Dlaczego klienci tak chętnie wpłacają kapitał do funduszy dłużnych? Powód jest prosty – obligacje znajdujące się w portfelach tych funduszy odzyskały blask po rekordowo trudnych latach 2021-2022. Dobrze obrazuje to nasz indeks stóp zwrotu z krajowych hurtowych obligacji skarbowych, który od dołka z października 2022 urósł do grudnia ub.r. o 18 proc., ze sporą nawiązką odrabiając wcześniejsze rekordowe straty, związane ze spadkiem cen części obligacji, wywołanym przez serię podwyżek stóp procentowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przyglądając się wykresowi, nietrudno odnieść wrażenie, że pieniądze przepływają w ślad właśnie za stopami zwrotu z obligacji. Mamy tu do czynienia z klasycznym mechanizmem sprzężenia zwrotnego – z jednej strony przepływy kapitału są reakcją na stopy zwrotu, a z drugiej przyczyniają się do utrwalania panującej tendencji (kiedy klienci wpłacają pieniądze, fundusze w reakcji kupują więcej obligacji, a to z kolei wpływa na wzrost ich cen).
Miliardy złotych płyną do funduszy obligacji
Czy fakt, że strumień kapitału napływającego do funduszy dłużnych zbliża się już do szczytu z wiosny 2021 r. – kiedy wpłaty netto sięgnęły 25 mld zł – może być sygnałem ostrzegawczym przed "przegrzaniem" rynku obligacji?
Wydaje się, że przynajmniej na razie jeszcze nie. Dlaczego? Bo obligacje są ciągle nieporównywalnie bardziej atrakcyjne niż wiosną 2021 r. Przykładowo, stawka WIBOR decydująca o oprocentowaniu obligacji skarbowych o zmiennym kuponie (serie typu WZ) to prawie 5,9 proc. (wobec niemal zera w 2021 r.). A obligacje skarbowe to tylko część krajowego rynku długu – do tego dochodzą jeszcze instrumenty korporacyjne (emitowane przez firmy), których oprocentowanie to WIBOR powiększony jeszcze o marżę.
Reasumując, do funduszy dłużnych płyną znów miliardy złotych, co wynika z poprawy stóp zwrotu, ale też ciągle relatywnie wysokiej atrakcyjności obligacji (skarbowych i korporacyjnych), znajdujących się w portfelach funduszy.
Tomasz Hońdo, starszy ekonomista Quercus TFI