Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Paweł Orlikowski
Paweł Orlikowski
|
aktualizacja

500+ grozi paraliż i blokada wniosków. Rząd tnie koszty, urzędnicy mają dość

295
Podziel się:

Oburzone urzędniczki napisały list do money.pl. Skarżą się, że rząd obcina dotacje na realizację programu 500+. "Też mamy rodziny i chcemy żyć za godziwe pieniądze w sprawiedliwej Polsce" - piszą. Rząd zapewnia, że pieniędzy będzie więcej.

Urzędnicy są wściekli na rząd. Ten obcina koszty obsługi 500+, możliwy paraliż programu
Urzędnicy są wściekli na rząd. Ten obcina koszty obsługi 500+, możliwy paraliż programu (PAP, PAP/Bartłomiej Zborowski)

Niezadowolenie urzędników gminnych i miejskich przybiera na sile. Narzekają nie tylko na pensje. Rząd obciął im środki na realizację programu "Rodzina 500+". Urzędnicy grożą paraliżem systemu. Jeśli odejdą od biurek, wnioski nie będą rozpatrywane, a wypłaty 500+ nie będą realizowane.

- Rząd od kilku dni wychwala "Wielką Piątkę Prezesa", rozdając pieniądze na prawo i lewo. Jednak nikt nie mówi o pracownikach realizujących ustawę o 500+. Ministerstwo obcięło o prawie połowę koszty obsługi. Koszty obsługi to środki, z których mamy wypłacane pensje - piszą urzędniczki w liście przesłanym do money.pl poprzez serwis dziejesie.wp.pl.

Dotąd państwo na realizację programu płaciło urzędom 1,5 proc. od kwoty przyznanych świadczeń. Procent zmniejszy się już od 1 lipca. Do 31 grudnia 2019 r. dopłata będzie wynosiła 1,2 proc. Z kolei od 1 stycznia 2020 r. zostanie zmniejszona do 0,85 proc.

To - zdaniem urzędników - oznacza obcięcie kosztów o blisko połowę. Jednak rząd ma inne zdanie. W projekcie nowelizacji ustawy przedstawiciele resortu rodziny zapewniają, że – mimo procentowego zmniejszenia kosztów obsługi – kwotowo one wzrosną.

Zobacz także: Obejrzyj: 500+ na każde dziecko. "Klasa średnia kupi zegarek, nie kartofle"

Program 500+ już za kilka miesięcy obejmie 6,8 mln dzieci. To oznacza, że od 1 lipca 2019 r. urzędy będą zasypywane wnioskami o 500 zł na każde dziecko. Urzędnicy mają potężny oręż – wystarczy strajk włoski, a program może się załamać.

Jak twierdzą urzędniczki, które napisały do money.pl, problem jest zdecydowanie szerszy. Obcinając koszty, obcina się nie tylko pensje, ale cały budżet danego urzędu. Może się okazać, że trzeba będzie zwalniać osoby, które dotąd zajmowały się weryfikacją i realizacją wniosków 500+, bo nie będzie pieniędzy, by je opłacić.

- Rząd, obcinając owe koszty, spowoduje masowe zwolnienia pracowników realizujących ustawę. Mówa nie tylko o zwalnianiu się przez samych pracowników, ale też o likwidacji stanowisk oraz zmniejszaniu pensji czy wymiaru etatów - skarżą się urzędniczki.

Dotacje w liczbach

Program 500+, jak szacowało ministerstwo rodziny, w 2018 r. miał pochłonąć 24,5 mld zł. Rozszerzony program o pierwsze dzieci w pełnym roku budżetowym, czyli już w 2020 r., ma kosztować ok. 41 mld zł. W 2018 r. dotacja dla urzędów stanowiła 1,5 proc. od kwoty przyznanych świadczeń, w 2020 r. będzie to już 0,85 proc.

Dodając 1,5 proc. do kwoty 24,5 mld zł, da to 367,5 mln zł dotacji celowej dla urzędów. Z kolei doliczając 0,85 proc. do 41 mld zł, da to 348,5 mln zł dotacji celowej do podziału na wszystkie urzędy przyznające świadczenia 500+. To 19 mln zł mniej.

Jednak tu rząd na stół wykłada twarde dane. Jak wynika z oceny skutków regulacji dotyczących rozszerzenia programu 500+ o każde dziecko, w 2018 roku na koszty związane z obsługą 500+ z budżetu państwa poszło 328 mln zł. W 2019 planowano wydać na ten cel 330 mln zł, ale po rozszerzeniu programu o każde pierwsze dziecko, pieniędzy będzie więcej.

