Od tygodnia do Polski nie dociera ropa naftowa z Rosji, mimo że umowa Orlenu z Tatnieftem teoretycznie pozostaje w mocy do 2024 r. Kwestia wstrzymania dostaw wciąż pozostaje niejasna i, jak pisaliśmy w money.pl, może wiązać się z kampanią arbitrażową z Rosją.
Tatnieft to rosyjski, państwowy producent ropy i gazu. Z kolei Transnief jest przedsiębiorstwem odpowiadającym za przesył oraz posiada największy system rurociągów ropy naftowej na świecie.
Przypomnijmy, że na łamach agencji TASS oficjalny przedstawiciel Transnieft Igor Demin potwierdził, że firma ta przestała dostarczać ropę do Polski rurociągiem "Przyjaźń" z powodu braku płatności.
"Nie wydano zleceń przesyłowych z potwierdzoną wielkością i potwierdzoną opłatą tranzytową. W związku z tym Transnieft nie przesyła ropy w kierunku Polski. Wolumen ropy dla Polski zajmie surowiec przeznaczony dla Niemiec. Dostawy ruszyły w poniedziałek" – precyzował na koniec lutego Demin w rozmowie z RIA Nowosti.
Przez ostatnie tygodnie prezes Daniel Obajtek przekonywał, że zerwanie umowy z Rosją jest niemożliwe bez europejskich sankcji na dostawy rurociągowe. Bo wiązałoby się z koniecznością zapłacenia Rosjanom gigantycznych kar. Już tydzień temu poprosiliśmy Orlen o odniesienie się do sprawy. Chcieliśmy wiedzieć, czy może być to podstawą do roszczeń strony rosyjskiej.
W końcu doczekaliśmy się odpowiedzi.
Odnosząc się do wypowiedzi przedstawiciela firmy Transnieft informujemy, że Grupa Orlen nie miała i nie ma bezpośrednich relacji biznesowych i handlowych z rosyjskim operatorem rurociągów ropy naftowej Transnieft – lakonicznie odpowiada nam biuro prasowe Orlenu.
Co to właściwie oznacza? Orlen odcina się od zarzutów Igora Demina, ale właściwie nie wyjaśnia kwestii płatności. Zwracał nam na nie uwagę Piotr Woźniak, były prezes PGNiG. Jak podkreślał, jeśli powodem wstrzymania dostaw ropy miał być brak płatności, to pozostaje pytanie: według jakiego schematu.
– Czy to oznacza, że PKN Orlen nie uiścił zapłaty w rublach, czy przeciwnie – zapłacił, ale w dolarach albo w euro, a może nie zapłacił w ogóle? – zastanawiał się były szef PGNiG.
Orlen wciąż tej kwestii nie wyjaśnił.
Przedstawiciele firmy stwierdzili jedynie, że Orlen nie miał "bezpośrednich relacji biznesowych i handlowych z rosyjskim operatorem rurociągów". To możliwe, ponieważ Orlen podpisał umowę z producentem ropy – firmą Tatnieft – wykorzystując do tego jej szwajcarską filię.
Takie umowy mógł mieć PERN, polski operator rurociągu "Przyjaźń", który dostarcza ropę do rafinerii Orlenu. Pytana o to przez nas Katarzyna Krasińska, rzecznik PERN, powtórzyła jednak dotychczasowe stanowisko spółki.
"Pytanie o dostawy ropy naftowej do Polski jest pytaniem do naszych klientów, bo to oni zamawiają i kupują surowiec u poszczególnych dostawców. PERN konsekwentnie nie komentuje relacji handlowych. Spółka jako operator logistyczny zajmuje się transportem surowca do rafinerii oraz jego magazynowaniem na rzecz kontrahentów" - czytamy w oficjalnym komunikacie spółki.
Prezes Obajtek zapowiada wkroczenie na drogę prawną
Na stawiane już przez money.pl pytanie, kto wystąpi przeciw komu w ewentualnej sprawie arbitrażowej, niespodziewanie odpowiedział podczas wywiadu na antenie Radia Zet sam prezes Daniel Obajtek.
W poniedziałkowej rozmowie z Bogdanem Rymanowskim przyznał, że przerwanie dostaw było decyzją Rosjan.
Po wizycie Joe Bidena w Polsce Rosjanie wstrzymali tłocznie ropy naftowej do Polski. Więc my będziemy wychodzić na drogę prawną i domagać się roszczeń - powiedział Obajtek w Radiu Zet.
Szczegółów jednak nie podał. Jak dodał, wszystko jest zawarte w umowach, o których nie może mówić.
Problem rosyjskich dostaw
Kwestia rosyjskich dostaw surowców do Polski teoretycznie się rozwiązała. Ropa Putina przestała płynąć z Rosji do naszego kraju.
"Spółka wielokrotnie deklarowała, że będzie konsekwentnie odchodzić od surowców ze Wschodu. Od lutego br. 90 proc. ropy trafiającej do Polski pochodziło z innych kierunków niż rosyjski, a obecnie jest to już 100 proc." - wskazał Orlen w odpowiedzi na pytania money.pl.
Rosyjska propaganda już pod koniec roku wykorzystywała fakt sprowadzania przez Polskę ropy naftowej z Rosji na mocy dwóch kontraktów. Nazwała dążenia Warszawy do zaostrzenia sankcji na surowce ze Wschodu "teatrem absurdu".
Prezes Transnieftu Nikołaj Tokariew w rosyjskiej telewizji państwowej mówił: "Otrzymaliśmy wnioski od polskich konsumentów: dajcie nam 3 mln ton w przyszłym roku i 360 tysięcy ton na grudzień".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak pisaliśmy w money.pl, dopiero z końcem stycznia 2023 r. wygasł kontrakt z Rosnieftem, za sprawą którego spółka sprowadzała 300 tys. ton rosyjskiej ropy miesięcznie. Kolejny – z Tatnieftem na dostawy 200 tys. ton ropy miesięcznie – teoretycznie wygasa w 2024 r.
"Grupa Orlen zrezygnowała ze sprowadzania ropy naftowej drogą morską, podobnie zresztą jak gotowych paliw z Rosji, już od początku wojny w Ukrainie, czyli znacząco wcześniej niż wprowadzono embarga na tego typu dostawy. Mówimy tu wyłącznie o dostawach rurociągami, na które do tej pory żadne embargo na poziomie unijnym nie zostało wprowadzone" - wyjaśniała spółka kierowana przez Daniela Obajtka.
Jak dodała, aktualnie portfel importowy Grupy Orlen opiera się na dostawach ropy pochodzącej:
- z Morza Północnego,
- Afryki Zachodniej,
- basenu Morza Śródziemnego,
- Zatoki Perskiej i Meksykańskiej.
Ważnym partnerem koncernu jest Saudi Aramco, z którym PKN Orlen zawarł w 2022 r. kontrakt na dostawy ropy naftowej.
Orlen podkreśla, że udział rosyjskiej ropy do końca lutego stanowił 10 proc., a spółka była przygotowana w każdym momencie na odcięcie się od tego dostawcy. Tego jednak nie zrobił.
Umowy za PO, aneksy za PiS
Orlen odpiera zarzuty, że nie zerwał umów z Rosją, nawet narażając się na proces arbitrażowy. Przypomina, że umowy na surowce z tego kierunku zawierane były przez rząd PO-PSL.
Prezes Obajtek wprost wskazał na byłego prezesa Orlenu Jacka Krawca jako odpowiedzialnego za zawarcie kontraktów z Rosnieftem i Tatnieftem. Ten jednak przypomniał Danielowi Obajtkowi, że umowy te wygasły w 2016 roku i aneksowano je już za kadencji związanego z PiS Wojciecha Jasińskiego.
"Daniel Obajtek w Radiu Zet mówi, że nie mógł zerwać umów z Rosnieft i Tatnieft zawartych przez mój zarząd jeszcze przed inwazją na Krym. Tylko że one wygasły w 2016 roku. Wystarczyło nie podpisywać aneksów i nowych umów" - napisał Krawiec na Twitterze.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.