W Polsce wielkie emocje budzą comiesięczne posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej, która z każdą kolejną decyzją podnosi stopy procentowe. Podobne poruszenie, tylko w skali globalnej, wywołuje posiedzenie członków amerykańskiego banku centralnego (Fed). Ekonomiści z wyjątkowo dużym zainteresowaniem czekają na wieczór.
- O godzinie 20.00 poznamy decyzję Fed, a takiego posiedzenia nie było już dawno. Dość powiedzieć, że amerykański bank centralny znalazł się pod ścianą - wskazuje Przemysław Kwiecień, główny ekonomista domu maklerskiego XTB.
Trudne wybory banku USA
Zauważa, że ostatnie dwa lata polityki Fed to pasmo decyzji idących w kierunku przegrzania gospodarki, ignorowania ryzyka wzrostu inflacji i często wręcz cynicznej postawy wobec zagrożeń. Przypomina, że wiosną 2020 roku, gdy uwaga świata zwrócona była na pandemię, bankowi USA puściły wszelkie hamulce, drukując w 3 miesiące więcej pieniądza niż w całym okresie od kryzysu z 2008 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Następnie długo nie chciał zrezygnować z dodruku dolarów, opisując wzrost inflacji jako przejściowe zjawisko i nawet w marcu podniósł stopy procentowe jedynie o 0,25 pkt proc. do poziomu 0,25-0,5 proc.
- Doprowadził tym samym do rozlania się inflacji i teraz jest to tak ewidentne, że zwykle liczący na luźną politykę pieniężną rynek nawołuje do drastycznej podwyżki stóp - wskazuje Kwiecień.
Ekspert podkreśla jednak, że aktualnie Fed jest w pułapce, bo nie ma dobrego wyjścia z sytuacji. Wylicza, że najwyższej od ponad 40 lat inflacji towarzyszą coraz bardziej wyraźne pęknięcia w gospodarce. Jeszcze przed miesiącem po podniesieniu stóp o 0,5 pkt proc. bankierzy komunikowali kolejne dwa takie ruchy, ale teraz rynek domaga się aż dwukrotnie większej podwyżki.
- Podnosząc stopy o 1 pkt proc., Fed ryzykuje zbyt mocne zaciągnięcie hamulca, zakładając podwyżki także w kolejnych miesiącach. Z kolei pozostając przy wcześniejszym planie, ryzykuje wiarygodność w walce z inflacją - ocenia ekspert XTB.
Fed powstrzyma horror na rynkach?
Warto zauważyć, że amerykański bank centralny w swoich decyzjach musi uwzględniać to, co dzieje się na rynkach finansowych. A tam od pewnego czasu sytuacja wygląda źle. Rynek akcji jest już w fazie bessy, dolar nadzwyczajnie rośnie w siłę i załamanie przeżywają np. kryptowaluty.
S&P500, czyli jeden z najważniejszych indeksów giełdy w USA, tracił na wartości na czterech ostatnich sesjach. Dzienne spadki rzędu 2-4 proc. to nie jest norma na tak rozwinięty rynku. Efektem jest spadek wycen akcji amerykańskich spółek do poziomów najniższych od początku 2021 roku.
Od szczytu hossy na Wall Street, który miał miejsce na początku tego roku, indeks S&P500 stracił już ponad 20 proc. Tak złego pierwszego półrocza nie notował od 1940 roku.
Notowania amerykańskiego indeksu S&P500
Niepewność amerykańskich inwestorów udziela się też giełdowym graczom w Europie. W ostatnich dniach widać było wyraźny odpływ kapitału z rynku. Spore spadki zaliczył m.in. niemiecki DAX i najważniejszy indeks warszawskiej giełdy.
WIG20 w środę w południe był około 1,5 proc. na minusie. W tydzień zaliczył spadek o ponad 6 proc., a w porównaniu z początkiem roku jest 25 proc. pod kreską.
Notowania indeksu WIG20
- Nerwowe nastroje na rynkach oznaczają osłabienie złotego. Kurs euro ponownie zbliża się do poziomu 4,70 zł - wskazuje Przemysław Kwiecień. Tydzień temu był poniżej granicy 4,60 zł.
Jeszcze większa różnica zrobiła się na dolarze. Tydzień temu przed ogłoszeniem decyzji o podwyżce stóp procentowych w Polsce kurs amerykańskiej waluty był na poziomie nieco ponad 4,25 zł. Aktualnie przebitka jest 20-groszowa.
Kurs dolara z ostatnich dwóch tygodni
oprac. Damian Słomski, dziennikarz money.pl