Według brokerów ta nagła nerwowość to skutek obaw o politykę przyszłej administracji Donalda Trumpa w razie jego coraz bardziej prawdopodobnej wygranej w listopadowych wyborach prezydenckich w USA. Szerokim echem odbiła się wypowiedź wskazanego przez Trumpa kandydata na wiceprezydenta, który ogłosił, że "nie obchodzi" go dalszy los Ukrainy.
Mając nadzieję, że tego typu slogany to tylko przysłowiowy przedwyborczy bełkot, a nie rzeczywisty zwiastun dramatycznego zwrotu, jeśli chodzi o sytuację geopolityczną w naszym regionie, warto jednocześnie zastanowić się nad szerszym kontekstem ostatniej nerwowości na GPW.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trudno zignorować fakt, że tąpnięcie w ostatnich dniach było poprzedzone wcześniejszym nieudanym atakiem WIG-u na majowy szczyt hossy, który został ustanowiony już prawie dwa miesiące temu. Czyżby zatem ostatnia słabość miała jakiś głębszy podtekst?
Bez wątpienia hossa trwająca od października 2022, a więc zapoczątkowana ponad 21 miesięcy temu, jest już mocno zaawansowana według historycznych standardów. W najlepszym momencie, czyli w maju, WIG był przecież 96 procent na plusie od dołka z 2022. Wszelkie oznaki zadyszki po tak okazałej zwyżce wymagają zatem bacznej obserwacji.
Jest nad czym debatować, bo po każdej cyklicznej hossie na polskim rynku przychodziła cykliczna bessa, która w najlepszym razie przeceniała WIG o 27 proc., a zwykle było to raczej 40 proc. i więcej (tak jak w latach 2022 lub 2018-20).
Póki co, po ostatnim tąpnięciu WIG znalazł się niecałe 5 proc. poniżej majowego szczytu (89.414 pkt w cenach zamknięcia), więc mówienie o bessie byłoby na razie oczywiście sporą przesadą. Na razie ten ruch można ciągle zaklasyfikować jedynie jako korektę. Zresztą w trakcie obecnej hossy zdarzały się przecież nawet głębsze korekty (jak między sierpniem i wrześniem 2023 lub w marcu 2023), z których rynek wychodził ostatecznie obronną rękę (co prawda wtedy hossa nie była jeszcze tak bardzo zaawansowana).
Pierwszą barierą techniczną chroniącą indeks przed niedźwiedzim scenariuszem jest lokalny dołek z czerwca (83.011 pkt w trakcie sesji). Oby udało się go obronić.