Rosyjskie pieniądze odkładane na tzw. Fundusz Opieki Narodowej (NWF - Russian National Wealth Fund) topnieją w szybkim tempie. Według informacji przekazanych przez rosyjskie Ministerstwo Finansów na koniec 2023 r. ze zgromadzonych przed inwazją 9 bln rubli (ponad 10,16 mld dol.) zostało 5 bln rubli. Przez dwa lata wojny z Ukrainą z funduszu Rosja wydała więc 4 bln rubli na ratowanie kolejnych gałęzi słabnącej w wyniku sankcji gospodarki.
Fundusz Opieki Narodowej miał być buforem łagodzącym skutki uzależnienia rosyjskiej gospodarki od zmiennych dochodów z węglowodorów. Nadwyżki ze sprzedaży ropy i gazu (powyżej założonych pułapów - przyp. red.) trafiać mają na specjalny fundusz - wyjaśnia w rozmowie z money.pl Kamil Lipiński z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Problem w tym, że przy tak dużych wydatkach - i spadających cenach ropy i gazu - uzupełnienie funduszu staje się problematyczne. Jak oszacował rosyjski niezależny portal informacyjny Meduza, jeżeli cena ropy naftowej Urals sięgnie poziomu 50 dol. za baryłkę, pieniędzy zgromadzonych w funduszu starczy zaledwie na dwa kolejne lata. W przypadku wystąpienia poważnego kryzysu może wkrótce zabraknąć wolnych "środków ratunkowych".
Tonie "szalupa ratunkowa"
Pokrycie dwuletnich wydatków z funduszu staje się coraz trudniejsze. W dużym uproszczeniu mechanizm stworzony przez byłego ministra finansów Aleksieja Kudrina polegał na tym, że jeśli ropa jest droga, władze miały skupować obcą walutę - dolary, euro, juany - oraz złoto i odkładać na przyszłość. W przypadku kiedy cena baryłki topniała, zgromadzoną walutę można było przeznaczyć na interwencje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjski rząd każdego roku ustalał tzw. cenę graniczną dla ropy typu Ural w ramach reguły budżetowej, powyżej której nadwyżki były przelewane na fundusz. Po inwazji rosyjskiej na Ukrainę i w konsekwencji nałożonych sankcji na Rosję cena baryłki ropy stała się zbyt zmienna, a kurs rubla zbyt niestabilny. Zmieniono więc mechanizm.
Według nowych przepisów, podpisanych pod koniec roku przez prezydenta Federacji Rosyjskiej, fundusz jest zasilany w zależności od osiągnięcia określonego poziomu dochodów do budżetu z ropy i gazu. W efekcie rezerwy można uzupełnić, jeśli skarb państwa otrzyma osiem bilionów rubli rocznie ze sprzedaży tych surowców - przypomina portal Meduza.
Fundusz zasilany jest więc przy cenie ropy w kontraktach rosyjskich powyżej 63 dol. za baryłkę, podczas gdy obecnie Urals kosztuje 62 dol./b. Co do gazu budżet zasilany jest przy cenach powyżej 24,2 euro/mwh (obecnie europejski kosztuje 27 euro/MWh) - zaznacza Kamil Lipiński.
Jak podkreśla analityk rynku paliw dr Jakub Bogucki z e-Petrol, Rosji będzie coraz trudniej utrzymać wyższe dochody ze sprzedaży węglowodorów. - Popyt dwóch głównych odbiorców - Chin i Indii - słabnie. Do tego dochodzą zapowiedzi kolejnych sankcji na gaz i ropę ze strony koalicji państw zachodnich - wyjaśnia.
Jak wskazał portal Meduza, nawet przy dobrej koniunkturze latem ubiegłego roku, kiedy rubel osłabł, a ceny ropy szybowały, nie uzupełniono Funduszu Opieki Narodowej. Kreml sięgał jednak do kieszeni coraz głębiej.
Rosja "łata" kolejne dziury
Rosja przestawiła całą gospodarkę na tory wojenne, wydatki na ten cel wzrosły o 60 proc. w porównaniu do 2021 r. Wydatki budżetowe sięgnęły 32 bilionów rubli, przekraczając normę prawną o trzy biliony rubli. Problemem stał się także deficyt budżetowy.
Władze zdecydowały wówczas sięgnąć do funduszu po tzw. środki płynne, a więc waluty i złoto. Jak zaznacza Meduza, sprzedano wówczas pół miliarda euro, 115 miliardów juanów oraz 232 tony złota, a uzyskane w ten sposób 2,9 biliona rubli przeznaczyło na zasypanie deficytu.
Na przestrzeni ostatnich dwóch wojennych lat wydatków z funduszu było znacznie więcej. Przykładem były wydatki na uziemioną branżę lotniczą. Z wyliczeń portu Meduza wynika, że 300 mld rubli przeznaczono na odkup leasingowanych samolotów Boeinga i Airbusa, zakup nowych rosyjskich samolotów MS-21, produkcję Tu-214, a nawet modernizację infrastruktury lotnisk - wszystko kosztem Funduszu Opieki Narodowej.
Pieniądze musiały też popłynąć na objęty sankcjami Aerofłot i Koleje Rosyjskie. 870 milionów poszło na modernizację taboru metra w Petersburgu, kolejne 50 miliardów obligacji Rosyjskich Autostrad w celu sfinansowania budowy dróg.
Trudna sytuacja Rosji sprawiła, że Kreml łata kolejne dziury, czym się da. Rosyjski fundusz miał być czymś na kształt norweskiego Oljefondet - funduszu naftowego. Podczas gdy Norwedzy rzeczywiście zyski z ropy lokują na potrzeby przyszłych pokoleń, Rosjanie gaszą nim pożary - zaznacza dr Bogucki.
Pieniądze z NWF wykorzystano również na ratowanie odkupionego Otkritie Banku VTB. Pieniądze były również inwestowane w spółki na moskiewskiej giełdzie, akcje Sbierbanku, czy wykup pakietu kontrolnego w Banku Centralnym (w 2020 r. - jak wskazuje portal Meduza). Te wydatki to nie wszystko, resort finansów również w tym roku zamierza sięgnąć po koleje kolejne 1,3 bln rubli z funduszu ma pokryć deficyt kraju.
Jak donosił w połowie stycznia Bloomberg, wojna w Ukrainie pozbawia prawie połowę płynnych aktywów Rosji, a topnienie gromadzonych przez lata aktywów naraża naród rosyjski na wstrząsy.
Jak wskazuje portal Meduza, przy obecnych wydatkach fundusz zachowa stabilność, jeśli baryłka rosyjskiej ropy utrzyma poziom 73 dol. Tymczasem cena rosyjskich benchmarkow notowanych w Primorsku, w tym ropy Urals, oscyluje na poziomie 60-62 dol. za baryłkę. Oznacza to, że "naftowo-gazowy fundusz" mający zabezpieczać przyszłość Rosjan wciąż pozostaje pod dużą presją, a każde uderzenie w rosyjskie surowce będzie przybliżać "czarną godzinę" dla Rosji.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl