Rosja w końcu zaczyna odczuwać konsekwencje inwazji na Ukrainę. Zachodnie sankcje dają się we znaki najbardziej dochodowemu sektorowi rosyjskiej gospodarki - gazowemu i naftowemu. Problemów przybywa, a koszty izolacji będą rosnąć. Rosja zmuszona jest ograniczyć inwestycje w tzw. upstream, czyli poszukiwania i wydobycie, czego ceną będzie utrata pozycji na globalnym rynku, zepchnięcie rosyjskich firm wydobywczych do defensywy i wreszcie odsunięcie od "stołu", na którym najlepsze kąski konsumować będą rywale.
Jest to szansa dla nowych graczy oraz tych, dla których sprzedaż ropy jest kluczowym źródłem dochodu, a ich pozycja nie jest jeszcze wystarczająco silna na globalnym rynku - mówi money.pl prof. Robert Zajdler, ekspert Instytutu Sobieskiego.
Aż 15 mld dol. mniej wyda w tym roku Rosja na poszukiwania nowych złóż i wydobycie - wynika z grudniowego raportu Rystad Energy, norweskiej niezależnej firmy zajmującej się badaniami energetycznymi i wywiadem gospodarczym. To kolejny cios dla sektora naftowego i gazowego po stratach związanych z pandemią koronawirusa.
Inwestycje w upstream (poszukiwanie, wydobycie i dostarczenie ropy do terminala eksportowego - przyp. red.) mają spaść do 35 mld dol. Dla porównania: w 2021 roku na ekspansję w nowe złoża Rosja przeznaczała 45 mld dol., a plany na ten rok były jeszcze bardziej ambitne. Zaprzepaściła je inwazja na Ukrainę. Jeszcze pod koniec lutego tego roku oczekiwano, że inwestycje w wydobycie w Rosji zbliżą się w 2022 roku do 50 mld dol.
Wojna w Ukrainie drogo kosztowała rosyjski sektor naftowy i gazowy, a inwestycje nowe projekty mocno ucierpiały. Zakłócenia związane z COVID-19 w 2020 r. spowodowały spadek wydatków, ale ten rok wydaje się być początkiem wieloletniego załamania, które sprawi, że lata pandemii przy tym zbledną - stwierdza Swapnil Babele, starszy analityk Rystad Energy.
Jak czytamy raporcie, podczas gdy Rosja jest coraz bardziej odcinana od światowego rynku energii, inwestycje spadły znacznie poniżej poziomów obserwowanych w dotkniętym pandemią latach 2020 oraz 2021 r. i utrzymają się na niskim poziomie co najmniej do 2025 r.
Sankcje dewastują rosyjskie plany
Istotnym czynnikiem ograniczającym inwestycje jest opóźnienie dużych projektów dla LNG - wskazuje Rystad Energy. Jak pisaliśmy w money.pl, w ogniu wojny Władimir Putin spalił wielkie plany Rosji.
Do 2035 roku Rosja miała stać się największym na świecie producentem skroplonego gazu LNG. Gazowy podbój miały prowadzić nowe terminale LNG wsparte 140 mln ton produkowanego rocznie surowca rozsyłanego gazowcami w świat. Rosja rzuciłaby wyzwanie potentatom: Katarowi i USA.
Już wiadomo, że tak się nie stanie.
- Kurczenie się rosyjskich inwestycji w poszukiwania gazu i ropy mają związek z sankcjami - podkreśla prof. Zajdler. Nie jest to efekt natychmiastowy, ale działanie w czasie. Kroczące ograniczenia dają efekt kuli śnieżnej. Dzisiejsza konieczność cięć w upstream ma swoje źródła w sankcjach nałożonych w pierwszej połowie roku. Zwłaszcza piąty pakiet sankcji UE uderzył w przemysł energetyczny Rosji, odcinając ją od technologii pozwalających rozwinąć potencjał LNG.
Rosja zmuszona została do zamrożenia na pięć lub sześć lat projektów, które miały dać jej przewagę na rynku energetycznym. Wszystko z powodu ograniczeń technologicznych i finansowych oraz w związku z wycofywaniem się zachodnich partnerów.
Jak przypominają autorzy raportu, przed inwazją Rosji na Ukrainę spodziewano się znacznego wzrostu inwestycji, ponieważ "Gazprom przygotował zagospodarowanie kilku dużych pól gazowo-kondensatowych w regionie jamalskim, a Novatek był aktywnie zaangażowany w projekt Arctic LNG-2. W obecnej sytuacji tylko niektóre z tych projektów będą prawdopodobnie uruchamiane przed 2025 r.".
Firmy usługowe już zaczęły opuszczać Rosję, a Linde, która dostarcza własną technologię LNG dla projektu, również opuściła kraj. Przypomnijmy, że Novatek stosował technologię niemieckiej firmy Linde w swoim projekcie Arctic LNG-2, rozwijanym obecnie na wschodnich brzegach Zatoki Obskiej przy Półwyspie Jamalskim. Rozbudowa linii LNG musiała zostać zamrożona.
Z kolei francuski koncern TotalEnergies posiadał 10 proc. udziałów w Arktycznym LNG 2 i 20 proc. udziałów w zakładzie gazu skroplonego na Półwyspie Jamalskim Jamał LNG. Także on w minionym tygodniu wycofał się z udziałów w rosyjskim gigancie gazowym Novatek.
Również Gazprom stracił współudziałowców dużych projektów. Koncern planował produkcję LNG w Ust-Łudze, a także rozbudowę trzeciej linii w ramach "Sachalin 2". Problem w tym, że tu opierał się na współpracy z brytyjsko-holenderskim Shellem, który nie zgodził się na warunki Putina po nacjonalizacji projektu i przeniesieniu go do rosyjskiej spółki. I nie zapominajmy o Amerykanach. ExxonMobil był zaangażowany w projekt Rosnieftu "Dalekowschodni LNG".
Sankcje w sektorze wydobycia ropy i gazu wywierać będą skutki w dłuższym okresie, chociaż już widać znaczące spowolnienie inwestycji i wycofywanie się kooperantów zagranicznych z Rosji. Trudno to będzie zastąpić zasobami i środkami firm krajowych, zwłaszcza w perspektywie kolejnych kilku lat. Oznacza to, że przez brak dostępu do zachodnich technologii oraz przez wycofanie się wielu koncernów z rosyjskich inwestycji budowanie potencjału wydobywczego będzie coraz trudniejsze - zaznacza prof. Zajdler.
Wypieranie Rosjan
Rosja traci też rynki. Odejście od rosyjskich surowców energetycznych oznaczało dla niej utratę jednego z najważniejszych klientów na węglowodory. Europa była bowiem głównym rynkiem dla rosyjskiego gazu, ale też ropy naftowej czy węgla.
Przypomnijmy, że 40 proc. całego importowanego przez UE gazu pochodziło właśnie od Gazpromu. Jeszcze w ubiegłym roku Europa sprowadzała średnio 380 mln metrów sześciennych gazu dziennie, co w skali roku dało ok. 140 mld m sześciennych. W wyniku wprowadzanych ograniczeń popyt spadł o ponad jedną trzecią. Unia planuje również o 90 proc. zredukować zakupy ropy naftowej, uruchamiając kolejne embarga. W lutym wejdzie kolejny zakaz, tym razem sprowadzania rosyjskich paliw.
Wprowadzane embarga uszczuplają dochody Kremla, ale jak pisaliśmy w money.pl Rosja stara się szukać ratunku w krajach Azji, gdzie sprzedaje coraz większy wolumen. Swoje nadzieje Putin pokłada głównie w Indiach i Chinach. To tam trafiają największe dostawy. Jednak i ten rynek ma ograniczoną chłonność.
Rosyjski sektor wydobywczy będzie odczuwał coraz więcej problemów. Części pewnie uda się zaradzić, zwłaszcza w sytuacji zakończenia lub "uśpienia" obecnego konfliktu. Będzie to jednak znaczące obniżenie budżetu Rosji, w dużej mierze finansowanego z dochodów z wydobycia i sprzedaży ropy, które stanowią ok. 40 proc. Wynika to nie tylko z obniżenia wolumenu sprzedawanego surowca, ale konieczności rabatowania jego ceny w dostawach, np. na niektóre pozaeuropejskie rynki - zauważa ekspert Instytutu Sobieskiego.
Nawet przy przecenie, jaką zaoferował Putin "przyjaciołom", jego pozycja słabnie. Dowodem na to jest choćby umowa na dostawy skroplonego gazu ziemnego, jaką Chiny na rekordowy okres 27 lat podpisały z Katarem. Współpraca QatarEnergy z chińskim Sinopec warta jest około 60 mld dol. To w sumie 4 miliony ton gazu wydobywanego z pola North Field East.
Jak zaznacza prof. Zajdler, brak inwestycji w nowe pola doprowadzi do dalszej utraty przez Rosję udziałów w rynku. - Mniejsze inwestycje w poszukiwania gazu i ropy sprawią, że udział Rosji w tym światowym torcie będzie się zmniejszał, zwłaszcza w ciągu kilku kolejnych lat, bo potem sytuacja może się bardzo różnie kształtować - tłumaczy nasz rozmówca.
Nie tylko Katar będzie rósł w siłę kosztem Rosji. Drugim graczem rozwijającym eksport surowców energetycznych są USA. Przypomnijmy, że to właśnie z Amerykanami dostawy gazu negocjuje Turcja, którą do tej pory z Rosją łączyły kontrakty na surowce. Swoje ambicje mają również Chiny, a kolejka pretendentów jest znacznie dłuższa i nie tylko na rynku gazu.
Beneficjentami zmian w zakresie dostaw ropy na europejskie rynki mogą być inni dostawcy, może Kuwejt, Angola, Nigeria czy Irak - wylicza Zajdler.
Putin musi wydobywać
Jednak nie tylko z tego powodu Putin nie może sobie pozwolić na zmniejszenie produkcji. Rosja nie chce i specjalnie nie może sobie pozwolić na cięcia w wydobyciu bowiem oznacza to również dodatkowe potężne koszty. Poważna część rosyjskich surowców wydobywana jest z głębokich pokładów syberyjskich szybów. Każdy przestój zwiększa ryzyko awarii urządzeń, do których Rosja ma ograniczony dostęp. To może więc oznaczać paraliż konkretnych złóż.
Putin musi więc wydobywać, nawet jeśli będzie zmuszony bezproduktywnie spalać gaz, czy wylewać swoją ropę do tajgi. Dlatego też, jak przewiduje Rystad Energy, Rosja będzie pompować potężne pieniądze w swoich czempionów energetycznych - Gazprom czy Novatek - aby te utrzymywały produkcję lub wręcz ją intensyfikowały w już eksploatowanych złożach.
To dlatego w oficjalnych danych publikowanych przez rosyjskie Ministerstwo Rozwoju Gospodarczego, po prognozowanym na przyszły rok niewielkim spadku produkcji ropy naftowej ma nastąpić wzrost jej wydobycia. Będzie ono jednak niższe, niż zakładano przed wojną.
Według rosyjskich prognoz wydobycie w 2022 roku ma osiągnąć poziom bazowy 475,3 mln ton wobec przyszłorocznego wydobycia 472,8 mln ton. Jednak również te dane zostały korygowane po inwazji na Ukrainę. W pierwotnym planie z września 2021 r. miało być to 560 mln ton w 2022 r. i prawie 563 mln ton w kolejnym roku.
Jak zauważa Rystad Energy, Gazprom w październiku zatwierdził zaktualizowany plan inwestycyjny na 2022 rok, wykazujący wzrost nakładów inwestycyjnych o 22,5 proc. do 28,6 mld dol. Według szacunków norweskiej firmy badawczej, z tego około 10,4 miliarda dol. zostanie skierowanych na działalność wydobywczą (w 2011 r. było to 11 mld dol.).
Większość tych inwestycji zostanie przeznaczona na rozwój rezerw gazu i kondensatu na rosyjskim Dalekim Wschodzie i Półwyspie Jamalskim. Gazprom nadal rozwija główne złoża, takie jak grupa Bowanenkowskoje i Charasawejskoje, oraz buduje infrastrukturę do połączenia tych złóż. Gaz z pól jamalskich miał być przeznaczany na rynek europejski, ale po uruchomieniu rurociągów wolumen ten może zostać przekierowany do Azji.
Podobne inwestycje zapowiada Rosnieft. Jednak według raportu Rystad wydatki na wydobycie wyniosą w tym roku około 12,9 mld dol. wobec 13,1 mld dol. w 2021 roku. Na projekt Vostok Oil Rosjanie przeznaczą od 25 proc. do 30 proc. całkowitego budżetu upstream, a inwestycje w utrzymanie pozycji gigantów odbiją się na mniejszych rosyjskich podmiotach - wynika z raportu.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.