Jak ustalił money.pl, Adam Bodnar prowadzi zakulisowe rozmowy z Pałacem Prezydenckim ws. nowej ustawy o KRS. Informowaliśmy, że możliwe są pewne ustępstwa względem tzw. neosędziów – tak, by Andrzej Duda nie zawetował nowych przepisów.
Bodnar potwierdza: negocjuje z obozem prezydenta
O tę kwestię w "Faktach po faktach" był pytany minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny. Potwierdził on, że takie rozmowy się toczą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak, to potwierdzam. Może ja nie nazwałbym tego negocjacjami, ale proszę zauważyć, że pan prezydent nieraz mówił, że jeżeli będą przedstawiane jakieś fundamentalne ustawy dotyczące sądownictwa – zresztą na zaprzysiężeniu rządu 13 grudnia to mówił – to żeby z nim to wcześniej skonsultować – stwierdził Adam Bodnar.
Stwierdził zarazem, że jest to "ostatni etap, kiedy można jeszcze coś z panem prezydentem skonsultować i nie narazić się na ryzyko weta". Nowelizacja znajduje się bowiem obecnie w Senacie. Już tylko senatorowie mogą do niej zgłosić poprawki (w tym sam Adam Bodnar, który ma mandat senatora). Etap prac w Sejmie nad tą ustawą już się zakończył.
Spotkałem się z panią minister (Małgorzatą - red.) Paprocką, 3 maja w czasie uroczystości w Pałacu Prezydenckim też przez chwilę rozmawialiśmy na ten temat. I faktycznie takie rozmowy się toczą. Liczę na to, że jednak pan prezydent uzna, że ta ustawa o KRS i stworzenie, uleczenie tego organu, jakim jest Krajowa Rada Sądownictwa, jest ważne z punktu widzenia funkcjonowania państwa polskiego i przywracania praworządności – podkreślił minister sprawiedliwości.
Adam Bodnar "dogada" z prezydentem nowelę o KRS?
Jak pisaliśmy, kluczowym problemem noweli w oczach obozu prezydenta jest kwestia wyboru nowego składu KRS. Zgodnie z aktualnym brzmieniem przepisów 15 sędziów-członków KRS nie wskaże już Sejm, ale że zostaną oni wybrani w wyborach bezpośrednich i tajnych przez innych sędziów w kraju.
Jednak sędziowie mianowani na swoje pozycje przez tzw. neo-KRS (czyli organ powołany przez Zjednoczoną Prawicę pod koniec 2017 r.) mieliby mieć ograniczone czynne i bierne prawo wyborcze. Szkopuł w tym, że prezydent za sędziów uznaje wszystkich, od których przyjął zaprzysiężenie, a zatem i neosędziów. Dlatego nie godzi się na ograniczanie im możliwości kandydowania i głosowania.
Jak ustalił money.pl, jeden z wariantów ewentualnego porozumienia dotyczy tego by, zamiast odwoływać się do tego, czy dany sędzia pochodzi z nadania starej, czy obecnej KRS, odwoływać się raczej do ich stażu orzeczniczego (nie wiadomo, jak długiego, ale nasi rozmówcy mówią przykładowo o pięciu lub siedmiu latach).