"Proponuje się w bieżącym roku ustalenie kosztów realizacji ustawy przez gminy na wyższym niż docelowy poziomie - ok. 412 mln zł. Wyższa w 2019 r. kwota przysługujących gminom środków na koszty obsługi, związana jest z koniecznością przyjęcia dodatkowej, znaczącej liczby wniosków o ustalenie prawa do świadczenia wychowawczego na pierwsze dziecko w II półroczu 2019 r." - wynika z opisu projektu nowelizacji ustawy o 500+.

To jednak dane ogólnopolskie, jak weźmie się pod lupę konkretną gminę, już tak kolorowo nie jest.

Kasa w gminach

Posłużmy się przykładem konkretnego samorządu. Gmina Chełm z woj. lubelskiego opublikowała uchwalony przez jej radę budżet na 2019 r. W rubryce wydatki gmina zakłada, że na 500+ przeznaczy 8 mln 993 tys. 500 zł ze swojego budżetu tylko w tym roku (nie zakładano tam wypłat na każde pierwsze dziecko, budżet przyjęto w grudniu 2018 r.).

Daje to blisko 1,5 tys. beneficjentów, czyli mniej więcej tyle samo wniosków (rodziny wielodzietne składają jeden wniosek na wszystkie dzieci).

Do kwoty 8 mln 993 tys. 500 zł państwo dotąd dopłacało 1,5 proc. na obsługę programu, co daje łączną sumę 9 mln 128 tys. 402 zł i 50 gr (dotacja dla urzędów – 134 tys. 902 zł i 50 gr).

Potwierdzają to szacunki gminy Chełm. W opublikowanym budżecie w rubryce dochody, a dalej "dotacje na zadania z zakresu administracji rządowej" pojawiła się kwota 9 mln 127 tys. zł dotacji celowej, związanej z realizacją świadczenia wychowawczego (500+), stanowiącego pomoc państwa w wychowaniu dzieci. Radni zaniżyli nawet dotację o blisko 1,5 tys. zł.

Licząc po nowemu, od 1 stycznia 2020 r. gmina dostanie 0,85 proc. dotacji celowej od przyznanych świadczeń. Tu jednak znów, trzeba brać pod uwagę, że programem zostanie objętych więcej dzieci.

Załóżmy, że będzie to o 40 proc. więcej, czyli ok. 2,1 beneficjentów. A to przełoży się na wydatek z budżetu gminy rzędu 12,6 mln zł. To z kolei dałoby tej konkretnie gminie 107 tys. 100 zł na obsługę wniosków. Czyli blisko 30 tys. zł mniej niż poprzednio, na obsługę większej liczby wniosków (choć uproszczonych).

Mniej pieniędzy w kasie gminy będzie, nawet jeśli beneficjentów przybędzie o 65 proc. Na obsługę wniosków z budżetu państwa popłynie wtedy 126 tys. 225 zł. Kwota będzie zbliżona do obecnej dopiero, gdy beneficjentów będzie o 75 proc. więcej.

Nowelizacja ustawy spowoduje, że od 1 lipca z wniosków o 500+ zniknie kryterium dochodowe, więc - zdaniem Elżbiety Rafalskiej - urzędnicy będą mieli mniej roboty weryfikując dane.

- Wnioski ulegają uproszczeniu. W związku z tym, że nie będzie progu dochodowego, będzie tylko informacja, że świadczenie zostaje przyznane. Skróci to nam rozpatrywanie wniosków, kryteria dochodowe zajmowały najwięcej czasu. Informacja o otrzymaniu świadczenia będzie szybsza, a struktury samorządowe będą odciążone podczas lawiny wniosków o 500 plus - tłumaczyła minister Elżbieta Rafalska, gdy w poniedziałek projekt ustawy został skierowany do konsultacji społecznych.

Efekt wkurzenia

Nie dziwi oburzenie urzędników, którzy martwią się o swoje posady. Poza 500+ w analogicznym okresie zajmują się weryfikacją i realizacją wniosków o 300+ (rządowy program dla uczniów, który daje 300 zł corocznej wyprawki). Ponadto muszą wykonywać pozostałe obowiązki służbowe. Rząd im to ułatwi od 2021 r., kiedy 500+ rozliczane będzie od 1 czerwca do 31 maja następnego roku. A wnioski przyjmowane trzy miesiące wcześniej.

Jednak teraz niektóre urzędy stracą konkretne kwoty, a obowiązków nie ubędzie. Jeśli posypią się zwolnienia, pracy będą miały nawet więcej.

- Małe gminy nie są w stanie opłacić pensji pracowników. Rząd chełpi się uproszczoną procedurą przyznawania świadczeń, ale nikt nie mówi o całej papierologii, kontakcie z wnioskodawcami, obsługą całej procedury, niezliczoną ilością wypełniania sprawozdań nadsyłanych notorycznie przez ministerstwo – wyliczają urzędniczki w przesłanym do money.pl liście.

- Komputery tego nie robią, robimy to my - pracownicy zajmujący się świadczeniami rodzinnymi. Ludzie myślą, że tylko pijemy kawki i nic nie robimy. Tak, pijemy kawę każdego dnia w pracy, tak jak robią to miliony pracowników na całym świecie. Tylko dlaczego nikt nie spojrzy na to, że my nie mamy możliwości pójścia na urlop latem, w lipcu i sierpniu? Też mamy dzieci, rodziny i chęć życia w sprawiedliwej Polsce za godziwe wynagrodzenie – oburzają się urzędniczki. Pod przesłanym do nas listem podpisały się "wkurzone i zdesperowane pracownice".

Niezadowoleni pracownicy socjalni oraz pracownicy pomocy społecznej, którzy stanowią grupę ok. 40 tys. osób, rozważają wszczęcie protestu latem. Grożą przerwaniem pracy, co sparaliżowałoby analizę wniosków o 500+.

Ogólnopolski Komitet Protestacyjny Pracowników Pomocy Społecznej (OKP), w związku z przygotowaniami do ogólnopolskiego strajku w pomocy społecznej, pod koniec lutego skierował list otwarty do premiera Mateusza Morawieckiego.

"Prezes Rady Ministrów informowany jest przez protestujących o organizacji strajku, jego przewidywanym terminie, a także paraliżu pomocy społecznej, który może dotknąć ok. 1 mln polskich rodzin korzystających z systemu publicznego wsparcia, a także części rodzin otrzymujących świadczenia rodzinne. Strajk ma dojść do skutku w II połowie br." – czytamy w komunikacie OKP

- W odpowiedzialności za publiczny sektor pomocy, ogłaszamy gotowość strajkową i rozpoczynamy, podobnie jak nauczyciele, procedurę zmierzającą do rozpoczęcia strajku generalnego - napisał w liście do premiera wiceprzewodniczący Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej (PFZPSiPS) Paweł Maczyński.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
dziejesie.wp.pl
KOMENTARZE
(295)
WYRÓŻNIONE
quano
6 lat temu
A wystarczyło 500+ potraktować jako odpis od podatku i US zrobiłyby to rutynowo, a i niektórzy rodzice poszliby pracować. A tak opieka społeczna ma problem z nadmiarem pracy, a obiboki siedzą w domach.
Marta
6 lat temu
serdecznie im współczuję, to musi być ciężkie wypłacać leniom pijącym piwko przed tv po 4-5 tysięcy, samemu zarabiając ledwo 2, ot pisowska sprawiedliwość
kk
6 lat temu
"Posłużmy się przykładem konkretnego samorządu. Gmina Chełm z woj. lubelskiego" Moze ministerstwu wyszlo w badaniach, ze w gminie Chelm w woj. lubelskim ci samorzadowcy, ktorzy mieli glosowac na PIS i tak zaglosuja, a reszty nic nie przekona, wiec mozna ciac.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (295)
ops
5 lata temu
Dlaczego rząd wprowadzając 500 plus postanowił ażeby 500 nie wliczać do dochodu rodziny mamuśki natapirowane mimo że dochody mają wysokie składają wnioski o przyznanie zasiłków z pomocy społecznej a to na dożywianie dzieci w szkole na odzież itd a przecież te pieniądze są dla dzieci i jak próbowałam kiedyś zwrócić uwagę mamuśce która po raz kolejny składała wniosek o zasiłek że przecież ma 500 z tej kasy może opłacić obiady dzieci w szkole to mnie tak wyzwała i jeszcze skargę napisała klientowi wszystko wolno a pracownik ma siedzieć cicho
iza
5 lata temu
rząd się cieszy że na jesieni będzie to 1500 zł nauczyciele mają wakacje więc niech pracownicy ops też sobie zrobią wolne maja rodziny i nędzne zarobki
Obywatel
6 lat temu
O ponad 1,5 więcej pracy i podwyżka na poziomie 5-10%, toż to kołchoz.
Matylda
6 lat temu
Czy obietnice rządowe oznaczają, że pracownicy PCPRów, którzy zajmują się realizacją 500+ dla rodzin zastępczych też nie będą musieli tworzyć decyzji analogicznie do ośrodków pomocy społecznej? I tak nic nie mam z tych kosztów obsługi, więc chociaż chcę mieć mniej pracy..
pracownik soc...
6 lat temu
Pracuje w MOPS, więc wszyscy którzy nazywają nas nierobami i zakładają, że cały dzień plotkujemy i pijemy kawusie to zapraszaam, niech każdy się przekona jaka ta praca jest łatwa, lekka i przyjemna.
...
Następna strona