Kiedy polski przedsiębiorca głęboko oddycha? Gdy musi zlecić przelew do urzędu skarbowego lub opłacić składki ZUS. 2021 rok może przynieść polskim przedsiębiorcom długo wyczekiwany oddech od sporych danin dla ZUS. Wiele wskazuje na to, że wzrost składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne nie będzie tak dotkliwy, jak do tej pory.
Jak wynika z szacunków money.pl, składki w przyszłym roku nie przebiją bariery 1,5 tys. zł. W najbardziej optymistycznym wariancie urosną o 17 zł, w pesymistycznym o 50 zł.
Dlaczego? Przez stojące w miejscu pensje Polaków. Im wyższe są prognozy średniego wynagrodzenia w Polsce, tym wyższe składki płacą przedsiębiorcy. Jak to możliwe? Wszystko przez mechanizm wyliczania minimalnej podstawy wymiaru składek. Jedno z drugim jest bezpośrednio powiązane.
Zobacz także: Dodatek solidarnościowy - 1400 zł netto - będzie wypłacany przez ZUS na wniosek
Na początek trochę teorii. Podstawą do wyliczeń wysokości składek jest w tej chwili kwota 3 136 zł. To minimum, od którego wyliczane są należności. Kwota ta odpowiada 60 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego, które w tym roku wynosi 5 227 zł.
Od wspomnianej podstawy - 3,1 tys. zł - są obliczane kolejne składniki płatności do ZUS: składka emerytalna (19,52 proc. podstawy), składka rentowa (8 proc.), ubezpieczenie wypadkowe (1,67 proc.), dobrowolne ubezpieczenie chorobowe (2,45 proc.) oraz płatności na Fundusz Pracy i Fundusz Solidarnościowy (2,45 proc. podstawy).
Łącznie? 1 069 zł. A do tego dochodzi jeszcze składka zdrowotna, ale o niej więcej piszemy za chwilę. W tym roku wynosi 362 zł. A zatem przedsiębiorcy płacą za siebie w sumie 1 431 zł każdego miesiąca.
W marcu, kwietniu i maju mogli o tym zapomnieć, gdyż na czas epidemii pobór składek był umarzany przez ZUS. Od lipca jednak będą musieli na nowo zacząć zlecać przelewy, bo 3-miesięczna ulga się skończy. I nic nie wskazuje na to, by była przedłużona. W programie "Money. To się liczy" mówiła o tym wicepremier Jadwiga Emilewicz oraz prof. Gertruda Uścińska, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Składka zdrowotna liczona jest podobnie
Składka zdrowotna jest z kolei uzależniona od przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw z IV kwartału poprzedniego roku (czyli dla składek na 2020 roku uwzględnia się dane z ostatniego kwartału 2019 roku). A te informacje publikowane zostaną przez Główny Urząd Statystyczny nie wcześniej niż w połowie stycznia.
W 2020 roku składka zdrowotna (w wysokości 9 proc.) pobierana jest od kwoty 4 tys. zł. To 75 proc. przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w czwartym kwartale 2019 roku.
Wiele wskazuje jednak na to, że w przyszłym roku przedsiębiorcy nie zobaczą wzrostu składek. Powód? Wynagrodzenia nie będą rosły już tak dynamicznie. Nie ma wątpliwości, że kryzys spowodowany przez koronawirusa odbije się na pensjach Polaków. Podwyżek będzie mniej, o ile w ogóle będą. Gdy się pojawią, będą za to skromniejsze.
Składki za 2019 rok były obliczane według przeciętnego wynagrodzenia na poziomie 4765 zł. Rok do roku prognozowane przeciętne wynagrodzenie podskoczyło zatem o 10 proc. I dlatego przedsiębiorcy dość znacznie odczuli wzrost składki na przełomie roku. Gdyby identyczny wynik miał pojawić się i w 2021 roku, to przeciętne wynagrodzenie musiałoby się zatrzymać na poziomie aż 5 697 zł. A wtedy do ZUS wędrowałoby nie 1,4 tys. zł tak jak dziś, a o blisko 150 zł więcej.
Nic nie wskazuje jednak na to, by taki scenariusz - dla przedsiębiorców czarny - miał się sprawdzić.
Ile mogą wynosić składki w 2021 roku?
Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, w maju 2020 roku przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 5118 zł. I jak wskazują dane - z miesiąca na miesiąc topnieje. W kwietniu 2020 roku było to 5284 zł, a tuż przed epidemią - marcu - aż 5489 zł.
Majowe wynagrodzenia z 2020 roku było zaledwie o 1,2 proc. wyższe niż te z maja 2019 roku. Gdyby przeciętne wynagrodzenie w 2021 roku było dokładnie o taki sam wskaźnik wyższe, składki dla firm urosłyby tylko o kilkanaście złotych. Wyniosłyby 1448 zł.
Gdyby ostatecznie wzrost wynagrodzeń wyniósł 2 proc., składka na 2021 rok wynosiłaby 1459. Warto przypomnieć, że w ostatnich latach normą były podwyżki rzędu 6-8 proc. Ekonomiści PKO BP spodziewają się wyhamowania podwyżek z 6,6 proc. w 2019 roku do 2,7 proc. w tym i 3,5 proc. w przyszłym roku.
Warto pamiętać, że opłacanie tzw. składek ZUS odbywa się zwykle w trzech terminach. Do 5 dnia kolejnego miesiąca (czyli składki za styczeń trafiają na konto w ZUS do 5 lutego) muszą to zrobić jednostki i zakłady budżetowe. Do 10 dnia kolejnego miesiąca robią to właśnie prowadzący działalność gospodarczą, którzy opłacają składki za siebie. Do połowy miesiąca czas mają pozostali.