Przychylenie się do postulatu najmniejszych przedsiębiorców i przyznanie prawa do obliczania przez nich wysokości składek na ZUS od dochodu, a nie przychodu, było jedną z głównych obietnic wyborczych Mateusza Morawieckiego.
Premier słowa dotrzymał – Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii we współpracy z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych przygotowało projekt ustawy, która ma zacząć obowiązywać już 1 stycznia 2020 r.
I tutaj doskonałe wiadomości się kończą. Zostają dobre, ale tylko dla wybranych – wbrew pojawiającym się sugestiom rozwiązanie nie jest nowym w polskim systemie prawnym. Zamiast tego jest po prostu zmianą istniejącego dziś mechanizmu znanego jako "Mały ZUS". A to ma swoje daleko idące konsekwencje – obniżone składki można będzie odprowadzać maksymalnie przez 36 miesięcy. 3 lata.
Co to oznacza w praktyce? Otóż, jeśli szewc lub właściciel warzywniaka "załapał" się na "Mały ZUS" w ubiegłym roku, to na nowych zasadach obliczy go już tylko przez kolejne dwa.
Choć przedstawiciele resortu przedsiębiorczości przekonują od dawna, że ograniczenie czasowe w stosowaniu ma zachęcić przedsiębiorców do rozwoju. Urzędnicy tłumaczyli już przy pierwszej wersji ustawy, że dłuższy okres promowałby firmy pozostające w systemie przeznaczonym "dla małych firm o niskich przychodach lub z przejściowymi trudnościami".
Z drugiej strony trudno wyobrazić sobie, by wspomniany już szewc lub właściciel osiedlowego warzywniaka w ciągu trzech lat poprawił swoje zarobki na tyle, by opłacanie pełnych składek nie było dla niego problemem.
Z kolei przedsiębiorca, który zacznie opłacać składki na nowych zasadach od 2020 r., w styczniu 2023 r. wpadnie już w reżim tradycyjnych składek ZUS liczonych od 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia za pracę. Ostrożne szacunki money.pl dotyczące dynamiki wzrostu pensji Polaków pokazują, że może być to podwyżka tylko za składki społeczne (bez zdrowotnej - red.) nawet o 150 zł w stosunku do tych z roku obecnego. Przeskoczenie z preferencyjnych warunków na "rynkowe" będzie jeszcze bardziej bolesne.
Tyle można zyskać (by później stracić)
Ten problem doskonale widać w tabeli zawierającej przygotowane przez nas obliczenia dot. ewentualnego zysku przedsiębiorców po wejściu w życie nowych przepisów. W przypadku najmniej zarabiających przedsiębiorców, którzy nie ponoszą żadnych kosztów i ich dochód jest zbliżony do przychodu, szok będzie tym większy, im gorzej zarabiają.
Największy zysk na rozszerzeniu "Małego ZUS-u" odczują osoby, które generują roczny przychód pomiędzy 63 tys. zł a 120 tys. zł, ale ich dochód oscyluje wokół 3 tys. zł miesięcznie.
Dla potrzeb obliczeń w przypadku niższych kwot uznaliśmy, że przychód i dochód są równe.
Zysk świeżaków
W najlepszej sytuacji są przedsiębiorcy, którzy działalność gospodarczą założą po 1 stycznia 2020 r. Oni bowiem będą mogli skorzystać z trzech następujących po sobie ulg: najpierw przez pół roku będą zwolnieni z opłacania składek, później przez dwa lata będą płacić preferencyjny ZUS liczony od pensji minimalnej, aby w końcu przez trzy lata płacić "Mały ZUS". Taką interpretację potwierdza sam Zakład Ubezpieczeń Społecznych na swojej witrynie internetowej:
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl