Dziennik ustalił, że grupa Great funkcjonowała na rynku kontraktów CFD za pomocą kilku zagranicznych platform, na których grała pieniędzmi klientów. Według rozmówców dziennikarzy, spółka miała im zapewnić stabilny i wysoki dochód oraz gwarancję zwrotu 90 proc. zainwestowanych pieniędzy.
Tymczasem inwestycje przynosiły straty. W styczniu 2019 roku 90-100 klientów, głównie dubajskiej Great Private Commercial Brokers (GPCB), dowiedziało się, że stracili od kilkunastu do kilkuset tysięcy złotych – łącznie 6,5 mln – na platformie LiteForex (LF).
Grupa Great była pośrednikiem między klientem, a LF, które wypłacało mu prowizję z tytułu pozyskania inwestorów i wygenerowanego przez nich obrotu. "PB" informuje również, że jednocześnie grupa była klientem LF, który handlował walutami w systemie "social trading" – umożliwiało to kopiowanie transakcji spółek Great na konto ich klientów.
Paweł Włodarczyk, prezes Great Private Equity (GPE) oraz GPCB, przekonuje, że zarządzane przez niego firmy nie miały dostępu do kont klientów, a jedynie zarządzały swoim rachunkiem.
Co innego mówią dziennikowi klienci – ich zdaniem to GPE zarządzało ich kontami, wspólnie z przedstawicielami LF. Z kolei LF uważa, że to Great zarządzał kapitałem klientów i kopiował swoje transakcje na ich rachunki, co byłoby naruszeniem polskiego prawa. Do takich działań wymagana jest licencja KNF, której GPE nie miało.
GPE i LF wzajemnie obrzucają się zarzutami – Great twierdzi, że stracone pieniądze ich i ich klientów poszły na konto LF, z kolei druga strona uważa, że oskarżenia są bezpodstawne, a to GPE ponosi odpowiedzialność za nietrafione inwestycje.
Zarząd grupy Great, w ramach uspokojenia swoich klientów, zaoferował im porozumienia, na podstawie których to ona przejmowała obowiązek pokrycia strat i roszczeń w stosunku do LF.
Kursy walut. Rogalski: nadbudowywanie oczekiwań
Zwiększyli też gwarancję z 90 do 100 proc. zainwestowanego kapitału. Jej zabezpieczeniem były nowe, roczne obligacje GPCB. Po czasie okazało się, że obligacje te nie miały żadnego pokrycia, ponieważ GPCB, zgodnie z prawem ZEA, nie była uprawniona do ich emisji.
KNF zawiadomił prokuraturę o działalności GPE i GPCB. Wpisał również obie spółki na listę ostrzeżeń publicznych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl