- Plan zwycięstwa Zełenskiego był ewidentnie pisany pod Trumpa i Republikanów. Tam są dwa mrugnięcia okiem do Trumpa - zwracał uwagę w piątkowej rozmowie z Wirtualną Polską dr Daniel Szeligowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
- Raz: jest tam obietnica wspólnej eksploatacji surowców naturalnych w Ukrainie, które są potrzebne Amerykanom w rywalizacji z Chinami. Dwa: jest mglista, ale jednak, wizja zastąpienia wojskami ukraińskimi kontyngentu amerykańskiego w Europie. To wpisuje się w amerykańską dyskusję dotyczącą zmniejszenia zaangażowania na Starym Kontynencie - ocenił ekspert.
Ukraińska ziemia jest bogata w surowce naturalne. Według danych polskiego Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) w Ukrainie występuje 21 z 34 pierwiastków krytycznych, zidentyfikowanych w ten sposób przez Unię Europejską. Jednocześnie wydobywa się 117 ze 120 globalnie stosowanych materiałów. ZPP, powołując się na dane Banku Światowego, szacuje, że do 2050 r. światowe zapotrzebowanie na metale ziem rzadkich wzrośnie o 500 proc. Jednym z najcenniejszych metali ziem rzadkich jest lit.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lit nazywany jest "białym złotem" i ma kluczowe znaczenie w rozwoju motoryzacji, ale nie tylko. Wykorzystuje się go również do produkcji baterii do telefonów, laptopów, tabletów czy nawet odkurzaczy. "W 2021 r. światowe wydobycie litu wyniosło 540 tys. ton. Przewiduje się, że do 2025 r. wyniesie nawet 1,5 mln ton, a do 2030 r. ta liczba się podwoi" - informowała "Rzeczpospolita".
Ukraińskie "białe złoto"
Ukraina posiada cztery złoża litu: Połochiwskie, Szewczenkowskie, Dobra i Kruta Bałka. W 2022 roku badacze z Narodowej Akademii Nauk Ukrainy wyliczyli, że łącznie złoża te mają zawierać 500 tys. ton surowca. Kruta Bałka w obwodzie zaporoskim to teren okupowany przez Rosję. Pozostałe złoża są w regionach kontrolowanych przez Ukraińców, chociaż Szewczenkowskie znajduje się przy samej linii frontu.
Na razie żadne z tych złóż nie jest eksploatowane. Ukraiński lit znajduje się nawet 300 m pod ziemią, przez co jego wydobycie ma być trudniejsze i droższe niż np. w Ameryce Południowej, gdzie stosuje się metodę odkrywkową.
Jak podawał w 2022 r. Instytut Nowej Europy, największe rezerwy litu w UE mają Czechy (1,3 mln ton), Serbia (1,2 mln ton), Hiszpania (300 tys. ton) oraz Portugalia (270 tys. ton). Natomiast globalne zasoby litu mają 89 mln ton - najwięcej w Boliwii (21 mln ton), Argentynie (19 mln ton) oraz Chile (9,8 mln ton).
Jak podają naukowcy z Dnipro University of Technology, przez ostatnie osiem lat światowa produkcja litu wzrosła dziewięciokrotnie: z 20 do 180 tys. ton. W latach 2020-2022 również jego cena wzrosła dziewięć razy: do 75 tys. dol. za tonę. Natomiast rok temu spadła do 47 tys. dol. za tonę.
Ukraiński lit kartą przetargową?
Według dziennika "The New York Times" Kijów szuka sposobów, aby odwołać się do dobrze znanego, transakcyjnego podejścia Donalda Trumpa, który w styczniu zasiądzie w fotelu prezydenta USA, do polityki zagranicznej. Asem w rękawie Wołodymyra Zełenskiego mają być właśnie surowce: lit, tytan i grafit.
Tuż przed wyborami prezydent Ukrainy rozmawiał z Donaldem Trumpem. Zdaniem dziennika Zełenski miał zapewnić Trumpa, że pomoc w obronie Ukrainy leży w interesie gospodarczym Ameryki, ponieważ Ukraina "jest bogata w zasoby naturalne, w tym metale krytyczne, warte biliony dolarów."
W ten sposób Zełenski puścił oko do Trumpa - jak określił to w rozmowie z Wirtualną Polską dr Daniel Szeligowski. Ukraińskie zasoby naturalne mogą być dla USA niezwykle istotne: naukowcy z Uniwersytetu Technologicznego w Dnieprze wyliczyli, że w standardowym samochodzie o napędzie hybrydowym zużywa się do 12 kg litu, a w produkcji w pełni elektrycznych pojazdów Tesli - od 22 do nawet 50 kg surowca.
Zełenski ma liczyć na amerykańsko-chińską rywalizację gospodarczą, gdyż Chiny to największy na świecie producent samochodów elektrycznych, a lit jest w tej rywalizacji na wagę złota. Dlatego prezydent Ukrainy może mieć nadzieję, że choćby przez to Waszyngton nie zostawi Ukrainy samej i dalej będzie wspierać ją w walce z Rosją. Zwłaszcza że reżim Putina przygląda się wspomnianym złożom litu, a jedno z nich już znajduje się na terenach okupowanych. Wojna może jednak stać na przeszkodzie w wydobyciu.
Latem zeszłego roku serwis Deutsche Welle przypomniał, że "australijski inwestor, który uzyskał licencję wydobywczą dla złoża Szewczenki na krótko przed rozpoczęciem wojny, wstrzymał projekt". Australijczycy chcieli wydobywać lit ze złoża Dobra, a zainteresowanie eksploatacją wyraziła też chińska firma Chengxin Lithium działająca w branży baterii do samochodów elektrycznych.
Dmytro Kaszczuk z ukraińskiej Geological Investment Group ocenił, że ze względu na geologiczny charakter złóż oraz inne czynniki ryzyka, czyli wojnę, "wydobycie stanie się ekonomicznie nieopłacalne".
Gdyby przez rosyjską inwazję firmy z USA nie mogły rozpocząć ewentualnych inwestycji w Ukrainie, również byłoby to zwycięstwo Władimira Putina. Z kolei wejście amerykańskich firm na ukraińskie złoża wymagałoby lokaty sporego kapitału i - co za tym idzie - zapewnienia bezpieczeństwa wydobycia i aktywnego zaangażowania się USA w ukraińską gospodarkę.
Rosja wyciąga ręce po surowce mineralne Ukrainy
Latem 2022 r. - kilka miesięcy po rosyjskiej inwazji - "Gazeta Wyborcza" zwróciła uwagę, że "Putin zaatakował, gdy Ukraina wystawiła na aukcję licencje na lit, tytan, kobalt, tantal i złoto".
Co dalej z wojną w Ukrainie?
Czy dojdzie do zawieszenia broni z powodu wyjątkowo cennych surowców? Szans na to nie widzi prof. Władimir Ponomariow, rosyjski opozycjonista, ekspert Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego oraz były sekretarz stanu w Ministerstwie Budownictwa Federacji Rosyjskiej za pierwszych rządów Władimira Putina w latach 1999-2004.
W każdej wojnie ważną rolę odgrywa gospodarka. Jednak tutaj najważniejsza jest polityka, a dla samego Putina kluczowe jest wejście do Kijowa. Nie do Donbasu, ale właśnie do Kijowa. Przejmując Kijów, przejąłby po czasie gospodarkę całego kraju. Putin, walcząc z Zachodem, uderzył w Ukrainę, bo uznał, że jest to najsłabszy punkt - komentuje dla money.pl prof. Ponomariow.
Jego zdaniem powrót Trumpa do Białego Domu to lepsze rozwiązanie dla Putina, gdyż ustępujący prezydent Joe Biden wielokrotnie składał deklaracje, że USA nie odpuszczą Ukrainy i będą o nią walczyć.
- Powiedział to jako przywódca światowego mocarstwa. Dla niego pertraktowanie z Putinem byłoby wewnętrznie uznane za polityczną kapitulację. Dla Trumpa Europa jest mniej ważna, ona może walczyć sama. Trump stawia w swojej polityce na chińskie akcenty, co może być korzystne dla Putina. Jeśli USA w jakikolwiek sposób uderzą gospodarczo w Chiny, np. poprzez podniesienie ceł, to Moskwa może stać się pożyteczna. Teraz Putin musi przekonywać Chiny, żeby te mu pomagały. Ta sytuacja może się odwrócić - twierdzi rosyjski opozycjonista.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl