O historii Lindsay MacMillan opowiada CNBC. Rozpoczyna ją od pierwszej klasy szkoły podstawowej (ang. elementary school). Wtedy przyszła autorka napisała swoje pierwsze opowiadanie i przeczytała je przed całą klasą w czasie Halloween. To doświadczenie ukształtowało jej cel na życie. Stało się nim zarabianie na własnej twórczości.
Rzeczywistość nie rozkładała czerwonego dywanu
Jej edukacja poszła jednak w nieco innym kierunku. Na Dartmouth College studiowała ekonomię, choć łączyła to z nauką twórczego pisania. Taki rozwój naturalnie predestynował ją do pracy w sektorze bankowym, do którego finalnie trafiła. Jak sama tłumaczy, potrzebowała znaleźć "praktyczny" zawód, który przygotowałby ją "do podejmowania większego ryzyka w przyszłości".
Tak wylądowała w bankowości inwestycyjnej w banku Goldman Sachs. Jej cel był jasny: zarobić na tyle dużo, by mieć oszczędności na moment, gdy podejmie się pisania na pełen etat. Pracując w banku - jak wspomina - każdego dnia czuła, że nie jest to praca, która sprawia jej przyjemność. Zarabiała jednak i odkładała pieniądze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z pewnością miałam dni i momenty, w których czułam się nieco urażona i trochę tak, jakbym chciała tylko pisać – opowiada CNBC Lindsay MacMillan.
Portal zauważa, że to problem, który dotyka nawet połowy pracujących. W badaniu Zippia z sierpnia 2021 r. co drugi z tysiąca ankietowanych pracowników w całych Stanach Zjednoczonych stwierdził, że nie lubi swojej pracy.
Jak przetrwać? Wprowadź nieco "buntowniczej energii"
Jak zatem nie rezygnować ze swojego marzenia, gdy jego realizację trzeba łączyć z "przyziemną" pracą? Lindsay MacMillan stwierdziła, że wykorzystała w pełni czas w banku, choć jednocześnie robiła wszystko, by przestawić swoje zawodowe tory na realizację marzenia.
Z początku przyszła pisarka miała poczucie, że ma "zerową kontrolę nad swoim harmonogramem". A to, jak podkreślała, nie działało dobrze "ani na jej psychikę, ani na jej twórczość". W pierwszym kroku skupiła się zatem na tym, by znaleźć najdogodniejszy dla niej obszar działalności firmy. Odnalazła go w marketingu i budowaniu marki. Dzięki temu cykl dnia stał się jednostajny (co akurat jej sprzyjało).
Pracowała od godz. 9:00 do 19:00, a w weekendy musiała "tylko" obserwować, czy wszystko idzie zgodnie z planem, ale mogła to robić już z domu.
Każdego dnia pracy miałam poczucie, że "spędzę tu 10 czy 12 godzin i może nie będzie to superbliskie mojej duszy, ale przynajmniej dziś zrobiłam spory postęp" - wyjaśnia MacMillan.
Kobieta zauważyła, że środowisko, w którym przyszło jej pracować, sprzyja zmienianiu się ludzi w "lunatyków, zombie czy zimnych robotów". Wszystko przez wszechobecną presję i sztywny zakres obowiązków. Dlatego też zdecydowała się wprowadzić nieco "buntowniczej energii", by przełamać rutynę.
Jednym z takich rozwiązań były "e-maile radości", czyli piątkowe biuletyny rozsyłane znajomym z biura, przekazujące przyjemne informacje lub szczęśliwe wydarzenia, które przytrafiły się koleżankom i kolegom. Tradycja ta stała się na tyle popularna, że dziś jest kontynuowana w całej firmie, a swoim zasięgiem obejmuje setki zatrudnionych.
Nie bój się być "wystarczająco dobrym pracownikiem"
Najważniejszym, co sobie uświadomiła 28-latka, było jednak to, że poświęcanie się w 100 procentach pracy dziennej i pracy marzeń równocześnie może szybko doprowadzić do wypalenia zawodowego. Kobieta powiedziała sobie, że nie może być taką "perfekcjonistką" i "ponadprzeciętną pracownicą", narzucającą sobie rygor we wszystkich kwestiach zawodowych.
Skoro to pisanie było jej priorytetem, to, jak stwierdziła, "pogodziła się z tym, że może być tylko wystarczająco dobrym pracownikiem".
Co to oznacza? Na przykład brak poczucia presji otoczenia, gdy wychodziła wcześniej od innych z biura. Czuła, że w pracy i tak nic więcej nie osiągnie, a zaoszczędzony w ten sposób czas spożytkuje w inny sposób.
Opłaciło się. W trakcie pracy w Goldmanie Lindsay MacMillan napisała dwie książki, a w 2021 r. podpisała kontrakt na opublikowanie powieści "The Heart of the Deal" (ukazała się w czerwcu 2021 r.). W marcu 2022 r. kobieta odeszła z banku i poświęciła się pracy marzeń. Jednocześnie udało jej się zgromadzić tyle oszczędności, że nie obawia się, że za miesiąc będzie musiała chwycić się czegokolwiek, byle przeżyć.
Godziny pracy nie są prawdopodobnie lepsze niż wtedy, gdy pracowałam w Goldmanie. Ale kiedy są one dostosowane do czegoś, co gra w twojej duszy, po prostu masz o wiele więcej energii – podsumowuje Lindsay MacMillan w rozmowie z CNBC.