Sąd Najwyższy uznał, że emeryt, który przez ponad rok miał przyznaną podwójną emeryturę, nie musi zwracać kwoty, jakiej domaga się ZUS. Sąd stwierdził, że organ rentowy może domagać się zwroty świadczeń tylko w wyniku, gdy "pobierającemu można przypisać złą wolę" - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
- Ubezpieczony otrzymywał z ZUS emeryturę w wysokości, jaka wynikała z kolejnych doręczanych mu decyzji organu rentowego. Nie było w związku z tym możliwości przypisania mu złej woli - stwierdziła Katarzyna Gonera, sędzia SN, cytowana przez dziennik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wpadka ZUS po waloryzacji
Mężczyzna otrzymywał emeryturę od 1 października 2012 r. Została ona obliczona na podstawie art. 183 ustawy z 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z FUS. Według niej mężczyźnie przysługiwało 35 proc. świadczeń wyliczonych na starych zasadach (zgodnie z art. 53 ustawy emerytalnej), a 65 proc. wynikało już z nowego systemu (liczonego na podstawie art. 26 ustawy emerytalnej) - informuje "DGP". Łączna kwota emerytury przyznana przez ZUS wynosiła 5,2 tys. zł brutto - czytamy.
Sytuacja uległa zmianie 1 marca 2017 r. "W wyniku błędu w systemie ZUS zsumował mu wtedy emeryturę policzoną na podstawie art. 183 i art. 26 ustawy emerytalnej. Wypłata wyniosła 10,8 tys. zł miesięcznie brutto. Błąd został wykryty dopiero po roku, przy kolejnej waloryzacji, gdy świadczenie wzrosło do 11,2 tys. zł miesięcznie" - podaje gazeta.
Sprawa trafiła do sądu
Kiedy ZUS zauważył pomyłkę, zażądał od mężczyzny zwrotu nienależnych mu pieniędzy. Chodziło o 68,8 tys. zł wraz z odsetkami w wysokości 2,6 tys. zł. "DGP" wskazuje, że emeryt nie zgodził się z decyzją, jednak Sąd Okręgowy w Radomiu uznał, że świadczeniobiorca musi wypłacić kwotę ZUS-owi, ale bez odsetek.
Innego zdania był natomiast Sąd Apelacyjny w Lublinie. Ten stwierdził, że mężczyzna nie musi zwracać świadczenia, ponieważ "nie można uznać, że został prawidłowo pouczony w sprawie podwójnej wypłaty" - informuje dziennik.
ZUS złożył skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, który ostatecznie przyznał emerytowi rację. W efekcie nie musi zwracać nienależnej kwoty świadczenia.
Emeryci-rekordziści
Mężczyzna, który otrzymywał podwójne świadczenie i tak nie może równać się z rekordzistą. Jeden z polskich emerytów, który może pochwalić się 67-letnim stażem pracy, co miesiąc otrzymuje 37 tysięcy zł.
Polska rekordzistka, która otrzymuje co miesiąc 27 tys. zł miesięcznie, przepracowała 61 lat i przeszła na emeryturę, gdy ukończyła 81 rok życia.