Deklarację o 1 tys. zł dopłaty do hektara dla rolników, których straty z powodu suszy są wyższe niż 70 proc, złożył w niedzielę premier Mateusz Morawiecki. Na spotkaniu "Wdzięczni Polskiej Wsi" w Kolnie obecny był też minister rolnictwa Krzysztof Ardanowski, który deklarował, że wypłaty ruszą już we wrześniu.
Tym zapowiedziom nie towarzyszyły szczegóły realizacji tego programu. Dlatego zapytaliśmy o nie w Ministerstwie Rolnictwa. Jednak do czasu opublikowania tego artykułu, nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Nie wiadomo więc, jak szacowane będą te straty i jakie warunki będzie musiał spełniać rolnik, by dopłatę dostać.
Z niedzielnych zapowiedzi wiadomo jedynie, że wedle szacunków rządu na ten cel zostanie przeznaczonych od miliarda do dwóch miliardów złotych. Pytanie, na ile to pomoże rolnikom, bo straty są olbrzymie.
Według stanu na koniec lipca susza występowała na wszystkich monitorowanych uprawach: zbóż jarych, zbóż ozimych, krzewów owocowych, truskawek, roślin strączkowych, kukurydzy na ziarno, kukurydzy na kiszonkę, drzew owocowych, warzyw gruntowych, tytoniu, buraka cukrowego, ziemniaka i chmielu.
Więcej niż 70 proc. strat
- Zaskakująca propozycja. Rolnicy są po żniwach. Pola przeorane. Strat teraz po prostu nie sposób oszacować, chyba, że czegoś nie wiem - mówi Sławomir Izdebski przewodniczący OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych.
I dodaje: - Może przyjmą jakąś średnią dla regionu, gminy czy województwa. Tylko jak wydzielić te związane z suszą od tych wynikających z podtopień, przymrozków. Ponadto wiele strat może być na poziomie 60-65 proc. i co wtedy? Ci rolnicy nic nie dostaną?
Jego zdaniem nie da się oszacować poziomu strat z tak dużą precyzją, by oddzielić te 50-60-procentowe od ponad 70-procentowych. - Skoro zboża pokoszone, to może coś dostaną uprawiający kukurydzę. Ale to nie będzie fair. Do tej pory były powoływane gminne komisje do szacowania strat. Tylko co one zrobią na zaoranym polu i po ostatnich deszczach. Mogą zobaczyć np. puste kolby kukurydzy, ale nie mizerie w zbożu, którego nie ma - dodaje Izdebski.
Identyczne wątpliwości ma rolnik Michał Kołodziejczak, założyciel wspólnoty konsumentów i rolników "Agrounia". - Wielu płodów, które mogłyby być przepustką do dopłaty już nie ma na polu. Zweryfikowanie tego gdzie była susza jest bardzo trudne - mówi.
Dodaje, że w zeszłym roku rolnicy też dostali wsparcie w związku z suszą. - Ale ani grosza z tego nie skapnęło np. producentom warzyw i kukurydzy. Dopłaty były do zbóż i bardzo dużą część z tego dostali duzi producenci. Drobni rolnicy z kilkoma lub kilkunastoma hektarami najczęściej nic nie dostawali - mówi Kołodziejczak.
Lepiej się ubezpieczyć
Rolnik zwraca również uwagę, że już w ubiegłym roku obiecywano powszechne ubezpieczenia od upraw. Po chwili dodaje jednak, że ciągle nie ma możliwości, by to zrobić. - Proszę mi wierzyć, że rolnicy nie chcą już dotacji i odszkodowań. Chcemy się ubezpieczać, a nie chodzić po prośbie. Dlatego śmiem twierdzić, że i te obietnice dopłat to puste słowa, obliczone tylko na czas kampanii wyborczej - mówi Michał Kołodziejczak.
W jego ocenie w przyszłym roku znów susza da się nam we znaki. Jak wyjaśnia, niski stan wód utrzymuje się od zeszłego roku. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze zmiany klimatyczne.
Rolnicy chcą gruntownych zmian. Chodzi o myśliwych
Izdebski też wolałby usłyszeć o dostępnych ubezpieczeniach niż dopłatach.
- Jako rolnik, a nie szef związku, powiem, że każda pomoc jest dobra. Ale przy tak wysoko ustawionej poprzeczce [70 proc. strat - red.] to może te pieniądze dostać jakieś 2 proc. rolników poszkodowanych przez suszę. Od niedzieli dzwonią do mnie i pytają, jak będą to szacować i wypłacać, a ja ciągle nie mogę sobie tego nawet wyobrazić - mówi przewodniczący OPZZ rolników.
Lustracja na miejscu
Jak dodaje, nawet w przypadku 30 hektarów, czyli 30 tys. zł przy stratach powyżej 70 proc., dotacja pokryje tylko część kosztów. - Ten tysiąc od hektara może wystarczy na zwrot kosztów paliwa, a gdzie zasiew i inne prace rolne. Oczywiście zawsze to lepsze niż nic, ale w telewizji brzmi to efektowniej niż w gospodarskim rachunku - mówi Izdebski.
Według wyliczeń Ministerstwa Rolnictwa straty w rolnictwie spowodowane tegoroczną suszą są obecnie szacowane w 1586 gminach. Suszą jest dotkniętych ok. 175 tys. gospodarstw na obszarze 2,5 mln hektarów.
Wytyczne dla komisji powoływanych przez wojewodę, jeśli nic się tu nie zmieni, będą sporym problemem. Wszystko dlatego, że komisja powinna ustalić wysokość szkody "poprzez lustrację na miejscu... do czasu zbioru plonu głównego danej uprawy".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl