Zgodnie z ustawą antylichwiarską, która po przyjęciu przez Sejm będzie teraz rozpatrywana przez Senat, obowiązywać ma nowy algorytm liczenia kosztów innych niż odsetkowe.
Obecnie wszystko, co może naliczyć firma w ramach dodatkowych opłat, to łącznie 55 proc. Nowy limit, jeśli zostanie zaakceptowany i przez Senat, i przez Sejm, wyniesie 20 proc. (10 proc. kosztów pożyczki plus 10 proc. za każdy rok kredytowania).
Gazeta zauważa, że Ministerstwo Sprawiedliwości od początku do końca prac nad tzw. ustawą antylichwiarską nie było w stanie podać skutków regulacji dla firm pożyczkowych i konsumentów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Symulację opracowało biuro kredytowe CRIF przyjmując za punkt odniesienia sprzedaż pożyczek w sierpniu - przy obecnym limicie 55 proc. kosztów pozaodsetkowych finansowanie otrzymało 205 tys. finansujących. 115 tys. musiało odejść z kwitkiem. Gdyby pożyczkodawcy stosowali kryteria zgodne z nowymi ustawowymi wymogami, czyli 20 proc., wówczas pożyczkę otrzymałoby 85 tys. wnioskujących, a 235 tys. otrzymałoby decyzję odmowną.
- Poza rynkiem pożyczkowym znajdzie się 73 proc. obecnych klientów, czyli 3 mln osób - szacuje Piotr Badura, wiceprezes CRIF.
Z symulacji wynika, że w przypadku pożyczek do 1 tys. zł wolumen sprzedaży skurczy się o 68 proc., a pożyczek powyżej 10 tys. zł o 72 proc.
Zdaniem Michała Herde z Federacji Konsumentów na zamieszaniu, jakie wprowadzi ustawa antylichwiarska, skorzystają podmioty działające na pograniczu prawa lub zupełnie w czarnej strefie.
Pożyczka na zakup telefonu i słuchawek. Dług: 100 tys. zł
Od blisko dwóch lat utrzymuje się wysoki poziom spraw dotyczących upadłości konsumenckiej. Coraz cześciej pożyczki zaciągają ludzie młodzi, którzy później mają problem ze spłatą zobowiązań.
- Mamy 25-letniego klienta, który pięć lat temu, chcąc kupić telefon komórkowy, zaciągnął swoje pierwsze zobowiązanie - mówi doradczyni gospodarcza Katarzyna Rogoźnicka ze szczecińskiego Centrum Doradztwa Gospodarczego Kiżuk & Michalska. - Myślał, że będąc studentem, mając kieszonkowe od rodziców, wsparcie od rodziny, nie pracując, spłaci ten dług. Okazało się oczywiście, że ten "tani" kredyt wcale nie jest tani, w dodatku zaciągnął go tylko na miesiąc i nie miał środków na spłatę. Wziął więc kolejną pożyczkę, jeszcze bardziej oprocentowaną. W tym czasie postanowił jeszcze kupić słuchawki do telefonu - również zaciągając zobowiązanie. Długi urosły do 100 tys. zł - opowiada.
Branża pożyczkowa od kilku lat się zwija. Spośród ponad 500 firm wpisanych do specjalnego rejestru, prowadzonego przez nadzorcę rynku finansowego, aktywnie działa zaledwie setka.
Powód? Na tym biznesie zarabiają tak naprawdę tylko najwięksi gracze, w tym m.in. Soonly (do niedawna Vivus), Provident, Wonga, Bocian. Branża ogółem kolejny rok z rzędu kończy pod coraz grubszą kreską (zbiorcze wyniki za ubiegły rok zostaną opublikowane na przełomie września i października tego roku).