Chiny przeżywają poważne problemy związane z rynkiem akcji. Giełda w Hongkongu osiągnęła notowania najgorsze od niemal 20 lat. Jednych z impulsów, który sprawił, że inwestorzy odwrócili się od Pekinu, była poniedziałkowa decyzja Ludowego Banku Chin, który utrzymał stopy procentowe na dotychczasowej wysokości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chiny wpompują setki miliardów dolarów w akcje?
Sytuacja jest na tyle poważna, że, jak podaje agencja Bloomberg, chińskie władze rozważają wpompowanie w rynek 278 miliardów dolarów pomocy (2 bln CNY). Interwencja ma objąć państwowe spółki oraz giełdy w Hongkongu, Szanghaju i Szenzen. Informator agencji twierdzi, że ostateczne decyzje w sprawie jeszcze nie zapadły, a chiński organ odpowiedzialny za nadzór nad giełdami sprawy nie komentuje.
Pomoc miałaby polegać na przekierowaniu środków trzymanych przez firmy państwowe za granicą na rynek krajowy, aby w ten sposób sfinansować zakupy akcji na rynku lokalnym. Dodatkowo regulatorzy rozszerzą również zakaz krótkiej sprzedaży także na ubezpieczycieli. Do tej pory taki zakaz obowiązywał jedynie niektóre fundusze inwestycyjne - komentują eksperci mBanku.
- Pakiet wsparcia powinien być w stanie powstrzymać spadki w krótkim okresie i ustabilizować rynki - ocenia Marvin Chen, analityk Bloomberg Intelligence. Podkreślił przy tym, że w przeszłości interwencje państwowe miały ograniczony wpływ na odwrócenie trendów rynkowych.
Wśród wyzwań, przed którymi stoi chińska gospodarka, eksperci wymieniają kryzys na rynku nieruchomości, spadek inwestycji zagranicznych, złe nastroje wśród przedsiębiorców.
O ocenę sytuacji w Chinach agencja Reutera poprosiła międzynarodowych ekspertów. Większość z nich jest zgodna: Chiny muszą zdecydować się na bardziej zdecydowane działania strukturalne, interwencja może przynieść co najwyżej efekt doraźny. "Dopóki nie dojdzie do większego kryzysu, chiński rząd może po prostu gasić pożar kubkami wody, zamiast użyć czegoś wielkiego, co prawdopodobnie będzie musiał zrobić" - ocenił jeden z ekspertów.
"Jako chiński inwestor siedzisz i myślisz sobie: chwileczkę, jeśli bank centralny nie chce obniżyć stóp nawet o 25 punktów bazowych, to jesteśmy naprawdę daleko od jakiejkolwiek bazooki" - dodał drugi.
Po drugiej stronie globu hossa
Dane z Chin mocno kontrastują z tymi, które napływają ze Stanów Zjednoczonych. Indeks S&P500 odnotował w poniedziałek poziom 4842 punktów, co jest historycznym szczytem i wynikiem lepszym niż osiągnięty na początku 2022 roku. W całym 2023 roku S&P zyskał ok. 25 proc. Kolejne dane sugerują, że i ten rekord może zostać pobity.
Eksperci XTB w swojej analizie zauważają, że ostatnie odczyty gospodarki USA - z wyjątkiem słabszych indeksów regionalnych - sugerują, że rynek pracy jest bardzo mocny, a oczekiwania inflacyjne spadają.
"Wszystko to prowadzi to do prognozy ostrożnych cięć w 2024 roku, które wydają się korzystne dla Wall Street i prawdopodobnie korzystne dla amerykańskiego dolara, ponieważ należy wziąć pod uwagę, że waluty zawsze wyceniane są w relacji do innych walut. Wiele wskazuje na to, że przewaga USD nad EUR trwać będzie nadal" - piszą.