Rząd prowadzi pracę nad przyszłorocznym budżetem. Wstępnie założył, że waloryzacja emerytur i rent w 2022 będzie procentowa i wyniesie 4 proc. Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiał "Fakt" to za mało biorąc pod uwagę galopującą inflację.
- Wskaźnik inflacji w najbliższych miesiącach osiągnie poziom 5 proc. Takie głosy płyną także od członków Rady Polityki Pieniężnej – powiedział dziennikowi dr Antoni Kolek, szef Instytutu Emerytalnego.
Mamy drugą co wysokości dynamikę wzrostu cen w Unii Europejskiej. Tempo wzrostu cen jest najwyższe od 10 lat. Skąd ten wzrost cen? Wyjaśniał to w programie "Money. To się liczy" Jakub Olipra, analityk Credit Agricole.
- W znacznym stopniu za tę dynamikę odpowiadają ceny paliw, które wzrosły o ponad 30 proc. rok do roku. Na początku pandemii one znacznie się obniżyły ze względu na załamanie cen na rynku ropy naftowej. Paliwa dołożyły wg GUS 0,3 proc. do całej inflacji. Kolejną kategorią jest żywność. Ceny żywności zwiększyły się do 1,7 proc. rok do roku. To nie jest jeszcze wysoki wskaźnik. W zeszłym roku na początku pandemii mieliśmy 8 proc. Więc to tempo nie jest jeszcze zatrważające - przekonywał ekspert.
To jednocześnie oznacza, że siła nabywcza świadczeń emerytalnych i rentowych jest znacznie niższa, a mówiąc wprost seniorów na coraz mniej jest stać.
Czy więc rząd zmieni swoje założenia na przyszły rok i jak wysoko powinna być waloryzacja?
Jak twierdzi na łamach "Faktu" dr Kolek, to konieczność i jego zdaniem przyszłoroczny wzrost emerytur powinien wynieść nawet 5,4 proc. To oznacza najwyższą waloryzację od 12 lat.