Wskaźnik wyprzedzający koniunktury (WWK), informujący o przyszłych tendencjach w gospodarce, spadł w czerwcu w stosunku do maja o 1,3 pkt. - poinformowała Maria Drozdowicz z Bureau for Investments and Economic Cycles (BIEC).
"Jest to drugi miesiąc jego korekty po boomie gospodarczym związanym z przystąpieniem do Unii Europejskiej. Kolejne miesiące powinny już w sposób bardziej realny obrazować rzeczywiste tendencje rozwojowe gospodarki, pozbawione wpływu szoku, jakim było przystąpienie do UE" - napisała Drozdowicz.
W maju WWK spadł o prawie 2 pkt.
Spośród ośmiu składowych wskaźnika żaden nie poprawił się, trzy pozostały na niezmienionym poziomie, a pięć pogorszyło się.
"Należy jednak zaznaczyć, że tempo pogarszania się poszczególnych składowych wskaźnika uległo ograniczeniu w stosunku do zmian z ubiegłego miesiąca. Pozwala to przypuszczać, że kolejne korekty wskaźnika będą coraz mniejsze i wczesną jesienią będzie można ze znacznie większą dokładnością ocenić wpływ akcesji do Unii na gospodarkę" - napisała Drozdowicz.
Z analiz BIEC wynika, że na niezmienionym poziomie pozostało tempo napływu nowych zamówień do przedsiębiorstw.
"Jednak przypomnieć warto, że majowe dane charakteryzował gwałtowny spadek nowych zamówień w przemyśle i dotyczył on zarówno zamówień eksportowych, jak i krajowych" - napisała Drozdowicz.
Negatywną informacją jest wzrost zapasów wyrobów gotowych w magazynach producentów. Zdaniem BIEC jeżeli zapasy te będą w dalszym ciągu przyrastały, to w najbliższym czasie producenci będą zmuszeni stopniowo ograniczać wielkość produkcji.
"Jest to tym bardziej prawdopodobne, że koszty produkcji w ostatnim okresie również rosły, więc ponoszenie kosztów z tytułu utrzymywania wyższych niż dotychczas zapasów byłoby czynnikiem dodatkowo pogarszającym wyniki finansowe firm" - napisała Drozdowicz.
Po raz pierwszy od ośmiu miesięcy przedsiębiorstwa zasygnalizowały pogorszenie swej sytuacji finansowej.
"Jest wielce prawdopodobne, iż mamy tu do czynienia z pewnym relatywizmem ocen wobec nadspodziewanie dobrych wyników finansowych realizowanych przed 1 maja" - napisała Drozdowicz.
Z opracowania wynika, że dodatkowym czynnikiem wpływającym niekorzystnie na rezultaty finansowe firm były wzrastające ceny, zwłaszcza ropy naftowej, co podrażało koszty produkcji.
"Co prawda ostatnie umacnianie się złotego do dolara i euro będzie częściowo niwelować wzrost kosztów zakupu surowców na rynkach światowych, ale jednocześnie może zmniejszać konkurencyjność oferty eksportowej rodzimych producentów" - napisała Drozdowicz.
Znacznie pogorszyła się skłonność konsumentów do dokonywania zakupów. Zdaniem BIEC nie należy się dziwić takim nastrojom w sytuacji, gdy realne wynagrodzenia spadają dość szybko od trzech miesięcy.
"Wzmożone zakupy poprzedzające wejście do Unii zredukowały budżety gospodarstw domowych, zaś późniejszy wzrost cen konsumpcyjnych dodatkowo ograniczył aktualne i planowane możliwości zakupów. Potwierdzają to dane na temat sprzedaży detalicznej oraz zadłużania się gospodarstw domowych z tytułu kredytów" - napisała Drozdowicz.
Dodała, że sprzedaż detaliczna po kilku miesiącach bardzo dynamicznego wzrostu uległa w maju istotnemu spadkowi, zaś czerwiec nie przyniósł wyraźnej poprawy tej kategorii.
Z opracowania wynika, że o podobnych tendencjach panujących wśród konsumentów informują dane na temat kredytowego zadłużania gospodarstw domowych.
Czerwiec, podobnie jak maj charakteryzował się zdaniem BIEC spadkiem zainteresowania kredytami konsumpcyjnymi. Drozdowicz napisała, że trudno oczekiwać w najbliższym czasie nagłej zmiany w zachowaniach konsumentów w sytuacji drożejącego pieniądza i poczucia zagrożenia w postaci inflacji, przy jednoczesnym braku wyraźnych oznak poprawy na rynku pracy.
Podaż pieniądza w ujęciu realnym ustabilizowała się na poziomie majowym, kiedy to odnotowano istotne ograniczenie podaży pieniądza. Drozdowicz zwraca uwagę, że od marca zmniejsza się ilość pieniądza gotówkowego, zaś w maju i czerwcu ilość gotówki kurczyła się bardzo szybko.
"Najprawdopodobniej, część konsumentów uznała, że wzrost inflacji i rosnące oprocentowanie depozytów w bankach nie skłania ani do dokonywania zakupów ani do trzymania pieniędzy w domu, zaś wcześniejsze, wzmożone – przedakcesyjne zakupy dodatkowo ograniczyły gotówkowe zasoby gospodarstw domowych" - napisała.
Istotnej zmianie wobec poprzedniego miesiąca nie uległa realna wartość Warszawskiego Indeksu Giełdowego. Drozdowicz prognozuje, że można spodziewać się utrzymania takich nastrojów na warszawskim parkiecie przynajmniej do końca wakacji.