Nawet 27 zł brutto za godzinę są w stanie zapłacić firmy zatrudniające personel sprzątający do szpitali i oddziałów walczących z koronawirusem - pisze "Gazeta Wyborcza".
Jak przyznają w rozmowie z "Gazetą" dyrektorzy szpitali, bywa, że personelu brakuje, bo pracownicy albo przechodzą zakażenie, albo są na kwarantannie.
Czasami firmy sprzątające, z którymi szpitale mają umowy, przenoszą do szpitali pracowników obsługujących dotychczas biura, które z powodu pandemii mają dużo mniejsze obłożenie. Nie wszyscy jednak zgadzają się na pracę w ryzykownych warunkach, w których łatwiej zarazić się koronawirusem.
Potrzeba więc także nowych ludzi do pracy. W części ofert wymagane jest doświadczenie, w części nie. Efekt jest taki, że doktor nauk humanistycznych, który wykładał wcześniej na prywatnej uczelni, a teraz szuka dorywczego zajęcia, nie został przyjęty do pracy przy sprzątaniu.
Firmy sprzątające i szpitale podkreślają też, że czasami ludzie podejmują pracę, ale ostatecznie - ze względu na obawy - nie zjawiają się w szpitalu.
Jak mówi "Gazecie" Katarzyna Lorenc z BCC, przez koronawirusa zwiększyła się elastyczność pracowników. Ci, którzy nie mogą wykonywać dotychczasowego zawodu, są w stanie zgodzić się na więcej wyrzeczeń i poświęceń w nowej pracy niż przed pandemią.
Ekspertka podkreśla jednak, że trudno powiedzieć, na ile ryzyko związane z pracą w szpitalu covidowym jest przekalkulowane. - Stawka w wysokości 27 zł za godzinę w tym aspekcie nie wydaje się szczególnie wysoka, jeśli na szali jest nasze zdrowie - ocenia.