O sprawie pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Chodzi o reformę, która od stycznia zmienia zasady wystawiania faktur przy zakupach za kwotę poniżej 450 złotych.
W uproszczeniu: jeśli zakupy nie przekraczają tego limitu, to sprzedawca może wpisać NIP na paragonie. I taki paragon automatycznie jest traktowany jak faktura, którą można ewidencjonować.
No i właśnie przy ewidencji pojawia się problem. Bo gdzie można odnaleźć numer takiego paragonu/uproszczonej faktury? Nie wiadomo.
Na paragonie znajdziemy wiele numerów. Jest numer sklepu, numer sprzedawcy, numer paragonu. Niżej znajdziemy numer nabywcy, numer kasy i kasjera, numer transakcji i ponownie numer sprzedawcy. Dalej jest jeszcze numer dokumentu niefiskalnego i po prostu: "numer".
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
To właśnie ten ostatni zdaniem jednej z sieci handlowych jest odpowiednikiem numeru faktury. Ale nie wszyscy są tego samego zdania. Inni wskazują numer paragonu albo numer dokumentu fiskalnego.
W efekcie księgowi nie wiedzą, który numer mają wpisywać do ewidencji. A to jest konieczne przy tworzeniu Jednolitego Pliku Kontrolnego VAT, który trzeba wysłać do skarbówki.
Efekt? Niektórzy muszą wręcz dzwonić do sprzedawcy i dopytywać o numer takiej faktury.
Paragon czy faktura? Nowe przepisy wprowadzają chaos
Jeszcze niedawno wydawało się, że kupujący może poprosić sprzedawcę, by oprócz paragonu z NIP-em, wystawił mu również tradycyjną fakturę VAT. Ale zdaniem resortu finansów jest to niemożliwe.
O tym, że taka operacja nie jest możliwa, pisaliśmy już w ubiegłym tygodniu. Resort stoi bowiem na stanowisku, że nie ma uzasadnienia, by do paragonu wystawiać jeszcze fakturę. Przedsiębiorcy boją się, że taka operacja oznaczałaby konieczność zapłacenia podatku po raz drugi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl