Zbliża się ostateczny termin na złożenie rocznych zeznań podatkowych za 2021 rok. Teoretycznie deadline to 30 kwietnia, ale w praktyce w tym roku ostatnim dniem na rozliczenie się z fiskusem jest 2 maja.
To czas podsumowania dochodów z pracy, ale nie tylko. Inwestorzy, którzy handlowali w ubiegłym roku akcjami i obracali innymi instrumentami finansowymi, muszą podliczyć zyski i straty z zakończonych transakcji.
Od uzyskanych dochodów należy zapłacić podatek. Jego stawka wynosi 19 proc. Skąd wziąć informację o dochodach? Po zakończeniu roku podatkowego inwestor do końca lutego otrzymuje od domu maklerskiego formularz PIT-8C. To na jego podstawie dokonuje rozliczenia na formularzu PIT-38.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Większy problem będą mieć inwestorzy, którzy korzystają z usług zagranicznych platform lub handlowali aktywami z innych krajów niż Polska. W większości przypadków nie otrzymają podatkowego druku PIT tylko inny dokument, na podstawie którego samodzielnie będą musieli wypełnić formularz PIT-38.
Warto pamiętać, że w informacji PIT-8C nie są wykazywane dochody, które podlegają opodatkowaniu zryczałtowanym podatkiem dochodowym (np. dywidendy, odsetki od obligacji). Podatek nalicza się od dochodów uzyskanych z inwestycji m.in. w akcje, obligacje, kontrakty indeksowe, ale też kontrakty walutowe.
Zyski i straty są uwzględniane tylko od transakcji zamkniętych. To oznacza, że nie dokonuje się rozliczenia zakupu akcji spółki X, jeśli w ubiegłym roku nie doszło do ich sprzedaży i udziały mamy ciągle zapisane na koncie.
Dochodów giełdowych nie łączy się z dochodami uzyskanymi z innych źródeł, opodatkowanymi według progresywnej skali podatkowej. Należy też pamiętać, że dochody z lokat bankowych czy sprzedaży jednostek funduszy nie mogą być kompensowane np. ze stratami poniesionymi na akcjach, czy kontraktach.
Podatek giełdowy. Pamiętaj o kosztach
Podatek giełdowy płaci się od dochodu, czyli różnicy między sumą przychodów uzyskanych ze sprzedaży akcji i innych instrumentów finansowych a poniesionymi kosztami.
Należy pamiętać, że zgodnie z zapisami w ustawie o podatku od osób fizycznych, dochód jest obliczany według zasady FIFO (first in, first out). Oznacza to, że do kosztów brane są w pierwszej kolejności papiery kupione wcześniej (ma to znaczenie w sytuacji, gdy np. akcje X w różnych okresach były kupowane po odmiennych cenach).
Podatek można obniżyć, uwzględniając także koszty poniesione w danym roku podatkowym w celu uzyskania przychodu. Mowa np. o opłatach związanych z obsługą rachunku inwestycyjnego. Pozostałe koszty to np. odsetki i prowizje od kredytów giełdowych.
Jak przekuć straty w zyski?
Inwestowanie ma to do siebie, że nie zawsze osiąga się zyski. Często trzeba się pogodzić z poniesionymi stratami. Można je na koniec roku wykorzystać w rocznym rozliczeniu z fiskusem i w ten sposób obniżyć wysokość podatku od innych zyskownych zagrań.
Straty poniesione w danym roku podatkowym mogą być rozliczane w 100 proc. z dochodami z inwestycji w tym samym czasie. To oznacza, że inwestor, który zarobił np. 300 zł na sprzedaży obligacji na giełdzie i jednocześnie poniósł stratę 200 zł, spekulując na akcjach, oraz stracił 100 zł na kontraktach, nie zapłaci podatku, bo w sumie jego dochód wychodzi na zero.
W przypadku trudnego roku, w którym straty były tak duże, że nie dało się ich w całości rozliczyć, jest możliwość obniżenia nimi opodatkowania przez kolejne pięć lat. Z tym że pomniejszenie dochodu w danym roku nie może przekroczyć 50 proc. wysokości tej straty.
Przykładowy inwestor, który zarobił 100 zł z tytułu odsetek od lokaty bankowej i jednocześnie na giełdzie w danym roku poniósł stratę w wysokości 1000 zł, zapłaci 19 proc. podatku od 100 zł (nie można łączyć dochodów z lokat i giełdy). Stratami będzie mógł obniżyć podatek od zysków giełdowych w kolejnych 5 latach, z tym że w najbliższym roku będzie mógł odliczyć maksymalnie 500 zł (50 proc. z 1000 zł).
Niezłożenie PIT-38 i nierozliczenie się z fiskusem grozi mandatem, którego wysokość zależy od minimalnego wynagrodzenia. Najniższy wymiar kary w 2022 roku to około 300 zł, a najwyższy ponad 60 tys. zł.
Damian Słomski, dziennikarz money.pl