Kiedy złożyć wniosek o emeryturę? Na pewno nie w czerwcu. Pozostałe 11 miesięcy daje pewność, że świadczenie będzie wyższe. Ten, kto odejdzie na emeryturę w czerwcu, uzyska nieco niższą emeryturę, niż odchodzący w każdym innym miesiącu. Przynajmniej na razie.
Rząd Mateusza Morawieckiego właśnie wysłał do Sejmu propozycje zmian w ramach trzeciej wersji tarczy antykryzysowej. Rząd przyznaje wprost: liczba emerytów może się zwiększyć. Powód? Wszystko przez zamieszanie na rynku pracy. Ci, którzy stracą miejsce zatrudnienia, mogą już po prostu nie wrócić do aktywności zawodowej. Pójdą na emeryturę.
I dlatego jedną z propozycji jest zmiana sposobu waloryzacji emerytur. W efekcie zniknie problem z tak zwanymi "czerwcowymi emeryturami". Seniorzy będą dostawać po prostu więcej - i to każdego miesiąca, już przez resztę trwania emerytury.
Zobacz także: Ceny żywności w górę. Kołodziejczak: pośrednicy windują ceny
Co jest nie tak z czerwcowymi emeryturami? W tym miesiącu przeprowadzana jest waloryzacja roczna. I dla czerwcowych emerytur - to jedyna obowiązująca. Ten, kto złoży wniosek między styczniem a majem lub lipcem a grudniem, skorzysta (oprócz waloryzacji rocznej) również z waloryzacji kwartalnej.
W efekcie czerwcowe emerytury są wyraźnie niższe niż te przyznane w każdym innym miesiącu roku - i to niemało, bo od kilkudziesięciu do kilkuset złotych miesięcznie (w zależności od wysokości świadczenia).
Straty nie sposób już odrobić do końca życia. Tak brutalnie działa matematyka i przepisy niezmieniane od lat.
Doradcy ZUS w czerwcu każdemu przyszłemu emerytowi o tym mówią. Po co? By poczekał jeszcze miesiąc. I zyskał wyższe świadczenie. Nie jest tajemnicą, że poradę taką usłyszał na przykład prezes PiS Jarosław Kaczyński. Nie wszyscy jednak czekają. Jak wynika z danych ZUS, zwykle w czerwcu po emeryturę zgłasza się nawet kilkanaście tysięcy osób.
I tutaj pojawia się kluczowa zmiana, proponowana przy okazji tarczy antykryzysowej w wersji 3.0. Oczywiście przy założeniu, że przepisy w takim brzmieniu przejdą przez Sejm, Senat i trafią do podpisu do Prezydenta RP.
"Zmiany na rynku pracy będące konsekwencją epidemii COVID-19 mogą spowodować, że osoby, które osiągnęły wiek emerytalny i zamierzały jeszcze kontynuować aktywność zawodową, będą musiały podjąć, dużo wcześniej niż zamierzały, decyzję o przejściu na emeryturę, między innymi również w czerwcu 2020 roku" - czytamy w projekcie.
I właśnie dlatego rząd proponuje, by przy ustalaniu wysokości emerytury w czerwcu 2020 roku liczyć ją dokładnie w taki sam sposób, jak przy ustalaniu wysokości emerytury w maju (o ile jest to korzystniejsze dla ubezpieczonego). A to oznacza, że nikt nie straci.
Jak wynika z projektu ustawy, Zakład Ubezpieczeń Społecznych policzył już, ile taka zmiana będzie kosztować. W 2020 roku będzie to nieco ponad 2 mln zł. W każdym kolejnym roku będzie to jednak więcej. W sumie w ciągu 10 lat Fundusz Ubezpieczeń Społecznych zapłaci o 40 mln zł więcej. To środki, które trafią do seniorów.
Obejrzyj i dowiedz się, jak chronić się przed koronawirusem: