Szósty pakiet europejskich sankcji ma nie tylko wprowadzić embargo na rosyjską ropę, ale uderzyć również w jej globalny handel tym surowcem. Jak pisaliśmy w money.pl, dodatkowe wytyczne dla wprowadzonych wobec Rosji ograniczeń objąć mają również transport morski, przeładunek, a nawet certyfikację i ubezpieczenia morskie.
Te sankcje mają sparaliżować handel morski ropą naftową Rosji z innymi krajami. Taki scenariusz sprawdził się już w przypadku Iranu, skutecznie ograniczając eksport ropy z tego kraju.
Problem w tym, że Unia wciąż nie może się porozumieć w kwestii ostatecznego kształtu kolejnego pakietu sanacji. Po Węgrzech i Słowacji, które obawiają się skutków embarga na rosyjską ropę, do hamulcowych dołączyły kolejne kraje - niezgadzające się tym razem na ograniczenia w transporcie morskim.
- Już wiadomo, że dla części państw ograniczenia transportu morskiego będą bolesne. To dlatego sprzeciwiają się im Grecja, Malta czy choćby Cypr - zaznacza w rozmowie z money.pl Iwona Wiśniewska z Ośrodka Studiów Wschodnich. - W państwach tych zarejestrowanych jest wiele tankowców. W obecnej sytuacji ich konkurencyjność względem jednostek zarejestrowanych w krajach, które nie przyłączyły się do sankcji, spadnie - tłumaczy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Już zamknięcie części z ponad 1200 europejskich portów dla rosyjskich statków stało się problematyczne dla krajów żyjących z handlu morskiego. Jak donosił niemiecki dziennik "Welt", w opraciu o londyński rejestr żeglugowy Lloyd's List, greccy armatorzy wciąż przewożą rosyjską ropę.
Grecja potęgą morską
- Grecja jest jednym z kluczowych krajów w morskim transporcie ropy - podkreśla w rozmowie z money.pl analityk surowcowy e-Petrol.pl dr Jakub Bogucki. - Według danych IHS Global Limited, niemal co trzeci tankowiec naftowy jest własnością przewoźników z tego kraju, dlatego m.in. Grecja oskarżana jest o "pomaganie Rosji" w obchodzeniu sankcji związanych ze sprzedażą ropy. Mimo zakazu dostarczania ropy drogą morską do europejskich portów wolumen rosyjskiej ropy nie uległ specjalnemu zmniejszeniu. Jak podawał "Die Welt", wynikało to z aktywnego działania greckich operatorów tankowców - dodaje.
Tylko w kwietniu do rosyjskich portów naftowych w Primorsku, Noworosyjsku, Ust-Ługa i Sankt Petersburgu zawinąć miało, według Lloyd's List, aż 76 tankowców pod grecką banderą. Armatorzy zarabiają przy tym krocie, zwłaszcza że stawki dla frachtu tankowców wzrosły o 230 proc.
Grecja jest największym na świecie operatorem floty morskiej. Pod względem możliwości transportowych oraz tonażu statków zajmują one czwartą część światowego transportu morskiego.
Według danych IHS Global Limited za 2021 rok, opracowanych przez branżowy portal safety4sea.com, grecka armada przewożąca ropę naftową stanowiła ponad 30 proc. wszystkich tankowców świata, a gazowce ponad 15 proc. wszystkich przewoźników skroplonego gazu LNG/LPG.
To prawdziwa potęga morska. Jak wskazuje raport Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD), na koniec 2020 roku Grecja posiadała 4901 statków handlowych, z czego 80 proc. stanowiły tankowce. Dla porównania: gazowce stanowiły 9 proc. greckich statków.
Greccy armatorzy stale dynamicznie rozwijają tę flotę, tylko w pandemicznym 2020 roku zamówili 104 nowe statki. Średni wiek prawie 5 tys. jednostek to niecałe 10 lat (9,54 lat), jest on niższy niż średni wiek floty światowej. Według Międzynarodowej Organizacji Morskiej (IMO) grecka flota należy do najbezpieczniejszych na świecie.
Grecja żeglugą stoi
Szósty pakiet sankcji nakładanych na transport morski rykoszetem uderza w grecką gospodarkę. Zwłaszcza że żegluga jest jednym z głównych filarów greckiej gospodarki.
Pandemia, lockdown i utrudnienia w światowym transporcie miały negatywny wpływ na dochody z branży żeglugowej Grecji. W 2020 roku przyniosła do budżetu wpływy około 13,81 mld euro - wskazuje portal safety4sea.
Z całą pewnością uniemożliwienie dystrybucji rosyjskiej ropy byłoby poważnym ciosem dla greckiej gospodarki, w której poważny udział ma morski transport. Jaki? Nie sposób odpowiedzieć bez konkretnego określenia nowych zasad funkcjonowania rynku po wdrożeniu embarga - zaznacza dr Bogucki.
To dlatego rząd w Atenach nie chce zgodzić się na te rozwiązania. Problem w tym, że - zgodnie z unijną zasadą jednomyślności - wystarczy tylko jeden głos przeciw, aby utrącić te obostrzenia.
Niepewność wokół nowego pakietu europejskich sankcji wpływa na cenę ropy na światowych rynkach, co potwierdza ekspert z e-Petrol.
- Obawy o wprowadzenie pakietu podbijały ceny, jednak w momencie, w którym znowu nie mamy do czynienia z konkretami, napięcie nieco opada i ceny chwilowo się obniżają. W chwili, gdy pakiet zostałby przyjęty, zapewne zobaczylibyśmy ruch w górę - przewiduje dr Jakub Bogucki.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl