O ile 2022 r. przyniósł spadek wartości akcji, jak i części obligacji, a jednym z nielicznych wygranych (z punktu widzenia polskiego inwestora) był wtedy, traktowany jako "bezpieczna przystań", dolar amerykański, to w tym roku zestawienie stóp zwrotu wygląda zgoła odmiennie.
Tegorocznym triumfatorem są zdecydowanie akcje. Przede wszystkim polskie (WIG zyskał do chwili pisania tego komentarza 37 proc., ze sporą nawiązką odrabiając straty z 2022 R.), ale też np. amerykańskie. Wyraźnie ożywiło się złoto, a także obligacje. Te o stałym oprocentowaniu są w 2023 prawie 13 proc. na plusie po 5-proc. stracie w 2022, zaś obligacje o zmiennym oprocentowaniu wypracowały niemal 10 proc. zysku. Głównym przegranym jest za to, dla odmiany, dolar.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Inwestorzy mają dużo powodów do świętowania
Jaki morał płynie z tych wydarzeń? Po pierwsze, okresy przeceny, takie jak 2022 r., warto wykorzystywać do akumulowania aktywów, takich jak akcje czy obligacje. Na wykresie pokazujemy również (pomarańczowe słupki), że akcje i obligacje na długą metę przynoszą solidne stopy zwrotu, a okresy zawieruchy są jedynie przejściowe. Weźmy przykładowo akcje polskich małych spółek – w ciągu ostatnich 20 lat przyniosły one stopę zwrotu na poziomie 13,3 proc. średnio w skali roku. A np. amerykańskie walory przyniosły roczny wynik na poziomie 9,7 proc.
A co inwestorów czekać może w nadchodzącym 2024 roku? Zakładałbym, że wyniki nie będą już tak spektakularne, jak w kończącym się 2023, który stanowił przecież w dużym stopniu odreagowanie poprzedniego, relatywnie słabego roku. Inwestorzy w tym roku cieszyli się z okiełznania inflacji – to paliwo dla hossy jest już jednak coraz bliżej wyczerpania. Ale nawet rezultaty dużo bliższe długoterminowej średniej (pomarańczowe słupki na wykresie) nie byłyby przecież wcale rozczarowaniem.
Tomasz Hońdo, starszy ekonomista Quercus TFI