Podobnie jak 500 plus niemieckie Kindergeld wypłacane jest niezależnie od dochodów. Wysokość świadczenia od 1 stycznia 2023 r. to 250 euro na każde dziecko. Wcześniej uzależnione było od liczby dzieci i wynosiło na pierwsze oraz drugie dziecko 219 euro, na trzecie 225 euro, a na każde kolejne - 250 euro miesięcznie.
Przypomnijmy, że rządząca w Niemczech koalicja podwyższyła świadczenia w ramach pakietu działań mających ochronić Niemców przed skutkami inflacji, która pod koniec ubiegłego roku osiągała u naszych zachodnich sąsiadów rekordowy poziom 10,4 proc.
Kindergeld nie tylko dla Niemców
O zasiłek rodzinny z Niemiec wnioskować mogą osoby, które:
- podlegają nieograniczonemu obowiązkowi podatkowemu w Niemczech,
- posiadają aktualne zameldowanie na terenie Niemiec,
- są legalnie zatrudnione w Niemczech,
- są oddelegowanymi pracownikami w Niemczech zatrudnionymi przez polską firmę na kontrakt zagraniczny,
- prowadzą działalność gospodarczą na terenie Niemiec (Gewerbe).
Kindergeld wyższe od 800 plus
W odróżnieniu od 500 plus prawo do tego zasiłku w Niemczech może zostać przedłużone, jeśli dziecko podejmuje dalszą naukę, aż do ukończenia przez nie 25 lat. Zasiłek wypłacany jest też dla rodziców dziecka zarejestrowanego jako bezrobotne (do 21. roku życia).
250 euro to przy obecnym kursie blisko 1123 zł*, czyli nie tylko więcej od wypłacanego obecnie w ramach programu "Rodzina 500 plus" 500 zł. To też więcej od 800 zł, które PiS chce wypłacać rodzicom od 1 stycznia 2024 r., a opozycja – już od 1 czerwca 2023 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niemieckie zarobki jednak dużo wyższe
W Niemczech jednak relatywnie więcej się zarabia.
I tak przeciętna płaca w Niemczech w kwietniu 2022 r. (ostatnie dostępne dane Statistisches Bundesamt) wynosiła 4105 euro brutto (18 431 zł*), gdy u nas w 2022 r. było to 6346 zł brutto, czyli blisko 2,9 razy mniej.
Z kolei minimalna stawka godzinowa w Niemczech od października 2022 r. wynosi 12 euro brutto (blisko 53,88 zł), gdy u nas od 1 stycznia 2023 r. jest to 22,80 zł brutto, czyli 2,36 razy mniej.
Tymczasem 500 plus to tylko 2,25 razy mniejsze świadczenie od Kindergeld, a 800 plus – zaledwie 1,4 razy mniejsze.
Bogatsze Niemcy "dają" na dziecko mniej
W relacji do zarobków rodzice w Polsce dostają więc nieco więcej na dziecko od rodziców w dużo bogatszych Niemczech, a jeśli Sejm zdecydowałby się na wprowadzenie 800 plus już od 1 czerwca, ta różnica byłaby jeszcze wyższa.
W statystykach nie widać, żeby miało to proste przełożenie na dzietność. Współczynnik dzietności (przeciętna liczba dzieci, które rodzi kobieta) w Polsce w 2020 r. spadł do poziomu zaledwie 1,38, gdy w Niemczech wynosił 1,53. Pod tym względem Niemcy wyprzedzają nas nieprzerwanie od 2010 r., a w ostatnich latach ich przewaga powiększyła się. Przyjmuje się, że współczynnik na poziomie 2,1 zapewnia zastępowalność pokoleń.
Wydaliśmy 230 mld zł, a kryzys tylko się pogłębił
Zwiększenie dzietności było w 2016 r. głównym argumentem PiS za tym, by wprowadzić w Polsce 500 plus. Po latach efektu 500 plus, na które do tej pory wydaliśmy 230 mld zł, w danych jednak nie widać.
Wręcz przeciwnie, za rządów PiS rodzi się w Polsce rekordowo mało dzieci. W 2022 r. osiągnęliśmy pod tym względem poziom najniższy od czasów II wojny światowej.
Jak z okazji podwyżki 500 plus zauważył ekonomista Rafał Mundry, "szkoda, że nie zapowiedziano jakiegoś realnego programu demograficznego, a tylko rozdawanie kasy".
Demografia to realny problem. A samym rozdawaniem kasy go nie rozwiążemy – skomentował ekspert.
Podobną opinię wyraził główny ekonomista Pracodawców RP Kamil Sobolewski. Jego zdaniem, program z 2016 r. można było oceniać jako kosztowny eksperyment, ale jednak realną próbę rozwiązania kryzysu demograficznego. Tymczasem po siedmiu latach wiemy już, że 500 plus nie spowodowało wzrostu dzietności w Polsce.
Jak wskazuje ekspert, po latach ciężko też utrzymywać, że program "Rodzina 500 plus" redukuje biedę. Z danych GUS wynika, że w ostatnich latach nierówności społeczne w Polsce nie tylko nie malały, lecz wręcz rosły. "Rodzina 500 plus" jest to więc raczej – w jego opinii – "element powszechnego rozdawnictwa", tym bardziej niebezpieczny w środowisku podwyższonej inflacji.
*Przy kursie 1 euro = 4,49 zł (z 16 maja 2023 r.)
Mateusz Lubiński, dziennikarz money.pl