Notowania giełdowe Elektrociepłowni Będzin biją rekordy. W ciągu ostatniego tygodnia kurs spółki wzrósł o ponad 173 proc. do historycznego poziomu 112 zł za akcję. Oznacza to, że wartość giełdowa spółki wynosi obecnie ponad 352,7 mln zł. Na początku miesiąca rynek wyceniał ją na niewiele ponad 23,3 mln zł.
"Gwiazda" GPW
"EC Będzin dzielnie walczy o miano TOP3 najbardziej spektakularnych pump&dump w historii GPW" - skomentował w czwartek na Twitterze Daniel Paćkowski ze StockWatch.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rynek zastanawia się, jak to możliwe, że w świetle zamieszania, które wybuchło wokół Będzina, spółka notuje rekordowe wyceny. Przypomnijmy, że jeszcze do czerwca mało kto się nią interesował. Uwagę inwestorów przykuły dopiero transakcje kupna akcji Elektrociepłowni dokonywane w ciągu ostatnich tygodni zarówno przez wiceprezesa Marcina Chodkowskiego, który do zarządu EC Będzina dołączył 25 maja, jak i Grupę Altum, na której czele stoi Przemysław Bałdyga. Równolegle jest on członkiem Rady Nadzorczej Będzina.
Skandal wokół Będzina wybuchł w zeszłą środę wieczorem po publikacji komunikatu giełdowego, którym spółka poinformował o zawarciu umowy o zachowaniu poufności (NDA) ze spółką Orlen Synthos Green Energy (OSGE) - miała ona obejmować rozmowy i wymianę dokumentów związanych z dyskusjami o lokalizacji dla małych reaktorów modułowych w technologii BWRX-300 na terenach spółek zależnych od EC Będzin.
Wśród inwestorów, analityków i ekspertów rozgorzała internetowa dyskusja. Pojawiły się podejrzenia o wykorzystanie informacji poufnych, dzięki czemu osoby, które miały do nich dostęp przed oficjalną publikacją, mogły kupić taniej akcje spółki i zarobić krocie na umocnieniu się kursu.
Gdy w czwartek rano OSGE oświadczył, że "nie planuje współpracy z EC Będzin S.A., zaś przedmiotowa umowa o zachowaniu poufności podpisana została na prośbę EC Będzin w celu przedstawienia kryteriów posiadanych lokalizacji", pojawiły się podejrzenia o manipulację kursem. Sprawą zainteresował się premier Mateusz Morawicki, który zwrócił się do przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego Jacka Jastrzębskiego, aby w trybie pilnym przygotował raport, który będzie podstawą do dalszych kroków.
KNF zadziałała błyskawicznie. W tym tygodniu — według ustaleń portalu Business Insider Polska — Komisja weszła do Będzina i zabezpieczyła materiały dowodowe, natomiast zarząd EB Będzin zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia manipulacji kursem między 5 a 21 czerwca. Jak informuje BI Polska, jako dowód w sprawie śledczym przekazano ponad 20 anonimowych wpisów z forów internetowych, głównie ze strony bankier.pl.
Zabawa rynkowa czy tajemnice?
Mimo zamieszania wokół Będzina kurs spółki dynamicznie rośnie, a jej główny akcjonariusz, Grupa Altum, dokupuje akcje — obecnie posiada pakiet 1 449 000 sztuk o łącznej wartości 126,79 mln zł, co czyni spółkę ponad 46-procentowym udziałowcem elektrociepłowni.
- Zastanawiające jest to, dlaczego Altum kupuje akcje Będzina, gdy wycena giełdowa jest niebotycznie wysoka. Nie rozumiem, dlaczego skłonny jest słono płacić za akcje spółki w sytuacji, gdy jest podejrzenie manipulacji kursem spółki - mówi money.pl Daniel Kostecki, analityk rynków finansowych CMC Markets.
Zdaniem naszego rozmówcy wielki pęd na akcje Będzina przypomina sytuację spółki GameStop ze Stanów Zjednoczonych, jednego z największych sprzedawców gier na konsole i komputery na świecie. Przypomnijmy, że spekulanci celowo podbijali jej kurs, grając przeciwko dużym funduszom inwestycyjnym, które na instrumentach pochodnych obstawiały spadki kursu spółki.
Analityk zwraca uwagę na zasadniczą różnicę pomiędzy amerykańskim a polskim przypadkiem.
- W przypadku Będzina taka gra rynkowa nie ma uzasadnienia. W wolnym obrocie jest niewielki, bo około 10-procentowy udział wszystkich akcji spółki, co oznacza, że w praktyce wystarczyłoby, aby przykładowo 100 osób wydało po tysiąc lub 5 tysięcy zł na zakup akcji, by kurs spółki gwałtownie wzrósł. Na tym etapie nie widzę innego uzasadnienia niż gra rynkowa dla zabawy, chyba że kolejne istotne publikacje są dopiero przed nami — wyjaśnia Kostecki.
Wiedząc jednak, że spółką interesuje się premier, KNF i prokuratura, nie wszedłbym do takiej gry. Osobiście nie chciałbym być na miejscu inwestorów, którzy mogą zostać wezwani do prokuratury w celu przesłuchania - podkreśla analityk.
Nasz rozmówca nie przypomina sobie też innej polskiej, giełdowej spółki, której wycena gwałtownie spadłaby o połowę, a następnie w pięć dni osiągnęła rekordową wycenę. — Kuriozalna sytuacja — puentuje analityk.
Z prośbą o komentarz do tej sytuacji zwróciliśmy się do EC Będzin — czekamy na odpowiedź. Próbowaliśmy też skontaktować się z Grupą Altum, ale bezskutecznie.
Do dziś nie zawieszono notowań giełdowych Będzina. Jak informował we wtorek rzecznik UKNF Jacek Barszczewski, jest to uzasadniona i świadoma decyzja, której przesłanki zostaną, zgodnie z zapowiedzią urzędnika, zaprezentowane publicznie.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl