Wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego było krótkie, ale treściwe. Najwięcej mówi się o nowych zasadach 500+, ale to niejedyna interesująca propozycja. Przypominamy, co obiecał prezes PiS w ramach swojej "piątki".
Punkt 1.. Jeszcze w lipcu 2019 ma zostać przyznane świadczenie 500+ już dla pierwszego dziecka. To coś, co PiS obiecywał już przed wyborami w 2015 roku. Ostatecznie, w przypadku pierwszego dziecka, skończyło się tylko na kryterium dochodowym. Teraz ma ono jednak zniknąć.
Według danych resortu pracy z ubiegłego roku, świadczenie pobierało w całej Polsce około 3,7 mln dzieci. Z kolei w 3,2 mln przypadków pieniądze się nie należały. Teraz ma się to zmienić i 500+ otrzymają rodzice wszystkich dzieci. A to oznacza niemal dwa razy większy koszt programu niż do tej pory.
Punkt 2.: trzynasta emerytura. Dodatkowe świadczenie dla wszystkich seniorów, niezależnie od ich poborów. "Trzynastka" ma wynieść tyle, co minimalna emerytura, czyli 1100 zł. Te pieniądze mają trafić do ok. 5,6 mln emerytów. Nie wiadomo, czy na dodatek mogą liczyć również renciści.
Jeśli jednak założymy, że program dotyczy tylko emerytów, to na realizację tej obietnicy trzeba będzie wysupłać ponad 6 mld zł. Jeśli dołożymy do tego rencistów, to do kieszeni trzeba będzie sięgnąć głębiej jeszcze o kolejne 2,5 mld.
"Punkt 3.", czyli przywrócenie połączeń autobusowych. To najbardziej enigmatyczna z zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, której do tej pory nikt nie doprecyzował. Szef PiS mówił jedynie, że chce przywrócić te trasy, które zostały zawieszone. Jak wspomniał, trzeba będzie na to wydać "dziesiątki miliardów".
My jednak bezpieczniej zakładamy na początek "kilkanaście". Czyli o połowę więcej niż wydają na ten cel największe miasta. Według danych Instytutu Jagiellońskiego jest to obecnie ok. 8 mld zł, z czego jednak sama Warszawa wydaje 3 mld zł.
Ilu osobom przysłuży się realizacja takiej obietnicy? Według obliczeń Klubu Jagiellońskiego, przeprowadzonych na podstawie danych ze sprawozdań budżetowych samorządów, aż 13,8 mln mieszkańców Polski żyje w gminach, które nie mają zorganizowanego transportu publicznego. Stąd szacunki na poziomie 14 mln Polaków.
Punkt 4. - ukłon w stronę młodzieży. Ci, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy mają być zwolnieni z podatku. Chodzi o osoby przed 26. rokiem życia, które pracują na etatach lub na zlecaniu. Ile ich może być? To jest bardzo trudne do oszacowania, bo podobnych statystyk nie prowadzi niemal żadna instytucja.
Według GUS 2,7 mln Polaków ma od 19 do 24 lat. Dodajmy do tego niespełna 400 tys. 18-latków i drugie tyle 25- i 26-latków. W sumie daje nam to prawie 4 mln osób. Ale nie wszyscy pracują. Tu znowu z pomocą przychodzi GUS. Aktywność zawodowa osób w tym wieku wynosi ok. 35 proc. To znaczy, że pracuje ok. 1,3 mln.
Ile to będzie kosztować? Premier Morawiecki w niedzielę w "Wiadomościach" TVP oszacował, że będzie to wydatek rzędu 3 mld zł.
Punkt 5., czyli coś, o czym prezes nie wspomniał zbyt szczegółowo, ale szybko doprecyzował to premier Morawiecki w Telewizji Polskiej. Chodzi o obniżenie PIT z 18 do 17 proc.
To obietnica, na której skorzysta najwięcej Polaków. PIT bowiem płaci prawie 25 mln osób. I każdy z nich odda fiskusowi o jeden punkt procentowy mniej.
Jaki to będzie koszt? Szacujemy, że dochody budżetowe z tytułu PIT skurczą się o 1/18. Czyli o prawie 3,5 mld zł.
Suma? Około 40 mld zł według pobieżnych szacunków. Więcej dowiemy się, gdy obóz rządzący przedstawi projekty ustaw.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl