Jeszcze w maju indeks WIG ścigał się np. z amerykańskim S&P 500, jeśli chodzi o zdobywanie szczytów. Ostatnie zaległości trudno wytłumaczyć w jednoznaczny sposób. Być może mamy tu do czynienia ze splotem różnych okoliczności. Być może zagraniczny kapitał podchodzi ostrożniej do polskich akcji w obliczu nadchodzących wyborów prezydenckich w USA.
O ile kandydatura Donalda Trumpa, który ostatnio znów zyskuje w sondażach, przez część amerykańskiego biznesu postrzegana jest dość pozytywnie, to dla naszego regionu ma niejasne implikacje geopolityczne. Rezultat listopadowych wyborów w USA może mieć zatem istotne znaczenie dla Giełdy Papierów Wartościowych (wtedy przynajmniej zniknie obecna niepewność).
Co ciekawe, krajowe akcje dużo bardziej niż np. amerykańskie odczuwają w tym roku również tzw. sezonowość. Na GPW jak na razie zdecydowanie bardziej we znaki dała się reguła "Sell in May and go away". Pocieszające jest natomiast, że zgodnie z nią październik zamyka już teoretycznie słabszą sezonowo część roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na to wszystko nałożyły się trwające od lipca odpływy kapitału z funduszy polskich akcji. Najnowsze dane przyniosły tu jednak trochę pocieszenia – umorzenia netto jednostek funduszy we wrześniu były już wyraźnie mniejsze niż w sierpniu (-27 mln zł wobec -210 mln zł). Zniknęła też właśnie perspektywa podwyższonej podaży na rynku wtórnym w związku z mobilizacją środków przez inwestorów na największą od kilku lat ofertę akcji Żabki.
Zapewne nie są to jedyne źródła opisywanych zaległości krajowego rynku, ale ważne są ich efekty. A jednym z nich jest to, że polskie akcje stały się znów relatywnie tanie w porównaniu ze światem. Podczas gdy w USA wskaźnik ceny do prognozowanych zysków spółek wspiął się we wrześniu najwyżej od stycznia 2022, to ten sam wskaźnik liczony dla polskich akcji zjechał do 7,8, czyli poziomu najniższego od… roku. A prognozowana stopa dywidendy wg danych MSCI jest znów blisko 6 proc.
Nie ma oczywiście żadnej pewności, czy polskie akcje zdążą nadrobić zaległości, zanim globalne indeksy wejdą w głębszą korektę, ale taka korekta na przekór oczekiwaniom, wcale nie chce się tak łatwo zmaterializować.
Tomasz Hońdo, analityk Quercus TFI