Problem tkwi w dostępności takich surowców jak lit, nikiel, mangan i kobalt - pisze poniedziałkowa "Rzeczpospolita". Rynek jest rozchwiany. Czynione są duże inwestycje w fabryki ogniw, ale nie w wydobycie surowców.
Ceny na rynkach rosną, bo zapotrzebowanie na nie jest znacznie większe niż możliwości wydobycia. Jak wskazuje "Rz", na uruchomienie nowych kopalni, podstawę łańcucha dostaw, potrzeba około 7 lat.
Jak przewidują eksperci z BMI, ceny kobaltu wydobywanego w Demokratycznej Republice Konga wzrosną. Z kolei cena węglanu litu w ciągu roku wzrosła ponad dwukrotnie.
Największe europejskie koncerny - jak Volkswagen, Daimler i Stellantis - starają się zapewnić dostawy ogniw baterii. I tak VW np. ściąga lit z Australii i Chile, kobalt z Konga, a grafit z Chin.
Problemem jednak może okazać się koszt importu. Wyższe cła, wojny handlowe, a do tego przerwy wywołane takimi zdarzeniami, jak pandemia COVID-19 czy blokada Kanału Sueskiego, mogą pogłębiać kryzys.
Jakie konsekwencje nasz czekają? Jeśli nie będzie wystarczających dostaw, wyprodukują mniej e-aut, a więc te będą droższe, co w ostatecznie przełoży się na mniejsze dochody producentów.