W 2019 r. co miesiąc przedsiębiorcy będą przelewać na subkonto w ZUS-ie 1316,97 zł, czyli o 88,27 zł więcej niż w 2018 roku. Pierwszy przelew w tej wysokości - za styczeń - trzeba wykonać najpóźniej 11 lutego.
Ustawowy termin opłacenia składek ZUS upływa wprawdzie 10-go każdego miesiąca, ale w lutym jest to niedziela, dlatego przechodzi na pierwszy dzień roboczy.
Przedsiębiorcy będą mieli praktycznie tylko jeden sposób na obniżenie tych kosztów: rezygnację z dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego. W takim przypadku suma składek wyniesie 1246,92 zł.
Taką "optymalizację" trudno jednak uznać za poważną alternatywę, dlatego znakomita większość przedsiębiorców musi przyzwyczaić się do myśli, że co miesiąc - niezależnie od tego czy wyjdą na plus, czy zanotują stratę - będą musieli przelać ZUS-owi ponad 1,3 tys. zł.
Wiele osób dopiero w poniedziałek zacznie zastanawiać się, co się stało, że składki zostały wywindowane do tak wysokiego poziomu. Obwinianie za to samego ZUS-u nie ma jednak większego sensu. To efekt obowiązującego w Polsce od lat systemu.
W przeciwieństwie do pracowników etatowych, przedsiębiorcy mogą opłacać składki od zadeklarowanej kwoty, ale ta dowolność jest mocno ograniczona. Przepisy mówią bowiem, że składki nie mogą być niższe niż 60 proc. średniego wynagrodzenia.
Zgodnie z ustawą okołobudżetową, 60 proc. średniego wynagrodzenia w 2019 roku to 2859 zł. Oznacza to, że składka na ubezpieczenia społeczne oraz Fundusz Pracy i Solidarnościowy Fundusz Wsparcia Osób Niepełnosprawnych wyniesie 974,65 zł. Do tego trzeba jeszcze doliczyć 342,32 zł na ubezpieczenie zdrowotne.
Jeśli zrezygnujemy z dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego, na ubezpieczenia społeczne przelejemy 834,55 zł, czyli o 70,05 zł.
Poszczególne składki przedstawiają się następująco:
- Składka zdrowotna: 342,32 zł
- Składka emerytalna: 558,08 zł
- Składka rentowna: 228,72 zł
- Składka chorobowa (dobrowolna): 70,05 zł
- Składka wypadkowa: 47,75 zł
- Fundusz Pracy i Solidarnościowy Fundusz Wsparcia Osób Niepełnosprawnych: 70,05 zł
Niższe składki ZUS w 2019 roku zapłacą przedsiębiorcy, którzy złożyli wniosek o "mały ZUS". Program ten skierowany jest do osób prowadzących działalność gospodarczą na niewielką skalę i które nie przekroczyły 63 tys. zł obrotu w 2018 r.
Osoby, które są w okresie pierwszych 24. miesięcy prowadzenia działalności gospodarczej, też odczują podwyżki. Ich składki wzrosną o 7,1 proc.
Warto zaznaczyć, że przyjęte przez rząd kryterium przychodowe premiuje działalność usługową. I to taką, w której dochód stanowi dużą część przychodu.
W przypadku działalności handlowej, która opiera się na zakupie towaru handlowego, a następnie jego odsprzedaży z zazwyczaj niedużą, nawet jednocyfrową marżą, przekroczenie 5,2 tys. zł miesięcznego obrotu następuje często już na początku miesiąca.
Na ulgi mogą też liczyć firmy wchodzące na rynek. Nowi przedsiębiorcy przez pierwsze sześć miesięcy płacą tylko składkę zdrowotną, a następnie, nawet przez dwa lata, ich składki ZUS będą niższe o połowę. Dla części przedsiębiorców może to stanowić zachętę do "przepisania" firmy na bliską osobę, co jednak może okazać się ryzykownym posunięciem.
Warto przypomnieć, że premier Mateusz Morawiecki w połowie kwietnia 2018 roku podczas konwencji PiS i Zjednoczonej Prawicy zapowiadał niższy ZUS dla "małych i średnich" przedsiębiorców. Za przykład obciążeń podał małe, dwu-, trzyosobowe firmy.
Zapowiedzi te ostatecznie przybrały kształt opisanego powyżej "małego ZUS-u", na który załapał się niewielki odsetek przedsiębiorców. Wykluczeni zostali też wszyscy rozliczający się kartą podatkową.
Dodatkową komplikacją był niezwykle krótki termin składania wniosków o "mały ZUS" dla osób kontynuujących działalność - upłynął już 8 stycznia. O wydłużenie terminu składania zgłoszeń apelował rzecznik MŚP poseł Adam Abramowicz z PiS, ale bez skutku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl