Giełdowy kurs znanego dobrze Polakom operatora paczkomatów InPost znalazł się w kolejnym dołku - donoszą Wirtulane Media. W piątek rano cena akcji wynosiła zaledwie 8,02 euro. To niemal dokładnie połowa wartości akcji sprzed roku, kiedy to operator paczkomatów debiutował na parkiecie, a jego akcje wyceniano na 16 euro.
Przypomnijmy, że akcje InPostu po debiucie rosły. W styczniu 2021 roku sięgały 19 euro, a w połowie lutego nawet przekroczyły poziom 20 euro. Później jednak nieco staniały i przez 9 miesięcy kurs utrzymywał się w przedziale 13-18 euro.
Cena spadła
To już jednak pieśń przeszłości. Od tygodnia, akcje znajdują się historycznym dołku. Tak niskiej ceny nie było. W poprzedni piątek spadły do poziomu 10,7 euro, a po weekendzie staniały do 8,24-8,25. Choć w środę nieco odbiły to już w piątkowy poranek, na otwarciu cena wynosiła już tylko 8,02 euro.
Szef InPostu Rafał Brzoska zdecydował się jako akcjonariusz na interwencję. Za pośrednictwem A&R Investments kupił w poniedziałek trzy pakiety akcji InPostu: 100 tys. walorów po 8,65 euro, 50 tys. po 8,83 euro i 75 tys. po 8,78 euro. W sumie A&R Investments zainwestowało w akcje InPostu 1,96 mln euro - podają "Wirtualne Media".
To nie pierwsza taka interwencja. Na podobny ruch zdecydowano się na początku grudnia i wówczas udało się wyhamować spadki kursu InPostu.
Powód spadków?
Jak wyjaśnia cytowany przez portal Łukasz Wachełko, analityk z Wood & Co, przecena operatora paczkomatów to raczej efekt sytuacji ogólnorynkowej niż skutek złych posunięć firmy.
- Kursy spółek technologicznych, choćby Amazona, przez ostatni rok były pod mocna presją po wzrostach wywołanych lockdownami - stwierdza Wachełko. - Zarówno InPost, jak i Allegro nie uciekły od tego wpływu - zaznaczył analityk z Wood & Co.