Rosja robi wszystko, aby kryzys energetyczny w Europie się pogłębił. Kolejna redukcja dostaw gazu przez Nord Stream ma utrzymywać presję i niepokój na Zachodzie. Czas ucieka, a Unia pilnie szuka zabezpieczenia dostaw gazu i ropy. Równolegle do wprowadzania ograniczeń zużycia energii, dąży do zapewnienia zwiększenia dostaw z innych kierunków. Wśród potencjalnych dostawców wymienia się również Afrykę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Południowy kontynent ma potężne złoża. Problemem jest jednak infrastruktura i polityczna rozgrywka między mocarstwami. Po tym, jak Komisja Europejska zapowiedziała stopniową redukcję kontraktów gazowych z Rosją i zwrot ku Afryce, Rosja zintensyfikowała swoją dyplomatyczną kampanię na kontynencie, czego najbardziej widocznym jest objazd afrykańskich krajów przez ministra Siergieja Ławrowa.
- Kolędowanie Ławrowa od jednej stolicy do drugiej to strategiczna misja zlecona przez Putina. Rosja potrzebuje Afryki w rozgrywce z Zachodem na co najmniej paru poziomach. Po pierwsze dyplomatycznym, potrzebuje pozyskać głosy na arenie ONZ. Drugi element to kwestie gospodarcze. Moskwa będzie próbowała pokrzyżować europejskie plany dywersyfikacji źródeł surowców w oparciu o gaz czy ropę z Afryki. Po trzecie ma własne interesy w surowcach tej ziemi - wylicza w rozmowie z money.pl Andrzej Byrt, były ambasador we Francji i Niemczech oraz były wiceminister w resortach współpracy gospodarczej z zagranicą.
Ukryty cel Putina. Zachód ma na niego dwa sposoby
Siergiej Ławrow odwiedził już Egipt, Etiopię, Ugandę i Demokratyczną Republikę Konga, prowadząc ofensywę dyplomatyczną w tych krajach. Wcześniej, na początku maja, sam Władimir Putin spotkał się z prezydentem Senegalu Macky Sall, który jest także przewodniczącym Unii Afrykańskiej oraz Moussą Faki Mahamatem, przewodniczącym Komisji Unii Afrykańskiej.
Reakcją Zachodu były wizyty prezydenta Macrona, Draghiego, Dudy, kanclerza Scholza oraz ministrów spraw zagranicznych kolejnych krajów Europy. Teraz na kontynent polecą unijni komisarze, licząc, że uda się nie tylko pozyskać kontrakty na dodatkowy gaz, ale również przeciągnąć niezdecydowane państwa Afryki do koalicji państw demokratycznych.
Trwa nieustanna, wielka batalia o Afrykę. Putin to mistrz politycznego kłamstwa, ma tu przewagę, mimo skromnych możliwości ekonomicznych, składa gigantyczne obietnice - komentuje ambasador Byrt.
Jak podkreśla nasz rozmówca, Afryka jest bardzo podzielona, a Putin w odnosi tam polityczne sukcesy. - Zachodowi, a w szczególności krajom o tradycji kolonizatorskiej, Francji, Niemcom, ciąży nie tak daleka przeszłość. Rosja tymczasem była wsparciem dla ruchów wyzwoleńczych w Afryce - tłumaczy mocną pozycję Moskwy ambasador Byrt.
Połowa państw sceptycznie postrzega nakładane na Moskwę sankcje. Kluczowe kraje, jak Senegal czy RPA, wstrzymały się od głosu nad rezolucją ONZ potępiającą rosyjską agresję na Ukrainę. Podobnie Algieria, Angola, Etiopia. Z kolei Kamerun, Gwinea i Maroko w ogóle nie zagłosowały, natomiast Erytrea opowiedziała się przeciwko rezolucji. Przypomnijmy, że to właśnie tam Rosjanie zapowiedzieli budowę portu i bazy wojskowej.
Egipt gazową potęgą. Odkryto gigantyczne złoża
Rosja liczy na dostęp do złoży diamentów, platyny, złota, kobaltu czy boksytu. Również gaz i ropa jest w oczywistym kręgu zainteresowań koncertów Gazpromu i Lukoil. - Rosjanie mają dalece mniejsze możliwości niż Europa i nieporównywalne wobec inwestycji chińskich, ale skutecznie rozgrywają swoją sprawę na gruncie dyplomacji i składanych ofert - zauważa Grzegorz Kuczyński, prezes Warsaw Institute.
Afrykańskie surowce
Choć rywalizacja na kontynencie trwa już od wielu lat, obecnie na pierwszy plan wychodzi kwestia gazu i ropy. Afryka ma szansę zyskać rynek unijny, zarówno w krótszej, jak i dłuższej perspektywie.
Nic więc dziwnego, że odżywają projekty, które od czterech dekad nie udało się zrealizować. Algieria, Nigeria i Niger chcą ożywić umowę w sprawie budowy gazociągu transsaharyjskiego. Projekt szacowany na 13 mld dol, którym docelowo będzie można przesyłać do Europy do 30 mld m sześc. gazu rocznie.
Również Nigeria zapewniła, że chce wysyłać Europie więcej surowca. W tym celu ma ponownie uruchomić swój gazociąg Trans Niger. Będzie to jednak możliwe dopiero na przełomie sierpnia i września.
Do tej pory UE importowała 14 proc. swoich dostaw LNG z Nigerii, a teraz może to zostać podwojone, jeśli rzeczywiście w kraju opanuje się grabieże, jak to miało miejsce parę dni temu dla rurociągu ropy Trans Niger. Projekt Trans Saharan, gazociągu z Nigerii do Algierii, po raz pierwszy był dyskutowany już w latach 70., ale upadł przez niestabilność, problemy środowiskowe i brak finansowania. Teraz ma się to zmienić, ale z drugiej strony zainteresowanie zyskał, być może konkurencyjny rurociąg, Nigeria-Maroko. Zwiększenie dostaw z Afryki wymaga więc nowych inwestycji, które z kolei wymagają czasu. To rozwiązanie w krótkiej perspektywie może dla UE nie zadziałać, w dłuższej na pewno Afryka ma duży potencjał, jeśli chodzi o surowce - zaznacza Magdalena Maj, kierownik zespołu klimatu i energii PIE.
Potwierdza to również Grzegorz Kuczyński. - Duże dostawy z Afryki to pieśń przyszłości. Nie pokładałbym wielkich nadziei w tym kierunku, zwłaszcza w kontekście zabezpieczenia energetycznego najbliższej zimy - stwierdza. Jak podkreśla, problemem jest zarówno infrastruktura, którą trzeba naprawić, albo wręcz zbudować na nowo, ale też polityczne niepokoje i brak stabilności w różnych rejonach, przez które gaz miałby płynąć.
Według szacunków Polskiego Instytutu Ekonomicznego, Afryka może zapewnić Europie 155 mld metrów sześc. gazu rocznie, co pokryłoby nawet 38 proc. obecnych dostaw z Rosji. Na liście rozważanych przez Komisję Europejską potencjalnych dostawców pojawiają się: Algieria, Angola, Nigeria, Republika Konga czy Senegal. Ważnym dostawcą LNG ma być również Egipt.
Egipt gazową potęgą. Odkryto gigantyczne złoża
Afryka produkuje obecnie - według danych OPEC - około 235 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie i stale zwiększa swój potencjał. Nic więc dziwnego, że - jak pisaliśmy w money.pl - od momentu obłożenia Rosji sankcjami, Afryka stała się dla Europy jednym ze strategicznych kierunków. Do tej pory kraje po drugiej stronie Morza Śródziemnego odpowiadały za 18,7 proc. gazu importowanego przez UE (do 2021).
Mamy trzy gazociągi, ale bezpieczeństwo może zapewnić LNG
Europa już posiada co najmniej kilka połączeń rurociągowych z Afryką. Wśród nich wymienia się nitki: Transmed, Medgaz i Greenstream. W przyszłości ważnym szlakiem ma być transsaharyjski gazociąg Nigal, ale jego uruchomienie planowane jest na 2027 r.
Z dostaw przez te rurociągi korzystają przede wszystkim kraje południa Europy. Gdyby chcieć wykorzystać te drogi do zapewnienia bezpieczeństwa całej UE, staniemy jednak przed poważnym problemem. Pozwalają co prawda na przesył surowca na kontynent, ale Hiszpania i Włochy nie będą w stanie wprowadzić tego gazu w odpowiedniej ilości dalej na rynek europejski.
Poprzez Greenstream, a więc gazociąg przesyłający gaz z Algierii do Włoch mogłoby popłynąć dodatkowe ponad 40 mld m sześc. gazu – szacuje prof. Mariusz Ruszel, prezes Instytutu Polityki Energetycznej im Ignacego Łukasiewicza. – Problem w tym, że Włosi nie są w stanie podać gazu do Francji, bo od lat nie porozumieli się w sprawie połączenia gazowego i nie mają interkolektora. Nie obsłużą też Austrii, bowiem interkoletory nie mają rewersu, więc gaz może płynąć tylko w jedną, przeciwną stronę. Podobnie wyglądają połączenia poprzez Szwajcarię, które są jednokierunkowe z Niemiec do Szwajcarii.
Okazuje się, że podobny problem jest z połączeniem z Hiszpanią. Gaz, który trafiałby na półwysep Iberyjski, nie mógłby zostać w dużej ilości podany dalej. - Hiszpanie mają tylko jedno połączenie z Francją interkolektorem w Pirenejach, ale to również wąskie gardło. Do Francji trafiać by mogło zaledwie 8 mld gazu z Afryki poprzez gazociągi – wylicza prof. Wydziału Zarządzania Politechniki Rzeszowskiej im. I. Łukasiewicza.
Afrykański gaz rurociągowy nie rozwiązuje więc problemu całej UE. Włochy i Hiszpania za jego sprawą mogły całkowicie uniezależnić się od rosyjskiego surowca. Byłby też beneficjentem kolejnych umów i inwestycji z tego kierunku. Jednak, aby zapewnić bezpieczeństwo energetyczne UE konieczne byłby inwestycje wewnątrz Wspólnoty, rozbudowa interkolektorów o rewersy, a także nowe połączenia między państwami. Jedynie gaz skroplony transportowany drogą morską wydaje się na w tym przypadku perspektywiczny dla dostaw do Unii – podsumowuje ekspert.
Jak dodaje, Europa mogłaby liczyć natomiast na gaz z kierunku afrykańskiego, ale oprzeć by musiała się na dostawach LNG. Obecnie afrykańskie terminale LNG pozwalają na produkcję 71 mln ton skroplonego gazu rocznie, co przekłada się na 92,3 mld m sześc. surowca po regazyfikacji. Jednak, jak zauważają w raporcie analitycy PIE, w perspektywie roku tylko 7 mld m sześc. jest dostępne "od ręki", a dodatkowe 29 mld m sześc. można pozyskać, podpisując nowe umowy.
Jak pisaliśmy w money.pl, LNG to zmora dla Putina. Choć skroplony gaz jest droższy niż ten z rurociągów, to przewagą LNG jest możliwość dostaw z różnych miejsc na świecie do portów rozlokowanych po całej Europie. Jak wynika z danych Gas Infrastructure Europe, na całym kontynencie mamy obecnie 37 terminali LNG, z czego 26 znajduje się w państwach członkowskich UE, a ich liczba rośnie w związku z kolejnymi inwestycjami państw członkowskich. Na całym świecie jest ich około stu.