Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Piotr Bera
Piotr Bera
|
aktualizacja

Wielka gra Trumpa o surowce. Geolog: Ukraina ma wszystko

Podziel się:

Donald Trump chce wymusić na Wołodymyrze Zełenskim podpisanie umowy dotyczącej wspólnych inwestycji w ukraińskie złoża mineralne, których wartość szacuje się na 15 bln dol. Hurraoptymizm Trumpa tonuje jednak w rozmowie z money.pl prof. Adam Piestrzyński, który przez 30 lat badał ukraińskie złoża.

Wielka gra Trumpa o surowce. Geolog: Ukraina ma wszystko
Donald Trump chce dostępu do ukraińskich surowców (Getty Images,, wp.pl, Andrew Harnik)

Administracja Donalda Trumpa liczy, że 50 proc. przychodów z potencjalnego wydobycia ukraińskich metali ziem rzadkich trafi na konto Stanów Zjednoczonych. To ma być jeden z warunków pokoju w wojnie rozpętanej przez Rosję. Prezydent Ukrainy na razie odrzuca tę propozycję, twierdząc, że nie zabezpiecza długofalowych interesów jego kraju, chociaż Biały Dom jest przekonany, że wkrótce dojdzie do porozumienia. Zdaniem Waszyngtonu jest to "historyczna okazja" dla Kijowa oraz szansa na zapewnienie "długoterminowego bezpieczeństwa".

Jednak wydobycie nie będzie wcale takie łatwe, jak może się wydawać Trumpowi. Zwłaszcza gdy część ze złóż znajduje się na terenach okupowanych przez Rosję, o czym mówi w rozmowie z money.pl prof. Adam Piestrzyński z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska z AGH w Krakowie, współautor książki "Geologia wybranych złóż surowców mineralnych Ukrainy".

Piotr Bera, money.pl: Czy Ukraina to surowcowe eldorado?

Prof. Adam Piestrzyński z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska z AGH w Krakowie: Ukraina ma mnóstwo surowców, których brakuje w Europie. Jest cała lista, dobrze udokumentowana przez służby geologiczne tego kraju, ale nie można policzyć wszystkich zasobów. Część z nich znajduje się bardzo głęboko, wartość innych to tajemnica, bo nikt tego nie zbadał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Kontrowersyjna propozycja Trumpa. "Nie do przyjęcia"

Tajemnice pobudzają wyobraźnię. Według "Forbesa" łączna wartość zasobów mineralnych Ukrainy sięga ok. 15 bln dol. To fantazja?

Brzmi jak element fantastyki. Ale mogą otworzyć się oczy, gdy weźmie się pod uwagę kilkadziesiąt złóż tytanu, odpowiadających za 30 proc. rozpoznanych światowych złóż, albo nagromadzenie rud manganu na wschodzie kraju. W Europie brakuje tytanu, wykorzystywany jest w atomowych łodziach podwodnych. Natomiast grafit w hutnictwie, elektrotechnice, przy produkcji baterii. Dodajmy jeszcze 52 złoża rud żelaza, każde powyżej 1 mld ton zasobów.

W Polsce mamy tylko jedno takie złoże powyżej 1 mld ton, do tego nie jest eksploatowane, bo znajduje się zbyt głęboko. Natomiast w Ukrainie w większości przypadków złoża są na powierzchni. Ukraina ma wszystko, czego potrzeba do fotowoltaiki, do produkcji baterii do "elektryków" czy najsilniejszych na świecie magnesów neodymowych. Nie brakuje rud żelaza, bez których nasza cywilizacja nie istnieje, a Europa te rudy lub wyroby hutnicze kupuje.

Zaczynam częściowo rozumieć Donalda Trumpa, który żąda dostępu do złóż.

Ale to tak nie działa, jak myśli Donald Trump, że dane złoże ma tyle miliardów ton, więc tyle będzie można zarobić. Każde złoże musi być we właściwy sposób rozpoznane, co robiono w Związku Radzieckim, więc Rosjanie pewnie doskonale wiedzą, gdzie, co się znajduje. I to moim zdaniem jest jedna z przyczyn wywołania tej wojny. Rosjanie nie chcą dać Europie dostępu do ukraińskich surowców, które są nam potrzebne.

Zadam panu pytanie. Ile w Polsce przypada na jednego mieszkańca surowców mineralnych, które wykorzystywane są w ciągu roku?

Nie mam pojęcia.

No właśnie. Nikt w tym kraju nie ma o tym pojęcia, a podejrzewam, że jest to 12-13 ton na jedną głowę. Skąd to wszystko wziąć? Zamykamy kopalnie i nic nie dajemy w zamian. Ochrona środowiska jest ważna, ale z czegoś trzeba budować drogi i domy, a są bezpieczne dla środowiska technologie wydobywcze. Nawet fotowoltaika potrzebuje ton stali. Europa jest w ślepym zaułku - konsumuje 35 proc. światowych zasobów surowców mineralnych, a zabezpieczenie ma na poziomie 5 proc. I Putin to wie.

W Ukrainie są cztery duże złoża litu, z czego dwa znajdują się na linii frontu.

I nie są wcale łatwe do wydobycia. Lit jest kluczowy dla samochodów elektrycznych, ale jak policzyć, ile to wszystko jest warte? Ceny na giełdach się wahają. I tak jest ze wszystkim – od złota po lit.

