Zdaniem Harry'ego Deana, pęknięcia tak gigantycznej bańki spekulacyjnej nie zobaczymy już w trakcie naszego życia, a prawdopodobnie porównywalnej bańki nie zobaczą już także nasze dzieci. Będzie to największy krach pokolenia urodzonych po wojnie tzw. baby boomers, ale też największy, jakiego doświadczą urodzeni na przełomie wieków millenialsi.
Opóźnione skutki kryzysu z lat 2007-09
Harry Dean to autor m.in. nieprzetłumaczonego na język polski bestsellera z 2009 r. pt. "Wielki kryzys jest przed nami", który finansową apokalipsę wieszczy od lat. Czemu wcześniej do niej nie doszło, a ma się ona wydarzyć właśnie teraz?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem Deana, aby to zrozumieć, trzeba cofnąć się do światowego kryzysu finansowego z lat 2008-09. S&P 500 był wówczas przez moment ponad 50 proc. na minusie, a światowy system finansowy znalazł się na krawędzi załamania.
Wtedy to w ocenie Deana się nie stało, bo największe banki centralne świata zdecydowały się na "drukowanie pieniędzy w niespotykanym tempie" (jak potocznie nazywa się luzowanie polityki monetarnej – przyp. red.). – Wypowiedziały wojnę recesji – stwierdza Dean w wyemitowanym na kanale Davida Lina wywiadzie.
Efekt był taki, że załamania uniknięto, jednak kosztem gwałtownie rosnącego zadłużenia. Recesja więc – jak stwierdza Dean – nie wypełniła swojego naturalnego zadania, jakim powinno być "oczyszczenie gospodarki z największej bańki zadłużenia w historii".
S&P 500 ma spaść ponad 85 proc. poniżej swojego rekordowego poziomu
Jednak co się odwlecze, to – w opinii Deana – się nie uciecze. Jego zdaniem amerykański Fed przez lata zbyt mocno stymulował gospodarkę, co doprowadziło do jej przegrzania. Teraz Fed już nie ma wyjścia, musi zacieśniać politykę monetarną, by zdławić inflację. Tymczasem gospodarka jest w słabej kondycji, bo tak naprawdę nigdy nie odbudowała się po kryzysie z lat 2008-09, a krach na giełdzie nastąpi, zanim Fed zdąży zareagować.
W rezultacie "do czerwca 2023 r." mamy mieć do czynienia z kolejną falą załamania na rynkach, która przebije doły wyznaczone w październiku 2022 r. i sprawi, że S&P 500 wyląduje ponad 85 proc. poniżej swojego rekordowego poziomu z początku 2022 r. Nasdaq ma stracić 90 proc. swojej wartości w porównaniu z rekordem, a Bitcoin – 95 proc.
– Możecie mi nie wierzyć, mogę się mylić, ale po prostu radzę być ostrożnym w przeciągu następnych dwóch miesięcy – zauważa Dean.