Amerykański bank centralny (Fed) stara się stłumić inflację, która we wrześniu wyniosła za oceanem 8,3 proc. Z tej przyczyny Fed dokonał w 2022 r. wyjątkowo gwałtownej serii podwyżek stóp procentowych. To w zgodnej opinii ekspertów główny powód kurczenia się wyceny giełdowych spółek. Z tego samego powodu załamał się rynek obligacji, co przerwało serię 40 lat wzrostów.
W komentarzach powraca popularny motyw, że szef Fedu Jerome Powell nie zatrzyma się, "aż coś pęknie". Amerykański bank centralny na razie nie dostarcza paliwa zwolennikom opozycyjnej teorii, że lada moment Fed dokona zwrotu i zrezygnuje z ostrego kursu. We wrześniu mieliśmy kolejną podwyżkę stóp w USA o 75 pb.
Stopy podwyższają banki centralne na całym świecie. Impulsem jest lokalna inflacja, ale też konieczność obrony własnej waluty, gdy rekordowo umacnia się dolar.
W rezultacie w wielu miejscach na Ziemi sytuacja jest napięta jeszcze bardziej niż w USA, które są w stosunkowo dobrej sytuacji z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, inflacja choć rekordowa, w USA pozostaje niższa niż w innych krajach. Po drugie, USA nie dotyczy kryzys energetyczny w takim stopniu, jak np. Europę, ze względu na to, że Amerykanie sami są największym na świecie producentem zarówno ropy, jak i gazu.
Credit Suisse w tarapatach, pogorszenie sytuacji na giełdach w USA może wywołać efekt lawiny
Blisko pęknięcia miało być w środę w Wielkiej Brytanii, gdzie Bank Centralny był zmuszony dokonać interwencji, aby ratować wycenę brytyjskich obligacji.
Bardzo zła może być sytuacja Credit Suisse, który – jak alarmują sygnaliści – może być nawet o jeden mały krok od bankructwa w podobny sposób. Jeśli tak się stanie, będziemy mieli w 2022 r. podobną historię jak upadek Lehman Brothers w trakcie kryzysu 2008 r.
"Financial Times" w niedzielę opublikował tekst o tym, że pracownicy Credit Suisse dzwonili w weekend do najważniejszych klientów, by ich uspokoić, że sytuacja banku jest stabilna. To raczej nie uspokoiło rynku, a rano w poniedziałek akcje Credit Suisse spadły o kolejne 10 proc. Przez 15 lat od 2007 r. ich wartość zmalała o ponad 95 proc.
Najważniejsze wydarzenie tygodnia w piątek (raport z amerykańskiego rynku pracy), a do tego czasu rynki żyć będą m.in. sytuacją na Ukrainie oraz problemami banku Credit Suisse. Inwestorzy doskonale pamiętają, że to upadek Lehman Brothers 14 lat temu przyczynił się do globalnego kryzysu i – wobec twardej polityki Fed – szukają kolejnej ofiary. Niewykluczone, że szwajcarski bank będzie zmuszony zwrócić się po pomoc rządową – komentuje dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.
Oczy całego świata w poniedziałek zwrócone są na główne amerykańskie indeksy, które w piątek wyznaczały swoje tegoroczne minima.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pod koniec zeszłego tygodnia S&P 500 spadł poniżej granicy 3600 pkt, a Nasdaq 100 poniżej 11000 pkt. Ten pierwszy indeks od początku 2022 r. stracił 25 proc. swojej wartości, ten drugi – ponad 32 proc. Jeśli do końca roku się nie podniosą lub spadną jeszcze niżej, 2022 r. będzie jednym z najgorszych lat w historii amerykańskiej giełdy.
Amerykańska giełda startuje o godz. 15.30 naszego czasu, a kluczowe mogą być już pierwsze godziny notowań. Jeśli indeksy spadną bardziej, to może spowodować, że w tarapaty zaczną wpadać kolejne instytucje finansowe. Na razie kontrakty futures na główne amerykańskie indeksy w poniedziałek nieco wzrosły.