Administracja USA uznała tę decyzję za sukces ustawodawców z obydwu partii reprezentujących Alaskę w Kongresie USA oraz koalicji plemion i niektórych grup rdzennych mieszkańców tego stanu. Projekt, nazwany Willow, oceniono też jako bardzo potrzebne w tym stanie nowe źródło dochodów i miejsc pracy.
- To jednocześnie duży cios dla grup klimatycznych i innych rdzennych mieszkańców Alaski, którzy sprzeciwiają się Willow. Argumentują, że projekt zaszkodzi ambitnym celom klimatycznym prezydenta i spowoduje zagrożenia dla zdrowia i środowiska - podkreśliła telewizja CNN.
Narodowy Rezerwat Ropy Naftowej na Alasce, czyli teren będący własnością federalną, na którym planowany jest projekt, mieści do 600 milionów baryłek ropy. Według szacunków administracji projekt Willow wygenerowałby tyle ropy, że rocznie uwalniałby 9,2 mln ton metrycznych zanieczyszczeń węglowych ocieplających planetę - co odpowiada dodaniu do dróg 2 mln samochodów napędzanych gazem.
Willow w oczekiwaniu na ostateczną decyzję
Rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre dodała, że ostateczne postanowienie w sprawie projektu jeszcze nie zapadło. "Niezależną decyzję w sprawie projektu Willow podejmie ministerstwo spraw wewnętrznych USA" - przypomniała.
Według CNN nie jest jasne, czy administracja zaaprobowała wersję projektu z trzema platformami wiertniczymi, czy mniejszą wersję z dwoma platformami.
"Wcześniej w tym miesiącu urzędnicy Białego Domu przedstawili opcję mniejszego projektu z dwoma platformami wiertniczymi, aby złagodzić obawy grup ekologicznych" – podała