Autorzy badania, do którego dotarła Polska Agencja Prasowa, wskazują, że część zatorów finansowych nie ma związku z podłożem ekonomicznym, ale psychologicznym. 27 proc. respondentów wskazało, że chociaż ma pieniądze na spłatę zobowiązań, to jednak woli je przetrzymać na "czarną godzinę". Niemal dwie trzecie badanych uważa, że tak samo postępują ich kontrahenci.
Prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej Adam Łącki, w rozmowie z PAP wytłumaczył, że wyniki te są zapewne zaniżone. Część osób bowiem ma silne opory przed przyznaniem się do postaw nieakceptowanych społecznie.
- Z jednej strony mamy wiele firm, które faktycznie tracą płynność finansową, bo z dnia na dzień utraciły zdolność zarobkowania, a z drugiej - sporą grupę przedsiębiorstw, które wstrzymują płatności, bojąc się o przyszłość - zaznaczył Łącki i podkreślił, że zatory płatnicze są groźnym zjawiskiem dla gospodarki.
Łącki wskazuje też na inny problem. Jeżeli bowiem przedsiębiorcy doprowadzą do bankructwa swoich kontrahentów, to po ustaniu zagrożenia epidemicznego nie będą mieli komu sprzedawać swoich towarów i usług.
Poza tym z bankructwami przedsiębiorstw wiązać się będą także zwolnienia pracowników, którzy stracą przez to swoje źródło utrzymania. Nie będą mogli zatem nabywać produktów, co w większej skali także doprowadzi do problemów. - Jeśli zabraknie im pieniędzy, gospodarka nie wróci tak łatwo na normalne tory - wskazał rozmówca PAP.
Jednak są także i dobre wiadomości. Według KRD coraz więcej przedsiębiorców dochodzi swoich należności szybciej niż dotychczas. Eksperci wskazują, że dla przedsiębiorców, szczególnie z sektora MŚP, najważniejsze w tej chwili będzie utrzymanie płynności finansowej.
Badanie zostało przeprowadzone na zlecenie Krajowego Rejestru Długów przez IMAS International w dniach 19-23 marca 2020 roku na grupie 202 firm z sektora MŚP.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl