Amerykańscy inwestorzy widzą podobieństwa obecnej sytuacji na rynku do okresu z początku XXI w. Dlatego też obawiają się, że właśnie przeżywają deja vu.
Z bańką dotcomów mieliśmy do czynienia pod koniec lat 90., kiedy wyceny firm z branży internetowej rosły do ogromnych rozmiarów. Wystarczyło, że miały końcówkę ".com" w nazwie. Potem - w 2001 roku - ich notowania załamały się, co spowodowało ogromne spadki na giełdach. Zbankrutowało wtedy wiele firm z sektora technologicznego uznawanych za obiecujące.
Spadki na Wall Street
Trudną sytuację obrazują spadki na Wall Street. Serwis Fortune.com zauważa, że od początku roku indeks S&P 500 skurczył się o 19 proc., a Nasdaq - na którym prym wiodą spółki z sektora tech - spadł o ponad 28 proc.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Portal podkreśla, że jeżeli następuje powtórka z historii, to nie można wykluczyć, że to być może jesteśmy dopiero w połowie bessy. W okresie od marca 2000 roku do października 2002 roku Nasdaq-100 stracił 78 proc.
George Ball, prezes Sanders Morris Harris, firmy inwestycyjnej, w rozmowie z Fortune.com stwierdził, że "istnieje duże podobieństwo" między krachem z początku XXI wieku a obecną sytuacją.
Można by pomyśleć, że inwestorzy, zarówno profesjonalni, jak i detaliczni, wyciągnęli wnioski z lekcji z 2000 roku. A jednak stało się coś bardzo podobnego - twierdzi George Ball.
Winne kryptowaluty?
Podobieństwami między obiema epokami jest mentalność inwestorów, którzy przekładają wzrost spółek ponad zyski z nich płynące, a także zwiększające się znaczenie inwestorów detalicznych. Coraz więcej inwestorów stawia na spółki wręcz "puchnące", które nie przyniosą natychmiastowego zarobku, lecz kuszą perspektywą zgarnięcia majątku w momencie, gdy już się rozrosną.
- W erze dotcomów, a także podczas obecnego wzrostu i spadku rynku w tym roku, panowało żarliwe, w dużej mierze bezmyślne przekonanie, że pewna grupa inwestycji będzie wiecznie drożeć - zwraca uwagę rozmówca Fortune.com i podkreśla, że jest to myślenie "nieoparte na logice".
Kiedyś zwiastunem krachu były pikujące notowania firm z ".com" w nazwie. Teraz eksperci upatrują się go w drastycznie spadającej wycenie kryptowalut. Sektor ten od początku roku stracił około 1 biliona dolarów. Prezes firmy inwestycyjnej punktuje, że inwestorzy w ich przypadku również wierzyli w niekończący się wzrost.
Podobnie sytuacja ma się z firmami technologicznymi, które dziś rosną do niebotycznych rozmiarów, choć nie wszystkie przynoszą zysk. Jest wręcz odwrotnie, część z nich co roku odnotowuje straty.
Krach z początku XXI wieku zakończył się krótkotrwałą, ale bolesną recesją. Część analityków obawia się, że rynek zmierza dziś w tym samym kierunku.