Jedną z najważniejszych informacji z gospodarek w ostatnim tygodniu były dane o amerykańskim PKB w trzecim kwartale. W tym roku gospodarka USA zaskakuje ciągle pozytywnie – w ostatnim kwartale urosła realnie o 4,9 proc. w ulubionym przez Amerykanów ujęciu zannualizowanym, co na nasze standardy przetłumaczyć można jako 2,9 proc. wzrostu rok do roku (i 6,3 proc. nominalnie, czyli razem z inflacją).
PKB w USA bije rekordy
Na długą metę efekt jest taki, że poziom PKB (czyli w uproszczeniu wielkość gospodarki) w USA bije rekordy (nominalnie osiągnął właśnie prawie 22,5 bln USD).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Te świeże rekordy to dobra okazja, by przyjrzeć się zależnościom między PKB a zyskami korporacji giełdowych za oceanem. Nasz wykres skłania do kilku przemyśleń.
Po pierwsze, na przestrzeni dekad zyski ogółu spółek z indeksu S&P 500 rosną szybciej niż PKB. I to nie tylko niż realny, ale nawet nominalny PKB, w którego wzrost jest wkalkulowana inflacja. Od początku lat 90. XX wieku nominalny PKB urósł łącznie prawie pięciokrotnie, a tymczasem zysk na akcję (EPS) S&P 500 powiększył się do drugiego kwartału 2023 r. (za trzeci kwartał nie znamy jeszcze kompletu wyników) prawie dziewięciokrotnie! Skąd ta różnica?
Choćby dlatego, że wśród korporacji w USA popularne są buybacki, czyli dystrybucja zarobków za pomocą skupu akcji własnych od udziałowców – po umorzeniu takich walorów zysk na akcję automatycznie idzie w górę. Nic zatem dziwnego, że na długą metę opłaca się inwestować w akcje amerykańskich spółek.
Ale nasz wykres pokazuje też jeszcze coś innego – szybki długoterminowy wzrost zarobków korporacji bywa przejściowo okupiony silną wrażliwością na recesje. Nawet stosunkowo niewielkie wahnięcia PKB w dół potrafią wywołać nieproporcjonalne załamania wyników finansowych.
Ekstremalnym (i niekoniecznie normatywnym) przykładem był globalny kryzys finansowy 2008-2009, kiedy to PKB skurczył się maksymalnie raptem o ok. 4 proc., a tymczasem zysk na akcję runął o ponad 50 proc. Pocieszające jest natomiast to, że później, prędzej czy później, korporacje były zawsze w stanie odbudować zarobki wraz z powrotem PKB na ścieżkę wzrostową.