli, po przepracowaniu 30 lat, przechodzić na świadczenia pomostowe. To spełnienie części porozumienia, jakie zawarł prezydent Andrzej Duda z NSZZ "Solidarność".
Tyle że, jak ocenia prof. Wojciechowski, od wprowadzenia emerytur pomostowych dla nauczycieli do wprowadzenia powszechnych emerytur stażowych dla wszystkich grup zawodowych, droga jest daleka.
Obietnice składane teraz przez polityków PiS, jak ta prezesa Kaczyńskiego z początku czerwca po spotkaniu z NSZZ "Solidarność", że "furtka dla pomostówek właśnie się otworzyła", zdaniem profesora należy traktować jako grę na zwłokę przed wyborami i mamienie ludzi, a nie realną zapowiedź zmian.
Również informator z ZUS w rozmowie z money.pl kilka tygodni temu potwierdził, że składane teraz polityków PiS obietnice to tylko element kampanii wyborczej. Nic więcej.
Zablokowali drogę na Hel. Rybacy mają dosyć
Lista emerytalnych absurdów i zaniedbań
Jak – po ośmiu latach rządów PiS – eksperci emerytalni oceniają bilans zmian w systemie emerytalnym?
Nie wypada on korzystnie dla ekipy rządzącej. Oto przykłady absurdów, zaniedbań i niesprawiedliwości. Wyliczamy tylko niektóre z nich. Lista jest bowiem bardzo długa.
1. Różny wiek emerytalny kobiet i mężczyzn. – Wprowadzono go w 1953 r. i funkcjonuje do dziś, chociaż nie da się tego w żaden logiczny sposób uzasadnić – uważa prezes Instytutu Emerytalnego dr Antoni Kolek.
Jak przypomina, zróżnicowanie wieku emerytalnego jest według Komisji Europejskiej dyskryminujące. Legitymizuje zasady sprzeczne z zasadą równego traktowania.
2. Jedna wpłacona składka daje prawo do dożywotniej emerytury. Osoby, które dostają – groszowe świadczenia są uprawnione do otrzymywania pełnej 13. i 14.
Natomiast Ukraińcy, już po wpłaceniu jednej składki w Polsce – przy założeniu, że wypracowali odpowiedni staż pracy u siebie w kraju i mieszkają tu, nabywają dożywotnie prawo do otrzymywania najniższej emerytury.
3. Różna wysokość świadczenia w zależności od miesiąca przejścia na emeryturę. Chociaż teoretycznie wysokość świadczenia powinna zależeć wyłącznie od kapitału emerytalnego i początkowego, to tak jednak nie jest. W 2024 r. najkorzystniej będzie złożyć dokumenty o emeryturę w lutym lub od lipca. Dlaczego?
Wpływ na to ma waloryzacja świadczeń, zmiana tablic średniego dalszego trwania życia oraz waloryzacja kapitału emerytalnego. Wybierając "właściwy" miesiąc, można więc zyskać nawet o kilkaset złotych większe świadczenie.
4. Prawo do 13. i 14. już po miesiącu przepracowanym w Polsce. Nabywają go również niektórzy cudzoziemcy, np. Ukraińcy czy Niemcy.
5. Prawo do 14. tylko dla tych, którzy mają emerytury 2,9 tys. zł i niższe. Co ważne, inne dochody emeryta – poza emeryturą – nie są do tego limitu wliczane. Emeryt, który dostaje 3 tys. zł emerytury nie dostanie więc 14., a senior, który ma tylko 100 zł emerytury, ale żyje np. z wynajmu mieszkań i ma dochód na poziomie 10 tys. zł miesięcznie – już 14. dostanie.
6. Dorabiający emeryci muszą płacić 8-proc. składkę rentową. Paradoksalnie z tego świadczenia nigdy nie skorzystają. Nie można pobierać w ZUS renty i emerytury równocześnie.
7. 14. wypłacana jest również tym, którzy pobierają renty rodzinne. Dostają je np. 20-letni studenci.
8. 13. i 14., które są świadczeniami pozasystemowymi, ale są co roku waloryzowane. Ich wysokość jest powiązana z płacą minimalną. Natomiast inne świadczenia systemowe – jak np. świadczenie opiekuńcze – nie są waloryzowane.
9. Sztuczne podnoszenie emerytury mundurowych poprzez oddelegowywanie. Maksymalna wysokość emerytury policyjnej może sięgnąć 75 proc. ostatniej pensji. Najczęściej jest to jednak 60 proc. średniej pensji, wyliczonej z dziesięciu kolejnych wybranych przez funkcjonariusza lat. Niektórzy policjanci są oddelegowywani do innych resortów, do lepiej płatnej pracy, by podnieść sobie wysokość emerytury.
10. Opłacanie obowiązkowej składki emerytalnej przez pracujących emerytów mundurowych. W większości przypadków i tak nie będą oni mieli prawa do świadczenia z tych składek.
11. Ubezpieczenie emerytalne w ZUS jest obowiązkowe. Wystarczy jednak założyć spółkę, wtedy w tej formie prowadzić działalność i składki już są dobrowolne.
12. Status domownika w KRUS. Pozwala on dopisać do ubezpieczenia rolniczego praktycznie każdego.
13. Najsłabiej zarabiający wypisali się z Pracowniczych Planów Kapitałowych. Nie stać ich na oszczędzanie. Jednocześnie osoby te muszą opłacać składkę na Fundusz Pracy, z której finansowane są dopłaty do PPK dla tych zamożniejszych, którzy oszczędzają.
14. Rząd PiS wprowadził prawo do przeliczenia wysokości emerytury tylko raz w roku. Powód? Bo "ZUS miał dużo pracy". Wcześniej obowiązywało raz na kwartał.
– Przez osiem lat rząd tylko zwiększał liczbę absurdalnych rozwiązań, wprowadzając 13. czy 14., ale także wielokrotnie próbował uzasadniać, że te przepisy są potrzebne – mówi Antoni Kolek.
Zdaniem prof. Wojciechowskiego, największym absurdem jest to, że rząd niby zachęca seniorów do dłuższego pozostawania na rynku pracy, ale faktycznie robi wszystko, by ich wypchnąć na emerytury.
Zamiast dłużej pracować, Polacy wolą przejść na niższe emerytury i do nich dorabiać nie tracąc przy tym dodatkowych świadczeń, niż odkładać moment przejścia na emeryturę.
– Polska stała się krajem przedsiębiorczych emerytów. Udział osób prowadzących działalność gospodarczą wśród dorabiających emerytów jest trzykrotnie wyższy niż wśród osób w wieku produkcyjnym. Łącząc działalność gospodarczą z emeryturą nie opłacają oni składek, a pracując na etacie - płacą – podaje przykład prof. Wojciechowski.
Ocenia, że PiS mając osiem lat, zamiast zreformować system emerytalny, czyniąc go dla wszystkich bardziej transparentnym i sprawiedliwym, rozmontował go, upolitycznił i osłabił, nadając przywileje wybranym.
Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl