Zaostrzająca się konfrontacja obecnego prezydenta Joe Bidena, reprezentującego Demokratów, z przedstawicielem Republikanów, którym – jak na razie wiele wskazuje – może zostać ponownie Donald Trump, będzie jednym z głównych tematów politycznych 2024 r.
Cykl prezydencki w USA
Bliskość wyborów przywołuje temat tzw. cyklu prezydenckiego w USA, przez który należy rozumieć pewną regularność, jeśli chodzi o kondycję rynku akcji w poszczególnych latach. Warto zwrócić choćby uwagę, że kończący się 2023 r., czyli rok przedwyborczy, to statystycznie najlepszy okres w ramach tego cyklu. Historycznie giełdowy indeks S&P 500 rósł w roku przedwyborczym średnio o 17,1 proc. i nigdy nie był w jego trakcie pod kreską. Co ciekawe, tegoroczne zachowanie S&P 500 bardzo dobrze wpisało się w ten schemat – w momencie pisania tego artykułu indeks jest ponad 22 proc. na plusie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dlaczego rok powyborczy jest na ogół tak udany? Bo wraz ze zbliżaniem się wyborów urzędujący prezydent coraz intensywniej zabiera się za pompowanie pieniędzy do gospodarki (co jest faktem również obecnie).
Nieprzypadkowo zdecydowanie najsłabszy w obecnym cyklu był natomiast ubiegły rok, 2022, w którym S&P 500 spadł o 19,4 proc. Rynek akcji z wręcz nadmierną gorliwością dostosował się wtedy do reguły, zgodnie z którą drugi rok po wyborach jest kapryśny dla inwestorów (spadek indeksu uplasował się w 2022 r. nie tylko sporo poniżej średniej, ale nawet wykroczył nieco w dół poza obszar najbardziej prawdopodobnych historycznych wyników, definiowany przez nas jako średnia pomniejszona o tzw. odchylenie standardowe).
Skoro dotychczasowe zachowanie S&P 500 w trakcie kadencji Joe Bidena w niemałym stopniu wpisuje się w cykl prezydencki, to pytanie – czego należy oczekiwać po 2024 r., czyli roku wyborczym. Historycznie nie był on tak jednoznacznie pozytywny, jak rok przedwyborczy – średni wynik S&P 500 był już sporo niższy (7,3 proc. wobec 17,1 proc.), a czasem zdarzały się też spadki. Wniosek – jest ciągle szansa na zwyżkę cen akcji, chociaż należy się liczyć już w wyraźnie niższym wynikiem niż w przedwyborczym roku.
Tomasz Hońdo, starszy ekonomista Quercus TFI