Wskaźnik Wyprzedzający Koniunktury informujący o przyszłych tendencjach w gospodarce wzrósł w listopadzie o blisko 1 punkt. Wszystkie składowe wskaźnika wskazują na wygaśnięcie wpływu szoku unijnego oraz późniejszej jego korekty - poinformowało Bureau for Investments and Economic Cycles (BIEC).
"Gospodarka powróciła na ścieżkę wzrostu nie zaburzoną wydarzeniami nadzwyczajnymi. Najbliższe półrocze charakteryzować się będzie najprawdopodobniej umiarkowanym wzrostem gospodarczym nie przekraczającym pięciu procent, spadającą inflacją i lekką poprawą na rynku pracy" - napisała Maria Drozdowicz z BIEC.
"Napływ unijnych środków finansowych może ożywić inwestycje. Jednak na ich wyraźny wzrost można liczyć dopiero w drugim półroczu" - dodała.
Spośród ośmiu składowych wskaźnika trzy poprawiły się, cztery pozostały na poziomie sprzed miesiąca, zaś jedna pogorszyła się.
Z analiz BIEC wynika, najpoważniejszym obecnie problemem jest spadek tempa napływu nowych zamówień w przemyśle.
"Wolniejszy ich napływ obserwujemy już od kwietnia 2004 roku. Wówczas mogło się wydawać, że jest to naturalne zwolnienie po boomie produkcyjnym poprzedzającym przystąpienie do Unii. Jednak wraz z umacniającą się złotówką zamówienia na eksport systematycznie kurczyły się" - napisała Drozdowicz.
Według BIEC popyt krajowy nie jest w stanie zrównoważyć niższego popytu zagranicznego, w sytuacji gdy płace w ujęciu realnym spadają, a liczba osób pozostających bez pracy spada bardzo powoli.
Opracowanie BIEC wskazuje, że w magazynach przedsiębiorstw spadają zapasy wyrobów gotowych, co może stwarzać nadzieje na utrzymanie wysokiego tempa produkcji w najbliższych miesiącach. Jednakże najprawdopodobniej obecny spadek zapasów związany jest z ich powrotem do normalnego poziomu przed okresem kumulacji przed pierwszym maja 2004 roku.
Jak napisała Drozdowicz, od maja 2004 roku pogarsza się sytuacja finansowa przedsiębiorstw.
"Największe zyski firmy zrealizowały w drugim kwartale. Następne miesiące roku były już dla nich znacznie gorsze" - napisała.
Dynamikę wzrostową straciły również depozyty przedsiębiorstw w ujęciu realnym, co może niekorzystnie wpłynąć na inwestycje.
"Ich wzrostu w przyszłym roku można się spodziewać bardziej w efekcie napływu środków unijnych niż procesów inwestycyjnych wynikających ze wzrostu gospodarczego i ekspansywnej polityki przedsiębiorstw" - napisała Drozdowicz.
Wydajność pracy w przedsiębiorstwach produkcyjnych w ostatnich miesiącach wzrastała, po trzymiesięcznym załamaniu wakacyjnym. Jak wskazuje Drozdowicz poprawa wydajności jest jednym z warunków utrzymania się na rynku i poprawy wyników finansowych, ale bez wzrostu inwestycji oznacza zacieśnienie się sytuacji na rynku pracy.
Z opracowania BIEC wynika, że istnieje szansa na ożywienie popytu wewnętrznego.
"Skłonność konsumentów do dokonywania zakupów poprawiała się nieco w ostatnich miesiącach. Obserwujemy również umiarkowany wzrost podaży pieniądza M3 w ujęciu realnym oraz wzrost kredytów konsumpcyjnych" - napisała Drozdowicz.
Dodała, że należy jednak zachować ostrożność w interpretacji tych dwóch danych, ponieważ nadzwyczajny wzrost w październiku był związany z giełdowymi debiutami, przede wszystkim PKO BP.
W ciągu półrocza Warszawski Indeks Giełdowy nie zmienił istotnie swojej realnej wartości.