Nasdaq to nowojorska giełda, która skupia notowania spółek z branży technologicznej do tego stopnia, że jej indeks traktuje się jako punkt odniesienia, jak radzi sobie ten sektor amerykańskiej gospodarki.
Wtorek był to dla niej jeden z najgorszych dni w historii. W ciągu jednego dnia Nasdaq Composite skurczył się o 5,16 proc. i zakończył dzień nieco powyżej 11600 punktów.
Nasdaq leci w dół. 2022 r. to koniec gigantycznej hossy?
Pokaźną część indeksu Nasdaq Composite tworzą największe amerykańskie spółki z branży tech, których notowania rozbudzały wyobraźnię milionów w trakcie niespotykanej, trwającej od 2009 r. hossy, która – jak zdążyło stwierdzić wielu ekspertów – na dobre się właśnie skończyła.
Na początku marca 2009 r. to był czas, gdy amerykański rynek zaczynał zbierać się z kolan po kryzysie wywołanym przez gigantyczną bańkę na rynku pożyczek hipotecznych. Nasdaq Composite nurkował poniżej 1300 punktów. W listopadzie 2021 indeks "szalał" powyżej granicy 16000 punktów, co oznacza, że inwestor z marca 2009 r. odnotowywał wtedy na swoim koncie 1100 proc. zysku.
Jeszcze większym zyskiem mógł pochwalić się ktoś, kto wszystkie pieniądze ulokował w odpowiadających za lwią część tego sukcesu gigantach. Apple, Microsoft, Amazon, Alphabet (dawniej Google), Meta (dawniej Facebook) i NVIDIA (Tesla jeszcze wtedy na giełdę nie weszła) rosły w tempie jeszcze szybszym niż cały Nasdaq i były jego główną siłą napędową.
Przykładowo, gdyby ktoś kupił w marcu 2009 r. wtedy jedną akcję Amazona, którego kurs obecnie wynosi powyżej 120 dolarów, zapłaciłby 3 dolary, a po 13 latach dalej po spadkach może cieszyć się zyskiem rzędu 4000 proc.
Jedną z takich osób, która posiadała w 2009 r. sporo akcji Amazona, jest założyciel tej firmy Jeff Bezos, który do tej pory jest właścicielem ponad 10 proc. wszystkich akcji spółki.
Akcje Amazona stanowią większość jego majątku i sprawiają, że przez pewien czas był uważany za najbogatszego człowieka świata. Ten tytuł stracił jednak na rzecz Elona Muska, którego na sam szczyt wzniósł niesamowity wzrost kursu akcji założonej przez niego Tesli. Tylko od początku pandemii akcje Tesli podrożały 5-6 razy, a Musk posiada pakiet ponad 15 proc.
Jeff Bezos w jeden dzień stracił 10 miliardów dolarów, Elon Musk – 8 miliardów
Gigantyczne wahania kursów działają jednak w obie strony. Jak wylicza "Bloomberg" w rezultacie wtorkowej "rzezi" na nowojorskiej giełdzie, Bezos w jeden dzień zbiedniał o blisko 10 miliardów dolarów, Musk – o ponad 8 miliardów dolarów. Z majątku trzeciego na tej liście strat założyciela Facebooka (Meta) Marka Zuckerberga wyparowało w jeden dzień 5 miliardów dolarów. Łącznie amerykańscy miliarderzy stracili 93 miliardy dolarów.
Ogólnie nie jest to też dla nich najlepszy rok. Jak wylicza "Bloomberg" top 500 najbogatszych ludzi świata jest biedniejsze o 1,2 biliona dolarów, niż jeszcze na początku 2022 r. Wśród rekordzistów jest Zuckerberg, który od stycznia 2022 r. z powodu załamania się kursu Meta stracił ponad połowę swojego majątku (ok. 68 miliardów dolarów).
Giełdowi gracze mają winnego. Ma być nim szef Fedu Jerome Powell
Agencja Bloomberga nazywa wtorek na amerykańskich giełdach "brzydką wyprzedażą" i diagnozuje jako "zamykanie się rynków", a serwis investing.com zamieścił na swoim twitterowym profilu mema, który pokazuje szefa Fed Jeroma Powella, robiącego sobie zdjęcia w geście triumfu nad grobem giełdy Nasdaq:
Za tą ilustracją czai się historia, która dominuje w przekazie o tym, co teraz dzieje się na giełdach. Spadki wartości aktywów tłumaczy się rozpoczęciem gwałtownego cyklu podwyżek stóp procentowych przez amerykański bank centralny. Z drugiej strony to on miał też odpowiadać za rekordowe wzrosty, szczególnie w trakcie epidemii koronawirusa, gdy rynki odżyły po decyzji Powella w marcu 2020 r. o stymulacji gospodarki na niespotykaną wcześniej w historii skali.
Gdy amerykańskie akcje w środku pandemii rozpoczynały rajd w górę, "grzebano" rynkowych niedźwiedzi, którzy obstawiali załamanie się rynków i powtarzano sobie powiedzenie, że "nie należy walczyć z Fed". Teraz eksperci lubią powtarzać, że jak nie należało walczyć z Fed wtedy, tak nie należy z nim walczyć teraz, gdy akcje idą w dół.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Impulsem do wtorkowej wyprzedaży były dane o inflacji w USA, która wyniosłą 8,3 proc. (CPI) i nieznacznie przebiła oczekiwania rynku. To wystarczyło, by akcje leciały w dół. Dlaczego? Złe dane o inflacji w powszechnej ocenie analityków grzebią nadzieje na zwrot w polityce amerykańskiego banku centralnego. To ma odbić się negatywnie szczególnie na tych sektorach, gdzie wzrosty finansowano tanim długiem, licząc na osiągnięcie zysków w nieokreślonej przyszłości. Dlatego też, jak wcześniej rekordowo rosły akcje spółek na giełdzie Nasdaq, tak też teraz biją rekordy, jeśli chodzi o spadki.
Ważna deklaracja z USA. "To może zaboleć"
Najbardziej oberwały reklamowane jako "zabezpieczenie przed inflacją" kryptowaluty
Najbardziej jednak cierpią amatorzy kryptowalut. Kryptowaluty były reklamowane jako zabezpieczenie przed inflacją. Teraz nawet ich najbardziej zapaleni zwolennicy zdają się skłaniać do tezy, że zachowują się bardziej jak ryzykowne spółki z branży technologicznej. Przede wszystkim ich posiadacze – jak wskazują krytycy, wśród których jest m.in. słynny inwestor Warren Buffett – nie za bardzo mogą liczyć na jakikolwiek zysk poza nadzieją, że ktoś odkupi je od nich drożej w przyszłości. I tak na przykład, jak wylicza "Bloomberg", założyciel giełdy wymiany kryptowalut Binance Changpeng Zhao zbiedniał już w tym roku o 61 miliardów dolarów, czyli stracił 64 proc. swojego majątku.