Dla PiS to niespodziewany cios. Jeszcze w sobotę Ministerstwo Finansów cieszyło się z dobrych ocen polskiej gospodarki, które wystawiały kolejne agencje ratingowe. We wtorek w nocy jedna z nich się wyłamała. Skrytykowała wprost.
Polityka gospodarcza Prawa i Sprawiedliwości oraz utrzymanie kierunku zmian w sądownictwie są negatywne dla profilu kredytowego Polski - ocenia agencja ratingowa Moody's. Istotnego - dla oceny gospodarczej Polski na świecie - ratingu nie zmieniła. Nie zmieniła też perspektyw, ale wysłała jednym pismem sygnał ostrzegawczy.
Agencja wskazała między innymi, że projekt budżetu na 2020 rok nie zawiera skutków budżetowych obietnic wyborczych PiS. Mowa między innymi o 13. emeryturze, której w planowanym budżecie nie widać.
PiS się jednak łatwo wybroni. Rząd mógł w tym wypadku skorzystać z prostej sztuczki księgowej. I z niej skorzystał.
- Perspektywa agencji zakłada, że tak duże transfery po prostu powinny być odnotowane w oficjalnych planach finansowych państwa. Budżet jest od tego, żeby było wiadomo, na co i gdzie powędrują pieniądze - tłumaczy money.pl dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego.
Majowa wypłata 13. emerytury kosztowała tylko w tym roku 10 mld zł. Pieniądze trafiły do 10 mln osób. - Zdaniem Moody's takie środki nie mogą być tylko elementem gry politycznej. I to chyba chce przekazać w opinii agencja. Prawo i Sprawiedliwość oraz rząd mają jednak całkiem łatwe wyjaśnienie tej sytuacji - zaznacza.
Jakie? Nie ma dodatkowej emerytury w budżecie, bo nie musi tam być. Dodatkowe środki dla emerytów nie były uwzględnione w projekcie budżetu w tym roku, a wypłaty jednak dotarły. Rząd nawet nie nowelizował ustawy. Da się? Da się.
I jak zaznacza dr Antoni Kolek, kolejne transfery w ramach 13. i 14. wcale nie muszą zostać wprost zapisane w projekcie ustawy budżetowej. - Spokojnie taki zabieg można nazwać kreatywną księgowością - zaznacza jednak. Dlaczego? Bo choć pieniądze bezpośrednio nie wędrują do seniorów z budżetu, to pośrednio budżet zasila nimi konto, z którego są wypłacane.
Mówiąc bardziej obrazowo, państwo przekłada pieniądze z jednej kieszeni do drugiej i dopiero wypłaca emerytom i rencistom. A seniorzy już nie analizują, skąd są ich dodatkowe pieniądze. Są? Są. Analitycy woleliby jasną sytuację.
- Środki na dodatkowe i jednorazowe świadczenie pochodziły do tej pory z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, do którego wpływają składki od Polaków (emerytalne, rentowe, chorobowe i wypadkowe - red.). I najpewniej tak zostanie. Warto zaznaczyć, że FUS nigdy nie miał innego przeznaczenia, nie był planowany jako źródło dodatkowych wypłat - podkreśla dr Kolek.
Dlaczego zatem jest to sztuczka? FUS nie finansuje się w 100 proc. samodzielnie, ma większe wydatki niż wpływy. Jak tłumaczy dr Kolek, Fundusz Ubezpieczeń Społecznych finansuje się ze składek w ponad 80 proc. Resztę dotuje już państwo, które zasypuje stałą dziurę w Funduszu.
- Sytuacja FUS w ostatnim czasie była tak dobra, że zarządzający nim ZUS oddawał część dotacji. Składają się na to wyższe pensje oraz spora grupa pracujących w Polsce Ukraińców, którzy opłacają składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe, ale ich nie pobierają. I stąd rząd miał pieniądze na dodatkowy transfer. Gdyby nie było 13. emerytury w planie, to i dotacja dla FUS mogłaby być po prostu niższa - argumentuje. - Nie można zatem powiedzieć, że budżet nie ma nic wspólnego z programem, ale politycy mają dodatkowy argument - mów dr Kolek.
Dotacja z budżetu w 2018 roku zamiast zaplanowanej kwoty 46,6 mld zł wyniosła ostatecznie 35,8 mld zł. W 2019 roku PiS nie zostawił już takiego marginesu. Planowana dotacja to 49,4 mld zł. Do FUS identycznie jak w ubiegłym roku wpływało więcej pieniędzy, więc znów pojawił się margines wolnych 10 mld zł. I powędrował on właśnie na dodatki dla seniorów. Co ciekawe, w 2020 roku planowana dotacja jest… znacznie mniejsza. Rząd zapisał, że dorzuci tylko 26 mld zł - czyli o 23 mld zł mniej.
Jak sobie poradzi PiS? Kolejną sztuczką. Zgodnie z projektem ustawy likwidującej OFE, tzw. opłata przekształceniowa trafi właśnie na konto Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. A taki ruch sprawia, że w FUS może się pojawić w 2020 i 2021 roku po około 8 mld zł. - Jeden program, dwie sztuczki - śmieje się dr Antoni Kolek.