Inwestycja w Rybniku ma być największym i nowoczesnym blokiem gazowo-parowym w Polsce i jednym z największych w Europie - zapowiada PGE, które dziś podpisała kontrakt na budowę nowego bloku.
Ma powstać do końca 2026 r. Budżet ustalono wstępnie na 3,278 mld zł brutto. Konsorcjum spółek Polimex Mostostal, Siemens Energy oraz Siemens Energy Global wyceniło zadanie na 4,619 mld zł brutto. Ostatecznie, jak poinformowało PGE w czwartek, łączna wartość wszystkich zawartych umów wynosi dokładnie 3 812 484 777,60 zł netto.
Nowy blok gazowo-parowy o mocy 882 MW ma zastąpić cztery wyłączane z eksploatacji bloki węglowe o łącznej mocy 900 MW w istniejącej Elektrowni Rybnik. Według PGE nowa elektrownia będzie spełniać rygorystyczne normy środowiskowe.
Jak podkreśla w rozmowie z money.pl Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki, ekspert ds. energetycznych BCC, budowa nowych mocy gazowych w Polsce jest niezbędna dla zrównoważenia systemu energetycznego.
Sam fakt, że budujemy ten blok, to dobra informacja. Wierzę, że PGE wie, co robi i ma zapewnione dostawy gazu w odpowiedniej ilości i czasie dla nowej elektrowni - zaznacza Janusz Steinhoff. Jak dodaje, trzeba mieć jednak świadomość, że gaz to paliwo przejściowe, i jest mimo wszystko nieatrakcyjnym cenowo paliwem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Paliwo przejścia. Wojna zmienia wszystko
Chociaż rzeczywiście unijne cele zakładały stopniowe odchodzenie od wszelkich paliw kopalnych, to gaz uznany został za substytut, który pozwoli gospodarkom UE transformację energetyczną. Inwazja Rosji na Ukrainę zmieniła jedna priorytety.
Faktycznie, rozpętana przez Rosję wojna w Ukrainie i związane z tym konfliktem zaburzenia w dostawach gazu podały w wątpliwość dotychczasowy model transformacji energetycznej panujący w UE, zakładający m.in. udział gazu jako paliwa przejściowego między gospodarko wysoko- i niskoemisyjną. Niewiadomym jest na razie przyszły udział Rosji w dostawach gazu do Europy, a przecież do niedawna był to kluczowy dostawca, odpowiadający za 40 proc. takich dostaw - zauważa w rozmowie z money.pl Jakub Wiech, ekspert ds. energetyki.
Podkreśla jednak, że nawet tak poważne zaburzenia, jak te, które obserwowaliśmy w 2022 r., nie przekreślają jednoznacznie poszerzania parku mocy gazowych w Europie. - Widzimy, że cena gazu na europejskich giełdach wróciła do poziomu przedwojennego, przez co rynek zyskał - kruchą bo kruchą - ale jednak równowagę - zaznacza Wiech.
Jak wskazuje ekspert, Polska jest tu na specyficznej pozycji, gdyż jesteśmy lepiej zabezpieczeni, jeśli chodzi o dostawy gazu niż reszta UE, a i tak pozostałe kraje Wspólnoty dały sobie radę z poszukiwaniem alternatywnych dostaw tego surowca, otwierając się np. na dostawy z USA, Afryki Północnej czy półwyspu arabskiego.
W Polsce już teraz jesteśmy w stanie zaspokoić nasze zapotrzebowanie za pomocą zakontraktowanych dostaw nierosyjskich, a nasz potencjał w tym zakresie będzie tylko rósł. Dlatego też nie można stanowczo przekreślać sensu budowy bloków gazowych. Zwłaszcza że zaniedbania transformacyjne Polski w zakresie elektroenergetyki sprawiają, że trudno sobie wyobrazić zrównoważoną transformację bez udziału surowca gazowego - wyjaśnia Wiech.
Rybnik to nie Opole ani Ostrołęka
- Inwestycje w gaz wciąż mają perspektywę - podkreśla Janusz Steinhoff. Mimo że Europa coraz poważniej traktuje nowe źródła, jak choćby wodór, to czas przejścia do zielonej gospodarki będzie wymagał użycia najbardziej ekologicznego z kopalin źródła, a więc gazu ziemnego.
Nowoczesny blok gazowy w Rybniku, choć najpewniej zacznie działać dopiero w 2027 r., nie jest ślepą uliczką, jak nietrafione inwestycje w bloki węglowe w Opolu. a później w Ostrołęce. - To były błędy, których skutki można było przewidzieć. Wiadome było, że węgiel nie będzie paliwem perspeoktywicznym - zaznacza Janusz Steinhoff.
Podobnego zdania jest Jakub Wiech. - Nie można budowy bloków gazowych porównać do projektu węglowego w Ostrołęce, gdyż rozpoczynając pracę nad tamtą elektrownią, byliśmy w stanie z dużą dozą pewności stwierdzić, iż będzie to projekt pozbawiony sensu ekonomicznego ze względu na politykę klimatyczna UE. W przypadku bloków gazowych takiej pewności nie mamy - podkreśla.
Zużycie gazu
Polska zużywa rocznie ponad 20 mld m sześc. gazu (wg danych Eurostatu w 2021 r.u było to 23,4 mld m sześc.). Głównym dostawcą, podobnie jak do całej UE, była Rosja. Ocięcie od dostaw z tego kierunku sprawiło, że dziś nasz kraj jest w stanie całość pokryć surowcem spoza Rosji.
Opieramy się między innymi na imporcie drogą morską skroplonego gazu LNG. Problem w tym, że - jak pisaliśmy w money.pl - zawirowania na rynkach wskazują, że konkurencja o to paliwo będzie się zaostrzać, a jego dostępność jest ograniczona.
Można się spodziewać, że zużycie gazu będzie jednak rosło, mimo że dziś przemysł ograniczył jego konsumpcję. To jednak reakcja na trudną sytuację.
Według PGE wytworzona w nowym bloku w Rybniku energia elektryczna będzie w stanie pokryć zapotrzebowanie nawet dla 2 mln gospodarstw domowych o średniorocznym zużyciu energii elektrycznej na poziomie 2 000 kWh.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.