Credit Suisse jest drugim co do wielkości szwajcarskim bankiem i ma ponad pół biliona franków szwajcarskich aktywów (stan na koniec 2022 r.).
Jego sytuacja finansowa budzi zaniepokojenie od dawna. Gdy w zeszły czwartek niespodziewanie upadł kalifornijski Sillicon Valley Bank i zaczęto sobie zadawać pytania, kto może być następny, Credit Suisse był wymieniany w pierwszym rzędzie.
Credit Suisse. Oświadczenie Saudyjczyków spowodowało lawinową wyprzedaż
Jak podkreśla w komentarzu dla money.pl Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl, trudno się dziwić, skoro w tym samym czasie pojawiły się też wątpliwości dotyczące sprawozdawczości Credit Suisse.
W środę prezes Saudi National Bank, głównego akcjonariusza Credit Suisse, wykluczył wzrost zaangażowania w akcje banku ponad 10 proc., powołując się na ograniczenia regulacyjne i statutowe, co stało się to przyczynkiem do lawinowej wyprzedaży.
Zdaje się, że na naszych oczach dokonuje się powolna agonia Credit Suisse, który jest jednak podmiotem z kategorii "zbyt duży, aby upaść", a w związku z tym – w skrajnym wypadku problemów z płynnością – można spodziewać się pewnej formy rządowego ratowania sytuacji finansowej banku – komentuje dla money.pl Maciej Kietliński, ekspert rynku akcji w domu maklerskim XTB.
Kurs akcji Credit Suisse w środę momentami tracił blisko 30 proc., ale – jak podkreślił Kietliński – jego problemy nie zaczęły się dzisiaj. Akcje Credit Suisse znajdują się w silnym trendzie spadkowym od 2007 r., nurkując z ceny 90 franków za akcję w marcu 2007 r. do 1,9 franka za akcję dzisiaj, co jest spadkiem o blisko 98 proc.
W środę tracił nie tylko Credit Suisse, a praktycznie wszystkie europejskie indeksy giełdowe. Bankowy subindeks Stoxx 600 w środowe popołudnie był prawie 8 proc. pod kreską.
Napięcia w sektorze podsyciły też niepewność, czy Europejski Bank Centralny na czwartkowym posiedzeniu – zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami – podniesie stopy procentowe o 50 pb. i wywinduje stopę depozytową z 2,5 do 3 proc. Wycena prawdopodobieństwa takiego kroku obniżyła się z dnia na dzień z prawie 90 do nieco ponad 60 proc.
W połączeniu z wyprzedażą banków wywiera to presję na wspólną europejską walutę. Kurs euro w stosunku do dolara runął pod poziom 1,06 dolara za euro, a dolar umacnia się także w stosunku do złotego. Kurs dolara wraca do 4,45 zł, czyli w okolice marcowych szczytów.
Credit Suisse może być europejskim Lehman Brothers?
Jak zauważył Holger Zschaepitz, dziennikarz "Die Welt" specjalizujący się w tematyce rynków finansowych, o godz. 15:00 w środę rynki wyceniały prawdopodobieństwo bankructwa Credit Suisse już na 47 proc.
Eksperci wskazują, że ewentualny upadek tego banku byłby czymś znacznie poważniejszym niż upadek dużo mniejszego, działającego głównie w Kalifornii i skupiającego klientów z jednego sektora Sillicon Valley Bank.
Jak podkreślił w wypowiedzi dla "Guardiana" Andrew Kenningham, główny ekonomista Capital Economics na Europę, trzeba zadać sobie pytanie, czy znowu mamy do czynienia z wyizolowanym przypadkiem, czy to już jednak początek globalnego kryzysu.
Nazywany "Dr Zagładą" ekonomista Nouriel Roubini w rozmowie z Bloomberg TV stwierdził, że upadek Credit Suisse byłby dla Europy zdarzeniem porównywalnym z upadkiem Lehman Brothers.
Zbyt duży, by upaść i zbyt duży, by go ratować. Nie jest nawet jasne, jaka jest skala jego niezrealizowanych strat – wskazał Roubini.
Natomiast Carlo Franchini z włoskiego Banca Ifigest, którego słowa cytuje Reuters, "wierzy, że problemy Credit Suisse zostaną rozwiązane, a bankowi nie pozwoli się upaść".
Credit Suisse niegdyś uważany za wzór
Istniejący od 1856 r. Credit Suisse przez lata był uważany za wzór bankowej solidności. Te czasy już jednak dawno minęły, a lista głośnych skandali, która towarzyszyła jego działalności tylko w ostatnich pięciu latach, jest bardzo długa.
Znajduje się na niej m.in. gigantyczna jednorazowa strata 5 mld dol. w marcu 2021 r., czyli w samym środku niespotykanej hossy na rynkach finansowych, podejrzane pożyczki, które doprowadziły afrykański Mozambik na skraj bankructwa czy zarzuty prania brudnych pieniędzy z handlu kokainą.
Mateusz Lubiński, dziennikarz money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.