Amerykańska gospodarka stanowczo wyhamuje już w przyszłym roku — przewidują bankowcy i ekonomiści cytowani w czwartek przez "The Washington Post". Inflacja, jakiej Amerykanie nie widzieli od 40 lat, jest głównym wyzwaniem zarówno dla gospodarki, jak i administracji Bidena. Wyższe ceny podstawowych artykułów, takich jak żywność, energia i mieszkania, obciążają budżety Amerykanów i zaciemniają ich obraz gospodarki. Eksperci obawiają się o sytuację finansową konsumentów w obliczu zapowiadanych przez urzędników dalszych podwyżek stóp procentowych, niezbędnych do stłumienia galopującej inflacji.
Więcej niż pewni
"Ryzyko recesji jest wysokie – nieprzyjemnie wysokie – i rośnie" – powiedział Mark Zandi, główny ekonomista w Moody's Analytics. Dodał on, "aby gospodarka mogła poruszać się bez pogorszenia koniunktury, potrzebujemy bardzo zręcznej polityki ze strony Fedu i odrobiny szczęścia".
Przed "bardzo, bardzo wysokim ryzykiem" recesji ostrzega dyrektor generalny Goldman Sachs Lloyd Blankfein. Wątpliwości, że gospodarka USA zmierza w kierunku spowolnienia, nie ma Wells Fargo Charlie Scharf. Z kolei były przewodniczący Fed Ben Bernanke ostrzega przed stagflacją – spowolnieniem gospodarcze połączonym z wysoką inflacją.
Znaki na niebie
Pierwsze niepokojące symptomy spowolnienia, szczególnie w sektorach wrażliwych na stopy procentowe, już widać. Spada popyt na kredyty hipoteczne, hamuje budownictwo mieszkaniowe. Problemy zaczynają mieć detaliści.
W ubiegłym tygodniu największe i najbardziej wpływowi detaliści zaliczyli solidne giełdowe spadki. Akcje Walmartu we wtorek taniały o ponad 11 proc. - to największa jednosesyjna strata od 35 lat. Z kolei w środę notowania Targetu poleciały o 26 proc., po oszałamiającym 52-procentowym spadku kwartalnych zysków, co kierownictwo spółki tłumaczyło spadkiem popytu na produkty o dużej wartości, jak m.in. telewizory, sprzęty kuchenne i meble ogrodowe. Spółka spodziewała się spadku popytu w tych segmentach produktowych, ale nie aż tak dużego.
Sytuacja na rynkach
"Podczas gdy wiele czynników powoduje obecną wyprzedaż [akcji — red.], bezpośrednią przyczyną niedawnego przyspieszenia spadków akcji są obawy dotyczące kondycji amerykańskiego konsumenta. Po raz pierwszy w okresie po pandemii Covid-19 sprzedawcy detaliczni utknęli z nadmiarem zapasów. Koszty związane z inflacją również odbijają się na ich zarobkach" – powiedział pod koniec ubiegłego tygodnia Bill Stone, CIO Glenview Trust, komentując wydarzenia giełdowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Piątkowa sesja Wall Street zakończyła się w okolicach zera, ale w ciągu dnia panowała duża zmienność z powodu wygasania serii opcji. Inwestorzy analizują perspektywy dla wzrostu PKB na świecie w najbliższym okresie.
"Akcje są nadal wyceniane liberalnie, a psychologia, która ciągnęła je w górę przez dekadę, stała się negatywna. Przeciętny 'rynek niedźwiedzia' trwa rok (338 dni, mówiąc bardziej precyzyjnie). Obecne spadki trwają dopiero jedną trzecią tego czasu, więc prawdopodobnie jest jeszcze więcej miejsca na zniżki, chociaż mogą być one przerywane ostrymi ruchami w górę" - powiedział George Ball, przewodniczący rady nadzorczej firmy inwestycyjnej Sanders Morris Harris.
Widmo zwolnień
Obawy przed wyhamowaniem gospodarką skłaniają firmy technologiczne do cięć kosztów. Zwolnienia pracowników zapowiedział m.in. Netflix i Peloton. Z kolei Twitter i Meta (dawniej Facebook) wstrzymały plany rekrutacyjne, a dyrektorzy Amazona powiedzieli niedawno, że firma jest "przeciążona" po miesiącach intensywnego zatrudniania.
Zawirowania na arenie międzynarodowej (w tym ryzyko recesji w Europie i Chinach) osłabiają perspektywy dla gospodarki USA. Z kolei umacniający się dolar amerykański może osłabić eksport, zwiększając szanse na techniczną recesję, w której gospodarka kurczy się przez dwa kwartały z rzędu.
Nie wszyscy Amerykanie patrzą w przyszłość w szarych barwach. "The Washington Post" zwraca uwagę, że pomimo ponurych nastrojów Amerykanie nadal hojnie wydają. Według danych Departamentu Handlu, opublikowanych w tym tygodniu, sprzedaż odzieży, samochodów i mebli wzrosła w kwietniu, przyczyniając się do 0,9 proc. wzrostu ogólnej sprzedaży detalicznej w porównaniu z miesiącem poprzednim.
Beth Ann Bovino, główna ekonomistka USA w S&P Global, uważa, że w przyszłym roku istnieje 35-procentowe ryzyko recesji. Sekretarz skarbu Janet L. Yellen przekonuje, że bank centralny może powstrzymać inflację bez powodowania recesji.
"Myślę, że można sobie wyobrazić miękkie lądowanie. Wymaga zarówno umiejętności, jak i szczęścia… Mam nadzieję, że tak jest, ale to jest bardzo trudna sytuacja gospodarcza – powiedziała Yellen dziennikarzom w Niemczech.
Nawet jeśli Stany Zjednoczone powstrzymają recesję w krótkim okresie, to zdaniem niektórych ekonomistów, cytowanych przez "The Washington Post", samo tempo inflacji oraz utrzymująca się nierównowaga podaży i popytu spowodowana pandemią, mogą doprowadzić do poważnego kryzysu.