"Financial Times" podał niedawno, że cena litu w ciągu 12 miesięcy spadła o 80 proc. I jest na najniższym poziomie od 2020 r.

Nie można w prosty sposób powiedzieć, że wartość danego złoża wynosi tyle i tyle. Przecież od momentu podjęcia decyzji o poszukiwaniach do wydobycia mijają lata i w tym czasie rynek może się diametralnie zmienić. Możemy ciągle mówić o szacunkach. Odnoszę wrażenie, że niektórzy politycy pewne rzeczy przyjmują za pewnik. Ktoś rzucił hasłem o surowcach wartych 500 mld dol. i Trump to powtarza. A może te surowce są warte połowę mniej? I jeszcze trzeba je wydobyć.

Załóżmy, że dochodzi do zawieszenia broni. Ile czasu będą potrzebować Amerykanie, żeby rozpocząć eksploatację surowców? Ile to będzie kosztować?

To są potężne pieniądze. Nie da się wydobywać surowców, zrzucając bombę i robiąc dziurę w ziemi. Budowa jednego szybu kosztuje średnio 1 mld dol. Potrzebna jest infrastruktura, technologia, ludzie, zakład przeróbki surowców - to kolejna wielka inwestycja. Same poszukiwania złóż mogą trwać pięć lat razem z przygotowaniem logistyki. Do tego w wielu miejscach infrastruktura w Ukrainie jest zniszczona i trzeba ją odtworzyć na nowo. Nie ma mostów, elektrowni, dróg, torów. Symbolem jest kompletnie zniszczony zakład Azowstali w Mariupolu. Tam rozwinięty był przemysł związany m.in. z metalami krytycznymi.

Może też brakować ludzi. Część doświadczonych górników czy geologów mogła trafić na front.

I to jest kolejny problem, chociaż Ukraina ma bardzo dobre zaplecze. Przez lata mnóstwo ludzi pracowało tam w górnictwie, mają szkoły na odpowiednim poziomie. Ukraina nie boi się górnictwa. W przeciwieństwie do UE.

Kto będzie chciał inwestować miliardy dolarów, wiedząc, że w każdej chwili może spaść rosyjska rakieta?

To olbrzymie ryzyko dla firm, bo porozumienia mińskie nic nie znaczą. Bez gwarancji bezpieczeństwa nikt nie zainwestuje wielkich pieniędzy.

Nie uwierzyłbym w ani jedno słowo Putina o rozejmie.

Dlatego firmy, jeśli zdecydują się inwestować, wezmą to pod uwagę. I będzie to polityków bardzo dużo kosztować. Zwłaszcza że w przypadku upadku projektu, np. z powodu ataku Rosjan, włożone w wydobycie pieniądze mogą być bezpowrotnie utracone. A to często oznacza upadłość. Gdy zaczęto kopać miedź w Lubinie, to żyło tam 4 tys. osób. Teraz to 70 tys. miasto zbudowane wokół KGHM-u. Wydobycie wymaga gigantycznych nakładów, cierpliwości oraz czasu, którego nikt w Ukrainie nie ma.

Czyli jest dużo szumu o nic? Do wydobycia może w ogóle nie dojść?

Świat pustki nie lubi i te złoża na pewno będą eksploatowane. Wiedział pan, że Ukraina ma 23 złoża uranu? To paliwo przyszłości. Dwie kopalnie mieszczą się między Winnicą a Krzywym Rogiem. Ale jedna jest wygaszana, a druga niedługo zostanie wyeksploatowana. Mają też złoża niklu, kobaltu, mnóstwo kaolinu stosowanego np. w przemyśle chemicznym. Udokumentowane jest Złoże Burtyńskie z doskonałym krystalicznie grafitem, ale na razie nie bierze się pod uwagę eksploatacji. A każda bateria ma grafit.

A może Pekin zagwarantuje bezpieczeństwo i to Chińczycy ruszą z wydobyciem, szczególnie na terenach znajdujących się w pobliżu frontu?

Z Chińczykami to jest dobry trop, bo oni przyjmą z otwartymi ramionami każdy surowiec. A Putin nie chciałby im się sprzeciwić.

To nie jest tak, że nagle odkryto surowce w Ukrainie. Europa nie mogła sięgnąć po nie w czasach pokoju?

30 lat jeździliśmy na Ukrainę, organizowaliśmy wykłady dla różnych firm za swoje pieniądze. Pokazywaliśmy, że jest szansa na inwestycje, ale nikogo to nie obchodziło. Aż do teraz, gdy giną ludzie i latają rakiety. Niestety taka jest rzeczywistość. Tak było niezależnie od tego, kto rządził.

Na wschodzie jest Bachmut, gdzie znajduje się miedź podobnego typu, jak na monoklinie przedsudeckiej. Podobnie jest na obszarze północno-zachodniego Wołynia, w miejscowości Ratno niedaleko granicy z Polską. Tam mieszczą się jedne z większych i nie do końca rozpoznanych złóż miedzi. Nikt tym się wcześniej nie zainteresował.

Bachmut jest okupowany przez Rosjan.

Ale wcześniej tak nie było. Putin wiedział, co robi. Jeszcze gdy istniała Grupa Wagnera, to obiecywał im dostęp do surowców na zajętych przez nich terenach. Surowcami się w polityce handluje. I tak będzie także w tym przypadku. Pozostaje pytanie, kto i z kim będzie handlować?

Rozmawiał Piotr Bera, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl