Listy Warrena Buffetta co roku sa wydarzeniem wśród inwestorów. Jak pisał analityk money.pl Jacek Frączyk, "są uważnie odczytywane na Wall Street" oraz dają wskazówki dotyczące "przyszłych wydarzeń inwestycyjnych i ekonomicznych na świecie". Tym bardziej, że Buffett majątku dorobił się właśnie na skutecznym inwestowaniu.
Początki fortuny, która obecnie daje legendzie Wall Street trzecie miejsce na liście najbogatszych ludzi świata (majątek na poziomie 82,8 mld dol. - red.), sam Warren Buffett wspomina w najnowszym liście.
"11 marca minie 77 lat od chwili, gdy po raz pierwszy zainwestowałem w amerykański biznes. To był rok 1942, a ja miałem 11 lat. Wszedłem z całym kapitałem 114,75 dolara, który zbierałem od 6. roku życia. Kupiłem trzy akcje Cities Service. Stałem się kapitalistą i czułem się z tym dobrze" - wspomina Buffett. Wylicza, że gdyby zainwestował je w fundusz indeksowy S&P 500 i nawet reinwestował wszystkie otrzymane z funduszu dywidendy, to 31 stycznia 2019 r. miałby 606 811 dol., co daje zwrot 5288 dolarów z każdego zainwestowanego. Gdyby był ostrożny i zainwestował w złoto, byłby teraz posiadaczem 4200 dolarów.
Zobacz też: Nie tylko brexit. Oto, co czeka Europę w 2019 r.
Buffett chciałby na zakupy, ale nie ma "słoni"
Tym, na co czekało wielu inwestorów, była informacja, czy Buffett planuje kolejne przejęcia dużych firm. Jak sam to określa, czy planuje "polować na słonie". Część będzie rozczarowana, część zacznie dopatrywać się w tym zbliżającego się kryzysu - planów nie ma.
Inwestor wprost pisze, że ma nadzieję na lokowanie kapitału w nowych przedsiębiorstwach, jednak krótkoterminowe perspektywy na taki ruch są "marne". "Ceny biznesów posiadających przywozie długoterminowe perspektywy są niebotycznie wysokie" - tłumaczy.
"Rozczarowująca rzeczywistość jest taka, że w 2019 r. zobaczycie nas rozbudowujących holding o zbywalne akcje. Niezależnie od tego jednak nadal mamy nadzieję na przejęcie "słonia". Nawet w naszym wieku - 88 i 95 lat (ja jestem tym młodym) - taka perspektywa przyspiesza bicie serca (samo napisanie o takiej możliwości poniosło mi puls)" - przyznaje Buffett. Gdy piszemy "my", ma na myśli siebie oraz wiceprezesa Berkshire Hathaway, 95-letnietgo Charlesa Thomasa Mungera.
Polityka a biznes
Inwestor w dorocznym liście odnosi się także do polityki. Jak przyznaje, czy się to komuś podoba, czy nie, rząd federalny ma "swój udział" w zyskach Berkshire Hathaway. W postaci podatków.
Warren Buffett wrócił jednocześnie do swojej historii 77 lat inwestowania i przypomniał, że ten okres prosperity jest zasługą obu głównych partii w USA. Od 1942 r. do dziś Stany miały bowiem 7 prezydentów z Partii Republikańskiej i 7 z Partii Demokratycznej. Najwięcej zasług przypisuje jednak splotowi historii i amerykańskiego ducha.
Dług długowi nierówny
Prezes największej firmy inwestycyjnej na świecie w liście tłumaczy także, dlaczego jego spółka "oszczędnie" finansuje swoje inwestycje długiem.
"Wielu menedżerów, co powinno być zauważone, nie zgadza się z taką polityką i argumentuje, że znaczący dług owocuje w zwrotach dla posiadaczy akcji. I ci śmiali prezesi będą mieli rację w większości wypadków. W rzadkich i nieprzewidywalnych okresach kredyty znikają i długi stają się finansowo zabójcze" - pisze miliarder.
I kontynuuje: "Zasada rosyjskiej ruletki - zazwyczaj wygrywasz, czasem giniesz - może mieć finansowe uzasadnienie dla kogoś, kto dostaje część zysku firmy, ale nie partycypuje w stratach. Taka strategia byłaby szaleństwem dla Berkshire. Racjonalni ludzie nie ryzykują tym, co mają i czego potrzebują dla tego, czego nie mają i czego nie potrzebują” - zaznacza.
Interesujący jest również fragment listu, w którym inwestor wyraża swoje wsparcie dla mianowanych w 2018 r. menedżerów. Jak twierdzi, decyzje o powierzeniu zarządu nad całą działalnością ubezpieczeniową Ajitowi Jainowi, a operacyjną Gregowi Ablowi były świetnymi posunięciami, dzięki którym spółka jest zarządzana lepiej niż w czasach, gdy Buffet samodzielnie nadzorował operacje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl